Po raz kolejny Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu zajmował się sprawą pytań prejudycjalnych przesłanych przez Sąd Najwyższy. Po wysłuchaniu stron TSUE poinformował, że opinia rzecznika generalnego w tej sprawie zostanie wydana 23 maja. Jeszcze przed rozpoczęciem wysłuchania pełnomocnik polskiej prokuratury wnioskował o odsunięcie prezesa TSUE od sprawy. – Myślę, że to drobne sztuczki proceduralne, które być może wypadałoby robić w sądzie rejonowym w kraju, ale nie na poziomie TSUE. To takie cwaniactwo, zupełnie niepotrzebne i podważające powagę tego jednego z najważniejszych trybunałów – mówi w rozmowie z nami konstytucjonalista prof. Marek Chmaj.
Czy KRS jest niezależna?
Pytania prejudycjalne, nad którymi pochylał się TSUE, dotyczą niezależności nowej KRS, a dokładniej tego, czy nowa KRS może stać na straży niezależności sędziowskiej, skoro jej członków wybrali politycy.
Przedstawiciele polskich władz przekonywali Trybunał, że Krajowa Rada Sądownictwa daje gwarancję niezależności. Jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia pełnomocnik Prokuratora Generalnego prokurator Tomasz Szafrański wnosił o odroczenie rozprawy oraz wyłączenie prezesa TSUE z orzekania; oba wnioski zostały odwołane.
SN miał wątpliwości
Pytania prejudycjalne do TSUE skierował Sąd Najwyższy jeszcze w sierpniu. Jego wątpliwości dotyczą niezależności i niezawisłości KRS, skoro jej członkowie zostali wybrani przez większość rządzącą.
To nie jedyne problemy polskiego rządu. Ponad rok temu Komisja Europejska zdecydowała o uruchomieniu wobec Polski artykułu 7. traktatu Unii Europejskiej.
– Przez trzy lata wmawiano Polakom, że mamy do czynienia z jakąkolwiek reformą wymiaru sprawiedliwości. Tymczasem to, co działo się naprawdę, to w kolejnych krokach łamanie nie tylko polskiej konstytucji, ale również traktatów UE. Przypomnę, że rozprawa dotyczy właśnie tego, czy Polska przyjmując określone rozwiązania dotyczące SN i KRS złamała prawo unijne, czy tak naprawdę mamy do czynienia z kroczącym polexitem – komentował rozprawę Borys Budka, były minister sprawiedliwości.
JUSTYNA KOĆ: TSUE zastanawia się, czy nowa KRS może stać na straży niezależności sędziowskiej z racji procedury swojego wyboru. Pana zdaniem może?
MAREK CHMAJ: Zgodnie z konstytucją Krajowa Rada Sądownictwa ma stać na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Na 25 osób składu KRS 15 sędziowskich członków ma być powoływanych w sposób gwarantujący niezależność sądów i niezawisłość sędziów. Zatem jeżeli politycy skrócili konstytucyjną kadencje dotychczasowych sędziowskich członków – a przypomnę, że zgodnie z konstytucją ta kadencja wynosi 4 lata – i wprowadzili zupełnie nowy model, w którym to Sejm wybiera wszystkich 15 sędziowskich członków KRS i 4 posłów do składu Rady, to w takiej sytuacji to politycy decydują, kto zasiada w KRS, bo decydują o 70 proc. składu Rady. W tej sytuacji
KRS wybrana głosami obecnej większości, czyli PiS-u, jest pozbawiona przymiotu niezależności. Jej członków kreowano w wyniku złamania konstytucji i gwarancji wynikających również z prawa unijnego.
Możemy zatem założyć, że ta Rada wybiera sędziów, również stosując ten sam klucz, którym politycy kierowali się wybierając politycznych członków KRS. Ta sytuacja jest dramatyczna, bo godzi nie tylko w polską konstytucję, ale też w te wartości, które są w traktatach unijnych, m.in. sprawiedliwość, podział władzy, prawo do sądów.
Jeżeli takie też będzie orzeczenie TSUE, to co z sędziami, których nowa KRS powoła, m.in. do Izby dyscyplinarnej SN?
Będzie duży kłopot, także dla samych sędziów, którzy kandydowali wiedząc o tym, że legitymacja obecnej KRS jest podważana. Zdają sobie przecież sprawę, że poprzedni członkowie zostali usunięci na siłę, wiedzą też, że SN zwrócił się z pytaniami prejudycjalnymi do TSUE, muszą być zatem gotowi także na taki scenariusz, że dojdzie do rozwiązania obecnej KRS i powołania nowych sędziowskich członków zgodnie z zasadą niezależności i niezawisłości. W efekcie
nowa KRS będzie musiała zweryfikować wszystkie nominacje sędziowskie obecnej Rady pod kątem właśnie niezawisłości.
