– W perspektywie prawnej jest to decyzja zaskakująca, w perspektywie politycznej smutna – mówi nam prof. Maciej Gutowski, prawnik z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, komentując decyzję Sądu Najwyższego, który zawiesił postępowanie kasacyjne w sprawie ułaskawienia Mariusza Kamińskiego. I dodaje: – Z jednej strony SN mówi, że nie ma sporu kompetencyjnego, a z drugiej zawiesza postępowanie do czasu rozpoznania sporu kompetencyjnego.
Kamila Terpiał: Zaskoczyło pana orzeczenie Sądu Najwyższego?
Prof. Maciej Gutowski: I tak, i nie. W perspektywie prawnej jest to decyzja zaskakująca, w perspektywie politycznej smutna. Pewne mechanizmy wydarzeń, które obserwujemy od 2 lat, przynoszą smutne refleksje.
Dlaczego?
Po pierwsze, SN wydaje opinię, w której stwierdza, że nie ma realnego sporu kompetencyjnego z prezydentem. Te słowa padają bardzo wyraźnie. Z drugiej strony SN zawiesza postępowanie do czasu rozpoznania przez TK wniosku, czy nie ma sporu kompetencyjnego. Dodatkowo skład trójkowy jest związany uchwałą składu siódemkowego, która mówi, że prezydent nieskutecznie zastosował prawo łaski, bo nie obejmuje ono abolicji indywidualnej, czyli nie ma sporu kompetencyjnego. Prawnie sąd jest związany tym orzeczeniem.
Jak można zawieszać postępowanie, czy SN mógł oceniać prawo łaski w uchwale siódemkowej, skoro ta uchwała wiąże skład trójkowy? To jest prawniczo bez sensu.
Błędne koło. Z jednej strony SN mówi, że nie ma sporu kompetencyjnego, a z drugiej zawiesza postępowanie do czasu rozpoznania sporu kompetencyjnego.
Poza tym, sądy muszą rozpoznać każdą sprawę indywidualną. Mają obowiązek prawny orzec, czy zostało popełnione przestępstwo, i stwierdzić, kto jest winny. Prezydent ma “kompetencję wycinkową” do darowania konsekwencji skazania. Zawieszając postępowanie, SN oddaje swoje kompetencje organowi do tego niepowołanemu, który jest powołany do abstrakcyjnej kontroli konstytucyjności ustaw, a nie do rozstrzygania spraw indywidualnych. W praktyce o odpowiedzialności karnej konkretnych oskarżonych orzekać będzie sąd konstytucyjny, stwierdzając, czy Sąd Najwyższy prawidłowo ocenił prawo łaski prezydenta. A TK rozstrzyga przecież o zgodności ustaw z konstytucją.
Czyli SN, nie mając do tego prawa, oddaje kompetencje do sprawowania władzy sądowniczej w indywidualnych sprawach.
Jest też trzecia bardzo smutna refleksja. Sądy od dłuższego czasu poddawane są gigantycznej politycznej presji i ona może powodować powstanie tzw. efektu mrożącego. Polega on na tym, że sędzia, pomimo gwarancji niezawisłości, w praktyce traci swoją niezawisłą pozycję – boi się orzekać. Dlatego tak ważne jest tłumaczenie, jak złe są rozwiązania, które mają spowodować polityczne podporządkowanie sądów.
Jeśli będzie wywierany nacisk polityczny na sądy, jeżeli od decyzji politycznej będą zależeć awanse sędziowskie, to co słabsi ludzie będą bali się odważnie orzekać.
A nie mogą orzekać inaczej niż odważnie, jeżeli kryterium ma być zgodność z prawem, a nie oczekiwania polityków. Nie twierdzę, że tak się stało w tym przypadku. Ale nasuwa mi się taka smutna refleksja.
Sąd Najwyższy odsunął od siebie odpowiedzialność za tę decyzję?
Nie wiem, ale najgorsze jest orzekanie na zasadzie “panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”. Sądy nie są od tego. Od tworzenia koncepcji pod oczekiwania społeczne są politycy. A sądy są od rozstrzygania spraw zgodnie z prawem.
W tym wypadku nie ma pan wątpliwości, że SN nie postąpił zgodnie z prawem?
Według mnie, kasacje w sprawach indywidualnych powinny zostać rozpatrzone. Jeżeli sąd pierwszej instancji skazał byłego szefa CBA i jego współpracowników niesłusznie, to oskarżeni powinni zostać uniewinnieni. Jeżeli wymierzył zbyt surową karę, to powinna zostać obniżona. Osoby oskarżone mają prawo do wymiaru sprawiedliwości i nie można im tego zabierać.
Wierzy pan w niezawisły i szybki wyrok Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie?
Nie mam podstaw, aby nie wierzyć…
Rozmawialiśmy już wcześniej o tym, że TK nie jest już prawdziwym Trybunałem.
TK został przez polityków odarty z autorytetu. Ale teraz nie na tym polega problem.
TK w ogóle w tej sprawie nie powinien orzekać, bo to nie jest jego kompetencja.
Jest pan zawiedziony taką decyzją SN?
Jestem zawiedziony i rozczarowany. Ta sprawa w interesie oskarżonych i opinii publicznej powinna zostać wyjaśniona do końca.
Co dalej?
Nie wiadomo. Jak się raz zrobi fałszywy krok, to bardzo trudno jest prorokować, co będzie dalej. Do tej pory sprawa wydawała się prosta.
Według pana nie ma realnego sporu kompetencyjnego?
Nie ma żadnego sporu kompetencyjnego. W moim przekonaniu prezydent wykonując akt abolicji indywidualnej wyszedł poza granice prawa łaski. Ale nikt nie odbiera panu prezydentowi kompetencji do wykonania prawa łaski, tylko musi to robić w odpowiednim czasie. Mógłby nawet ten akt powtórzyć, gdyby była taka konieczność, ale równie dobrze oskarżeni mogliby zostać uniewinnieni. To jest jednak szczególna sytuacja – ludzie, którzy działają w interesie publicznym, zostają ukarani. Ta sprawa jest niezwykle ważna i powinna zostać wyjaśniona. Sąd powinien wyznaczyć jasne prawne granice działania służb.
Politykom się tylko wydaje, że kontrolują służby, a jest dokładnie odwrotnie.
Jedyna sensowna nad nimi kontrola to kontrola sądowa. Wielka szkoda, że pan prezydent przeciął drogę do uzyskania tak ważnego orzeczenia dla wymiaru sprawiedliwości.
Niektórzy mówią, że to jest część umowy SN z panem prezydentem – weto za taką decyzję.
Nienawidzę takich plotek z magla i nie będą się nimi zajmował.
Zdjęcie główne: Maciej Gutowski, Fot. YouTube/Wydawnictwo C.H.Beck
Comments are closed.