Na przykładzie pobliskiego przedszkola mogę powiedzieć, że bada się temperaturę każdemu dziecku i rodzicowi, ale przychodzi zaledwie 20 dzieci, a nie 200, bo są wakacje. Co gdy przyjdą wszystkie dzieci do przedszkola, co gdy do szkoły wróci 400 dzieci we wrześniu? Związek jest zasypywany w tej sprawie mailami, bo rodzice boją się o życie dzieci, swoje, ale i dziadków – mówi nam Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Zaczyna jeszcze bardziej brakować nauczycieli, którzy będą odchodzić na urlopy na podratowanie zdrowia, emerytowani nauczyciele będą się bali wracać do szkoły – dodaje

JUSTYNA KOĆ: Rośnie liczba zakażeń, a minister Piontkowski tłumaczy, że skoro można iść na plażę, to można i do szkoły. Co nas czeka we wrześniu?

SŁAWOMIR BRONIARZ: Ta wielka niewiadoma powoduje niepokój rodziców, dzieci, nauczycieli, z drugiej strony domysły, spekulacje i szkoda, że w takiej atmosferze będziemy przystępowali do nowego roku szkolnego.

Nikt nie wie, jak nowy rok szkolny się rozpocznie i to raczej nie poprawia atmosfery.

A może nie da się tego przewidzieć?
Zapewne nie ma osoby, która powiedziałaby, jaki będzie poziom zachorowań 1 czy 2 września, więc tym bardziej powinniśmy przygotowywać się na różne scenariusze. Na razie są co prawda trzy – normalna nauka, nauczanie hybrydowe i zdalne, natomiast tym scenariuszom powinny towarzyszyć szczegółowe scenariusze. Chcielibyśmy, żeby nauczyciele i dyrektorzy je otrzymali. To nie jest tak, że szukam dziury w całym i chcę „dołożyć” ministrowi.

Reklama

Minister jest od tego, żeby wydając rozporządzenia nie dawał pola do nadmiernie zróżnicowanej interpretacji tych rozporządzeń. Powinny być jasne rozwiązania i kompetencje, a także za nimi środki i narzędzia na ich realizacji. Chcielibyśmy wiedzieć, czy jeżeli uczeń z koronawirusem znajdzie się w szkole w czerwonej strefie, to zamykamy całą szkołę, a jeżeli poza czerwoną strefą, to mamy czas na dyskusję, czy uczniowie noszą maski itd.

Minister oprócz trzech scenariuszy powinien napisać partyturę do każdego z nich, jak to ma szczegółowo wyglądać i co najważniejsze – uwzględnić również finanse.

A może należałoby przygotować całkowicie zdalną edukację? Przyznam, że nie wyobrażam sobie, jak można zmierzyć temperaturę każdemu uczniowi przed wejściem do szkoły.
Do tego ma być zachowana półtorametrowa odległość między uczniami. Na dyrektorów spadnie ogromna odpowiedzialność i niewykonalne wręcz zadanie. Na przykładzie pobliskiego przedszkola mogę powiedzieć, że bada się temperaturę każdemu dziecku i rodzicowi, ale przychodzi zaledwie 20 dzieci, a nie 200, bo są wakacje. Co gdy przyjdą wszystkie dzieci do przedszkola, co gdy do szkoły wróci 400 dzieci we wrześniu? Związek jest zasypywany w tej sprawie mailami, bo rodzice boją się o życie dzieci, swoje, ale i dziadków.

Wyraźnie widać brak korelacji między Ministerstwem Edukacji a Inspektorem Sanitarnym. Przykład z dzisiejszego poranka – matka pisze, że jej dziecko będzie dojeżdżało do szkoły kilkanaście kilometrów i ma obowiązek założyć maskę w autobusie, w którym jest 10-12 osób. Przy takiej ilości pasażerów musi założyć maskę, a gdy wejdzie do szkoły, gdzie będzie 600 innych uczniów, maski nie musi nosić. Kolejny przykład odmienny –

matka pisze, że dziecko dojeżdża do szkoły autobusem, w którym jest tak tłoczno, że z trudem wsiada do środka. Ma maskę, ale nijak nie można zachować 1,5 metra odległości. Absurd goni absurd.