Co z wyrokami, które ci sędziowie wydadzą?
To będzie kolejny problem. Wiele będzie zależeć od tego, jaki nowa KRS – wybrana na podstawie nowych przepisów, weryfikując legalność powołań sędziów przez obecną KRS – wybierze konstytutywny moment. Czy będzie to wygaszenie mandatu sędziowskiego, czyli niejako następczy, czy uzna, że powołanie od początku było bezprawne.
Czyli dwa scenariusze?
Tak i jeżeli przyszła KRS uzna, że powołanie danego sędziego było bezprawne, to powstanie problem orzecznictwa.
Wtedy wyroki wydane przez tych sędziów nie będą obowiązywać, a sprawy będą musiały odbyć się jeszcze raz?
To nie jest sprawa w pełni jasna, bo ci sędziowie w chwili orzekania byli uznawani za legalnie działających. Niewątpliwie te
wszystkie rozstrzygnięcia będzie musiała na siebie wziąć wybrana na nowo Krajowa Rada Sądownictwa.
Wróćmy do sprawy w Luksemburgu. Przedstawiciele obecnej KRS twierdzą, że TSUE nie ma prawa zajmować się sprawą jej niezależności, tylko polski Trybunał Konstytucyjny, bo KRS jest organem konstytucyjnym. Zgadza się pan z tym?
To jest jakieś kuriozum; osoba, która ma interes w tym, aby pozostać na obecnym stanowisku, podważa zakres jurysdykcji TSUE, który dba o zgodność systemu prawa unijnego, używając argumentu, że orzeczenie polskiego TK ma tu jakiekolwiek znaczenie w sytuacji, gdy TK został przejęty na siłę z połamaniem gwarancji konstytucyjnych przez obecną większość rządzącą.
Jeżeli ktoś czerpie korzyści ze złamania konstytucji, to jest szabrownikiem. I ten szabrownik konstytucyjny, który kandydował do KRS, wiedząc o tym, że nielegalnie skrócono kadencje starych członków, broni swojego mandatu, powołując się na orzecznictwo przechwyconego przez polityków TK. Kuriozum.
Pana zdaniem TSUE ma prawo zajmować się tym zagadnieniem?
Oczywiście, na pytanie prejudycjalne TSUE powinno odpowiedzieć. Trudno powiedzieć tylko, jakie będzie następstwo orzeczenia. TSUE nie rozpatruje skargi, tylko pytanie prejudycjalne i to pytanie będzie obowiązujące tylko dla podmiotu, który to pytanie zadał, czyli dla Sądu Najwyższego. Czyli to orzeczenie nie będzie obowiązywać wszystkich organów państwa, ale jeżeli TSUE odpowiadając na pytanie SN stwierdzi, że sposób powołania nowej KRS był niezgodny z wartościami unijnymi, to każdy inny podmiot będzie na ten argument się powoływać we wszystkich postępowaniach.
Możemy przewidywać, że TSUE tak właśnie orzeknie, bo wiemy, że wątpliwości co do nowej KRS miała KE i Komisja Wenecka, a sama Rada została zawieszona w sieci europejskich Rad Sądownictwa.
To prawda, zwłaszcza w kontekście zmian, które nastąpiły u nas w systemie władzy sądowniczej, kiedy podporządkowano władzę sądowniczą władzy wykonawczej i ustawodawczej.
Pełnomocnik rządu twierdzi, że orzeczenie będzie tylko wskazówką, bo po nowelizacji, która przywróciła do czynnego orzekania sędziów powyżej 65. roku życia, sporu już nie ma.
Pełnomocnik rządu próbuje przed TSUE argumentować, ale chyba bardziej na potrzeby propagandy krajowej. Mamy sytuację szerszą, bo tu nie chodzi tylko przywrócenie sędziów do SN. Chodzi też o gwarancje konstytucyjne i unijne, które odnoszą się do sądów.
Sądy muszą być niezależne, a sędziowie niezawiśli. Istota pytania prejudycjalnego SN opiera się właśnie na tych wartościach; czy rzeczywiście KRS powołana w taki sposób gwarantuje utrzymanie tych zasad i wartości.
Pełnomocnik prokuratury wnioskował o wyłączenie prezesa TSUE z dalszego zajmowania się tą sprawą. Zarzucił mu brak obiektywizmu. Ciekawe, że pełnomocnik rządu był tym wnioskiem zaskoczony. Jak pan to skomentuje?
Myślę, że to drobne sztuczki proceduralne, które być może wypadałoby robić w sądzie rejonowym w kraju, ale nie na poziomie TSUE. To takie cwaniactwo, zupełnie niepotrzebne i podważające powagę tego jednego z najważniejszych Trybunałów.
Zdjęcie główne: Marek Chmaj, Fot. Michał Józefaciuk/Senat RP, licencja Creative Commons