– Ja odbieram tę akcje jako wyjątkowo brutalną próbę zastraszenia środowiska sędziowskiego – komentuje dla nas wejście CBA do KRS były minister sprawiedliwości Borys Budka. – Wracają najgorsze praktyki lat 2005-2007. Przypomnę, że niektóre akcje CBA kończyły się tragicznie – dodaje Budka, przypominając tragiczną historię Barbary Blidy. W czwartek do KRS wtargnęło 3 funkcjonariuszy CBA, aby “wręczyć wezwanie” sędziemu Waldemarowi Żurkowi, rzecznikowi KRS.

CBA robi, co chce

W środę Centralne Biuro Antykorupcyjne wysłało 3 agentów do siedziby Krajowej Rady Sądownictwa. Agenci mieli doręczyć rzecznikowi KRS, Waldemarowi Żurkowi, upoważnienie o wszczęciu kontroli jego oświadczeń majątkowych. KRS na swoich stronach opublikowało oświadczenie, w którym można przeczytać:

“Bez wcześniejszych zapowiedzi weszli na teren biura KRS z żądaniem krótkiego, natychmiastowego spotkania z sędzią Waldemarem Żurkiem. Pomimo kilku próśb pracownika biura o opuszczenie pomieszczeń i oczekiwanie na informację w kancelarii na holu głównym, nie zastosowali się oni do tej prośby i wkroczyli do gabinetu wiceprzewodniczącego Rady przerywając spotkanie”.

Sędzia Żurek nie przyjął dokumentu i poprosił o przesłanie go pocztą.

Reklama

CBA tylko bada oświadczenia

CBA twierdzi, że funkcjonariusze próbowali umówić się z sędzią Żurkiem, ale ten unikał funkcjonariuszy. Dlaczego nie wysłali zawiadomienia pocztą?

CBA zajmuje się oświadczeniami majątkowymi sędziego Żurka, sprawą zajęli się na początku kwietnia.

Sędzia pod specjalnym nadzorem

Sędzia Waldemar Żurek pełni funkcję rzecznika KRS, stąd stoi na pierwszej linii frontu w walce o utrzymanie niezależności sądów i trójpodziału władzy. Sprzeciwia się m.in. zmianom, które chce wprowadzić Zbigniew Ziobro w Krajowej Radzie Sądownictwa.

Opozycja bije na alarm, że takie traktowanie to próba zastraszania tych, co sprzeciwiają się rządom PiS. Gdzie jest granica, której władza nie powinna przekraczać, czy niezależne sądy uda się ocalić, czy powinniśmy przyzwyczaić się do takich form represji państwa? – pytamy Borysa Budkę, poprzednika ministra Zbigniewa Ziobry.

Justyna Koć: W czwartek CBA wkroczyło do Krajowej Rady Sądownictwa, aby „wręczyć sędziemu Żurkowi wezwanie”. Jak pan to obiera?
Borys Budka:
Odbieram tę akcje jako wyjątkowo brutalną próbę zastraszenia środowiska sędziowskiego. Jeżeli ktoś będzie krytykował to, co robi Ziobro i PiS w wymiarze sprawiedliwości, to właśnie otrzymał jasny sygnał, że rządzący nie cofną się przed niczym, nawet użyciem służb, żeby w taką osobę uderzyć. Procedury są jasne w przypadku doręczania pism w postępowaniu wyjaśniającym. Dla mnie to działanie jest zupełnie niezrozumiałe, przecież służby dysponują adresem do doręczeń pana sędziego. Nie bez przyczyny miało to miejsce wczoraj, gdy mieliśmy protest sędziów. Rząd PiS daje jasny sygnał, że każdego sędziego może spotkać to samo. Sędzia Waldemar Żurek jako rzecznik KRS jest osobą, która bardzo wyraźnie piętnuje niekonstytucyjne zachowania PiS-u i za to spotykają go określone represje. Gdy rok temu Zbigniew Ziobro niszczył niezależną prokuraturę, mówiłem, że upolityczniona prokuratura i służby będą mogły stanowić element zastraszania obywateli, i tak właśnie się dzieje.

Sędzia Waldemar Żurek jako rzecznik KRS jest osobą, która bardzo wyraźnie piętnuje niekonstytucyjne zachowania PiS-u i za to spotykają go określone represje.

