“Obecna sytuacja w Polsce stanowi jednoznaczne ryzyko poważnego naruszenia wartości, o których mowa w artykule 2 traktatu o UE” – uznał Parlament Europejski, przyjmując w środę rezolucję w sprawie ochrony praworządności w Polsce. Tym samym PE zainicjował własną procedurę wobec Warszawy – obok Komisji Europejskiej – zmierzającą do uruchomienia artykułu 7 Traktatu o Unii Europejskiej.
PE znowu o Polsce
Dyskusja w Parlamencie Europejskim odbywała się na wniosek liberałów i zielonych w związku z reformą wymiaru sprawiedliwości, w efekcie przyjęto rezolucję.
– Każde państwo ma prawo przeprowadzać reformy sądownictwa, ale one muszą być zgodne z europejskimi standardami – mówił Frans Timmermans. Przypomniał, że wielokrotnie prosił o spotkanie z przedstawicielami polskiego rządu, szczególnie z ministrem spraw zagranicznych i ministrem sprawiedliwości. Niestety, bez skutku.
Polska odchodzi od demokracji
– Już po raz piąty PE debatuje nad Polską – przypomniał Janusz Lewandowski, eurodeputowany PO, później w swoim wystąpieniu posłużył się m.in. słowami z manifestu Piotra Szczęsnego, mężczyzny, który w akcie sprzeciwu dokonał samospalenia przed Pałacem Kultury i Nauki. – Wstydzę się, że znajomym z Zachodu muszę tłumaczyć, że Polska to nie to samo, co polski rząd – mówił Janusz Lewandowski i dodał, że “źródło tej debaty tkwi w polskim rządzie, w nadużyciach mandatu, który został zdobyty w wyborach”.
Orwellowski spektakl posła Legutki
Zarzuty odpierał Ryszard Legutko z PiS-u. Nazwał on wystąpienie Lewandowskiego “skandalicznym”, po którym “wciąż nie potrafi do siebie dojść”.
– To kolejny orwellowski seans, to jest pokaz siły w stosunku do Polaków i polskiego rządu. Tu chodzi o władzę – powiedział Legutko, po czym wyszedł ostentacyjnie z sali. Próbował zatrzymać go szef liberałów w PE Guy Verhofstadt: – Panie Legutko, dlaczego nie zostanie pan na debatę? Dlaczego pan wychodzi? Bo ja mam panu coś do powiedzenia. Pana atak na pana Lewandowskiego był skandaliczny. Jeśli jest wśród naszych kolegów ktoś, kto jest rozsądny, umiarkowany, czasem nawet nudny, to jest to właśnie deputowany Lewandowski. Powiedzenie zatem, że postradał zmysły… cóż, to raczej polski rząd postradał zmysły – mówił Verhofstadt.
Legutko, lider PiS, nie radzi sobie z prawdą i ucieka z debaty ze mną! pic.twitter.com/z2IumASZk7
— Guy Verhofstadt (@guyverhofstadt) 15 listopada 2017
Razem z Ryszardem Legutko salę PE opuścili inni europosłowie PiS.
Coraz bliżej artykułu 7
Finalnie Parlament Europejski przyjął rezolucję w sprawie ochrony praworządności w Polsce. Tym samym instytucja ta zainicjowała własną procedurę zmierzającą do uruchomienia artykułu 7 Traktatu o Unii Europejskiej.
Za rezolucją głosowało 438 eurodeputowanych, a przeciwko było 152. 71 osób wstrzymało się od głosu. “Obecna sytuacja w Polsce stanowi jednoznaczne ryzyko poważnego naruszenia wartości, o których mowa w artykule 2 traktatu o UE” – podkreślono w dokumencie.
Parlament wyraził też zaniepokojenie zmianami w przepisach dotyczących polskiego sądownictwa, “zwłaszcza że mogą one strukturalnie zagrozić niezawisłości sądów i osłabić praworządność w Polsce”.
Histeria w PiS
Debatę w PE premier Szydło ostro skomentowała na Twitterze. “Politycy szkalujący swój kraj na forum międzynarodowym nie są godni jego reprezentowania”. Zadziwiające, jak szybko pani premier zapomniała o czasach, kiedy to posłowie PiS domagali się interwencji Unii w Parlamencie Europejskim, np. kiedy twierdzili, że wybory samorządowe zostały sfałszowane.
Politycy, szkalujący swój kraj na forum międzynarodowym nie są godni jego reprezentowania.
— Beata Szydło (@BeataSzydlo) 15 listopada 2017
Komunikat wydało też MSZ: “Z ubolewaniem stwierdzamy, że negatywną ocenę projektów Prezydenta RP dot. ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz o Sądzie Najwyższym sygnatariusze rezolucji opierają na ogólnej, ustnej opinii Komisji Europejskiej wyrażonej zaledwie kilka dni temu”.
Zdjęcie główne: Głosowanie w Parlamencie Europejskim, Fot. Flickr/European Parliament, licencja Creative Commons