To wprowadzenie cenzury i ograniczenie konstytucyjnego prawa społeczeństwa do informacji – tak o propozycjach zmiany zasad pracy dziennikarzy w Sejmie mówią sami dziennikarze. Ponad podziałami. Na ręce marszałka Sejmu złożyli apel, w którym domagają się wycofania ze “szkodliwych projektów”. Na proteście byłam, pod apelem się podpisałam. Jako dziennikarka z 13-letnim sejmowym stażem nie wyobrażam sobie pracy na nowych zasadach.
Kancelaria Sejmu chce przenieść dziennikarzy z budynku głównego Sejmu do budynku F. Ten położony jest w znacznej odległości od miejsca, w którym są i pracują posłowie. Chce też zabronić rejestracji tego, co dzieje się na sali obrad. W planach jest też powołanie dwóch stałych korespondentów parlamentarnych na każdą redakcję.
Dziennikarze pod pełną kontrolą
Dokładnie w południe przed Sejmem zebrało się kilkudziesięciu dziennikarzy, przedstawicieli różnych redakcji. Ci, którzy kiedyś pracowali na Wiejskiej, i ci, którzy teraz tam przychodzą. Jeszcze przychodzą… – Proponowane zmiany to będzie ogromne utrudnienie pracy dziennikarzom. Motywowane to jest względami bezpieczeństwa, ale nie pamiętam ani jednego przypadku, w którym dziennikarze stworzyli jakieś niebezpieczeństwo posłom. Chyba że chodzi o trudne pytania” – mówi mi Wojtek Szacki z “Polityki”.
Jeżeli te zmiany wejdą w życie, nie będzie już możliwości “złapania” posła na korytarzu i zadania mu trudnego pytania, właściwie to zadania jakiegokolwiek pytania. Nie będzie można na galerii sejmowej podejrzeć jak np. posłowie głosują na dwie ręce, kto z kim się naradza, kiedy wchodzi i kiedy wychodzi, jak pokazuje środkowy palec czy obżera się sałatką…
Każdy, kto pracował w Sejmie, wie, że bez tego wszystkiego to tak, jakby nas tam nie było. Będziemy mogli siedzieć w innym budynku i czekać, aż ktoś łaskawie do nas przyjdzie. Nietrudno się domyślić, że chętniej będą tam zaglądać politycy opozycji. Politycy PiS, jak nie będą chcieli, to nie przyjdą. Przecież o to chodzi. Żebyśmy my nie mogli kontrolować ich, za to oni mogli kontrolować nas i swój przekaz.
– Dziennikarze będą po prostu dostawali komunikaty, takie, jakie sobie będzie PiS życzyło. Będą wysyłali rzecznika i już, bo to jest dla partii wygodne. A my będziemy kompletnie odcięci od informacji i od rzetelnego relacjonowania tego, co się w Sejmie naprawdę dzieje – dodaje Renata Grochal z “Gazety Wyborczej”.
Ograniczenia dla dziennikarzy to ograniczenia dla społeczeństwa
Oto fragmenty listu przekazanego marszałkowi Sejmu z apelem o wycofanie się z tych “szkodliwych propozycji”:
“Budynek parlamentu nie jest sferą prywatną posłów i senatorów, to jest miejsce pracy, a jednym ze zobowiązań wobec wyborców jest komunikowanie się z opinią publiczną”.
“Pod pozorem zapewnienia bardziej profesjonalnych i komfortowych warunków pracy marszałek Sejmu ogranicza prawa dziennikarzy. Poznaliśmy szczegółowe propozycje nowych zasad pracy reporterów w Sejmie, to zmiany nie do przyjęcia, dlatego że ograniczają mediom możliwość sprawozdawania prac parlamentu, ich efektem jest jedynie to, że politycy będą mogli skutecznie unikać dziennikarzy”.
“Zmiany zaproponowane przez marszałka Sejmu naruszają art. 61 konstytucji, (który) daje obywatelowi prawo do informacji o władzy publicznej i osób pełniących funkcje publiczne, prawo to obejmuje m.in. wstęp na posiedzenie kolegialnych organów władzy publicznej, pochodzących z powszechnych wyborów z możliwością rejestracji dźwięku i obrazu”.
“Marszałek jest cykor”
Podczas demonstracji głos zabrali m.in.:
Seweryn Blumsztajn, prezes Towarzystwa Dziennikarskiego: – Władzę, którą wybrał suweren, trzeba szanować. Nie może tak być, że byle kto będzie posłowi Kaczyńskiemu zadawał pytania. PiS chce, żeby media były takie jak kiedyś, żebyśmy w gazecie szukali przede wszystkim nekrologów. Przygotujcie się na taką przyszłość.
Tomasz Lis, “Newsweek”: – Nikt nie odważył się zrobić czegoś takiego, co robi ta władza. To nie jest żadnym zdziwieniem, im przeszkadzają niezależni sędziowie, prokuratorzy, dziennikarze – wyrzucono ich już z Telewizji Polskiej. Po co będą się jeszcze jakieś niedobitki pałętać po sejmowych korytarzach?
Katarzyna Kolenda-Zaleska, TVN i TVN24: – Chcemy dalej pracować w parlamencie jako dziennikarze, a nie urządzać polityczne demonstracje. Ale to politycy nas zmusili do tego, żebyśmy się tutaj dzisiaj spotkali. Mam nadzieję, że będziemy skuteczni.
Wcześniej specjalny protest, zignorowany przez marszałka Sejmu, podpisali przedstawiciele 28 redakcji. Teraz podjęli wspólnie decyzję, że jutro jest dzień bez polityki. W Sejmie nie pojawią się przedstawiciele ich redakcji. Do protestu nie przyłączyły się TVP, Polskie Radio i PAP.
Odpowiedź Prawa i Sprawiedliwości
A ta odpowiedź to jedno zdanie rzeczniczki PiS, Beaty Mazurek: – Nie uważam, by prawa dziennikarzy były ograniczane.
Zdjęcie główne: PAP/Marcin Obara