Czyli powinniśmy się do takich sytuacji przyzwyczaić?
Wracają najgorsze praktyki lat 2005-2007. Przypomnę, że niektóre akcje CBA kończyły się tragicznie. Nieprofesjonalne, polityczne, w świetle jupiterów tylko po to, by pokazać opinii publicznej, że dana osoba jest winna, zanim de facto mogła podjąć swoją obronę. Takie działanie na pokaz stanowi szykany, zastraszenie, ale również podstawowe naruszenie zasady domniemania niewinności

Przywołał pan historię Barbary Blidy, która postrzeliła się śmiertelnie, gdy weszli do niej funkcjonariusze  CBA i ABW.
To jest, niestety, ten najczarniejszy przykład, jak nieprofesjonalne działanie służb na polityczne zlecenie może doprowadzić do tragicznych skutków. Wszyscy jesteśmy równi wobec prawa, ale nie może być tak, że polskie służby są wykorzystywane do wzmacniania tego propagandowego przekazu, do ataku na niezawisłych sędziów i niezależne sądy. Jak już wspomniałem, wracamy do najgorszych praktyk pierwszego rządu PiS.

Wszyscy jesteśmy równi wobec prawa, ale nie może być tak, że polskie służby są wykorzystywane do wzmacniania tego propagandowego przekazu, do ataku na niezawisłych sędziów i niezależne sądy.

W takim razie, czy może coś jeszcze zatrzymać Zbigniewa Ziobrę przed zniszczeniem do końca niezależnego sądownictwa, skoro państwo ucieka się już do takich zachowań?
Jedyną nadzieją wydaje się być weto prezydenta. Niestety, jak na razie Andrzej Duda oblał wszystkie egzaminy z prawa konstytucyjnego. Bez żadnej refleksji podpisał szereg niekonstytucyjnych ustaw. Doprowadził do tego, że Trybunał został sparaliżowany i zasiada w nim 3 sędziów dublerów, odebrał przyrzeczenie od pani, która nie ma prawa mówić o sobie prezes Trybunału, bo nie została wskazana przez większość sędziów. Natomiast zawsze jest czas, żeby przejść na jasną stronę mocy. Gdyby prezydent zawetował tę ustawę, to PiS nie jest w stanie tego weta odrzucić, nawet gdyby przekonał posłów niezrzeszonych i część posłów Kukiza.

Prezydent niepotrzebnie wdaje się w negocjacje z PiS. Konstytucją nie można handlować. Wczoraj odbyło się jakieś nieformalne spotkanie u prezydenta. Wydaje mi się, że prezydent zrozumiał, że jeżeli PiS zwykłą ustawą, wbrew konstytucji, wygasi mandaty członkom KRS, to dokładnie ten sam mechanizm może zastosować wobec kadencji prezydenta. Na przykład jeżeli ten ośmieli się kolejny raz napisać list do Antoniego Macierewicza. Być może wtedy skończy się cierpliwość ojca dyrektora, Macierewicza i Kaczyńskiego, i następną ustawą, którą zobaczymy, będzie skrócenie kadencji prezydenta RP.

Jeżeli prezydent wreszcie zrozumie, że za łamanie konstytucji naprawdę grozi mu Trybunał Stanu, przed którym będzie musiał odpowiadać wspólnie z Ziobrą i premier Szydło, to może refleksja przyjdzie.

Naprawdę pan wierzy, że Andrzej Duda potrafi cokolwiek zawetować?
Raz jeszcze podkreślę, że do tej pory prezydent nie był strażnikiem konstytucji. Wczorajsze spotkanie, na które zaprosił tylko posłów PiS udowodniło, że jest prezydentem tylko jednej opcji politycznej. Wierzę, że zawsze jest czas na opamiętanie. Jeżeli prezydent wreszcie zrozumie, że za łamanie konstytucji naprawdę grozi mu Trybunał Stanu, przed którym będzie musiał odpowiadać wspólnie z Ziobrą i premier Szydło, to może ta refleksja przyjdzie.


Zdjęcie główne: Borys Budka, Fot. M. Śmiarowski/KPRM, licencja Creative Commons

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Reklama