Jakie jako związek rekomendujecie rozwiązania, może podpowiecie ministrowi?
Minister nie oczekuje podpowiedzi ode mnie, bo znowu przejechał walcem przeze mnie twierdząc, że nie jestem związkowcem, tylko politykiem.

My w sensie formalnym przygotujemy rekomendacje 24 sierpnia, ale bezwzględnie domagamy się badań dla nauczycieli. Chcemy także, aby uczniowie, bo to oni są istotą sprawy, byli zobowiązani do noszenia masek w każdej przestrzeni otwartej typu korytarz, stołówka, świetlica. Szkoły powinny mieć zagwarantowane na to właściwe środki finansowe, aby uczeń nie chodził w tej samej masce przez 8 godzin. Nie można tego zrzucić na rodzinę ani szkołę. To samo dotyczy nauczycieli i pracowników oświaty. Jednocześnie chcemy, aby minister rozważył możliwość wsparcia dla samorządów, aby te mogły zwiększyć odległość między uczniami w sali poprzez szersze rozstawienie ławek, ale robiąc tym samym z jednego oddziału dwa, tylko to wymaga kolejnych pieniędzy.

Dobrze, żeby minister usiadł i zastanowił się nad tym, jak dydaktykę, która w tym przypadku niestety schodzi na dalszy plan, połączyć z bezpieczeństwem uczniów i jak z tego równania wyciągnąć wnioski dotyczące środków, które są niezbędne do sfinansowania tych przedsięwzięć.

Przypomnę, że zaczyna jeszcze bardziej brakować nauczycieli, którzy będą odchodzić na urlopy na podratowanie zdrowia, emerytowani nauczyciele będą się bali wracać do szkoły.

Jak ocenia pan przygotowanie szkoły na nowy rok szkolny w kwestii nauczania hybrydowego i zdalnego? Rozumiem, że w marcu, kiedy zaczęła się kwarantanna, był popłoch, ale 5 miesięcy później sytuacja powinna być opanowana, przygotowane programy, platformy…
Jesteśmy w tym samym miejscu, w którym byliśmy. Teraz ma być ponoć kamerka, bo wcześniej nie było, ale przede wszystkim ta platforma wymaga sieci i komputerów, a tego nie mamy.

Czy widział pan jakikolwiek plan ministerstwa, żeby dotrzeć do uczniów, którzy „zaginęli” w systemie, ilu ich jest, jak im pomóc? Jaką receptę na to ma związek?
Pytaliśmy o to ministra, ale odpowiedział, że nie prowadzą takich analiz, bo to obowiązek dyrektorów szkół. To prawda, że dyrektor za to odpowiada, jednak mamy wyjątkową sytuację pandemii. Nawet jeżeli jeden procent dzieci nie korzysta z obowiązku szkolnego, to jest to 46 tys. uczniów. Jest takie narzędzie w gestii ministra, jak system informacji oświatowej i można by z niego skorzystać.

W dobie powszechnej cyfryzacji, gdzie minister finansów śledzi każdy zakup zapałek w kiosku Ruchu, nie mamy możliwości sprawdzenia, co się dzieje z dziećmi?

W kwestii zdalnej edukacji minister miał przeszkolić 30 tys. nauczycieli – to jest 5 proc. środowiska i 600 dyrektorów. Miał na ten cel 50 mln zł i 8 mln na promocję; do tej pory nic w tej sprawie nie robiono, nie przeszkolono nikogo…


Zdjęcie główne: Sławomir Broniarz, Fot. ZNP, licencja Creative Commons

Reklama