Jak ekonomiści oceniają pomysły Platformy Obywatelskiej na gospodarkę? – To pomysły zalepiania wielkich dziur, które powstały poprzez decyzję rządzącej partii o obniżeniu wieku emerytalnego – mówi nam prof. Witold Orłowski, rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula. – Jak wiadomo, PiS tej decyzji twardo broni i uważa ją za słuszną, ale już ci w rządzie, którzy odpowiadają za gospodarkę, tak samo zastanawiają się, w jaki sposób skłonić ludzi do dalszej pracy – dodaje prof. Orłowski
JUSTYNA KOĆ: Jak ocenia pan pomysł Platformy na uzdrowienie gospodarki: składki opłacane przez państwo, emerytury bez podatku, młodzi przedsiębiorcy zwolnieni z ZUS, uproszczone podatki?
WITOLD ORŁOWSKI: Na pewno to nie jest plan ratowania gospodarki, to pomysły, które mają poprawić przede wszystkim sytuację w polskim systemie emerytalnym i na rynku pracy. Pomysły na to, jak – mimo błędnej z ekonomicznego punktu widzenia decyzji o obniżeniu wieku emerytalnego – zachęcić ludzi, żeby dłużej pracowali. To oczywiście tylko pomysły na częściowe rozwiązania tego problemu. Zdaję sobie sprawę, że mówię rzeczy niepopularne, bo po prostu większość społeczeństwa chce obniżenia wieku emerytalnego.
Oczywiście, jeżeli ktoś uważa, że to była błędna decyzja i Polski na to nie stać, to
trzeba szukać innych rozwiązań, przyjmując, że mleko już się rozlało.
Siły polityczne już uznały, że nie ma odwrotu od obniżenia wieku emerytalnego, że poparcie społeczne dla każdego, kto sugerowałby inną politykę, natychmiast drastycznie spadnie, wobec tego szukają jakichś rozwiązań zastępczych.
Czyli to dobry plan?
Te pomysły nie są złe, w tym sensie, że oczywiście należałoby zachęcić ludzi do dalszej pracy, skoro wiek emerytalny został już obniżony, takim zachęceniem może być niepobieranie składek emerytalnych od emerytów, skoro oni – jeżeli osiągnęli wiek emerytalny – nie mają powodu się składać.
To nie są rzeczy kontrowersyjne,
tak samo jak to, żeby młodym, którzy zakładają firmy, obniżyć ZUS czy w ogóle go od nich nie pobierać, oczywiście na jakiś okres sensowny, próbny.
To pomysły zalepiania wielkich dziur, które powstały poprzez decyzję rządzącej partii o obniżeniu wieku emerytalnego. Jak wiadomo, PiS tej decyzji twardo broni i uważa ją za słuszną, ale już ci w rządzie, którzy odpowiadają za gospodarkę, tak samo zastanawiają się, w jaki sposób skłonić ludzi do dalszej pracy, oferując im różne dodatkowe bonusy.
Pytanie, w jakiej formie te bonusy wypłacać.
O ile pamiętam, to propozycją Ministerstwa Rozwoju były jakieś jednorazowe płatności dla tych, którzy zdecydują się dłużej pracować; płatności w sensie zwiększenia kapitału emerytalnego. Według mnie,
bardziej sensownym pomysłem jest zwolnienie ze składek, czyli pomysł PO.
Jednak jest to także tylko proteza prawdziwych rozwiązań.
Ale koniunktura jest znakomita, tak dobra nie była jeszcze nigdy.
Tak, na tę koniunkturę pracowaliśmy od lat. Teraz powoli kończy się kryzys w strefie euro, czyli okres powolnego wzrostu gospodarczego. Europa zaczyna się szybciej rozwijać, w związku z tym my też się szybciej rozwijamy w sposób stabilny. Bezrobocie rzeczywiście po 2o latach zaczyna zanikać, więc bieżąca sytuacja nie jest zła.
Natomiast wiadomo, że tylko wierzący w bajki, albo głupcy sądzą, że gospodarka rozwija się bez pracy. Jeśli demografia działa w taki sposób, że osób do pracy jest coraz mniej i nie uda się zachęcić ludzi do pracy, to wzrost gospodarczy prędzej czy później ustanie. Podobnie można powiedzieć, że
jeśli będą dalej takie trendy demograficzne, a nie wydaje się, żeby tu się coś zmieniło, to oczywiście system państwowo-emerytalny nie będzie w stanie wypłacać obiecanych dzisiaj emerytur.
Dzisiaj politycy mogą obiecywać, co chcą, nawet obniżenie wieku emerytalnego do 30. roku życia, ale koniec końców głód zmusi ludzi do dłuższej pracy. Moim zdaniem, to jest głęboko nieuczciwe, zamiast mówić ludziom, że powinni przygotować się na dłuższą pracę i przygotować do nowego systemu emerytalnego, robić to w rozłożony sposób. Wydaje mi się
to bardzo nieuczciwe, że w tej chwili mówi się ludziom, że mamy dobrą koniunkturę, więc stać nas na to wszystko.
Przejadamy i rozdajemy za dużo?
Jest jeszcze gorzej. Nawet jeśli by powiedzieć, że nie przejadamy za dużo, bo jest co przejadać, to nie przygotowujemy się na czasy, gdy będziemy potrzebowali znacznie więcej środków rezerw niż dzisiaj, szczególnie z powodów demograficznych. Problem nie polega na tym, że mamy jakiś stały stan, że jak teraz za dużo wydamy, to w przyszłości zabraknie. Ważniejsze jest, żebyśmy teraz podjęli awaryjny, ratunkowy plan działań dla polskiego systemu emerytalnego, biorąc pod uwagę to, co wiadomo, że się zdarzy w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat. My
robimy rzecz dokładnie odwrotną i jeszcze tłumaczymy ludziom, że nie ma zagrożenia.
Pomysły opozycji są rozsądniejszym rozwiązaniem?
Są trochę lepsze, ale to też półśrodki. Widząc, że katastrofalne rzeczy i decyzje mają miejsce, próbuje się trochę je naprawiać. To są pomysły nie na to, żeby poprawić system finansów i ZUS, tylko pomysły ratowania Polski przed masowym odpływem ludzi na emeryturę i gwałtownym zmniejszeniem się podaży pracy. W obu przypadkach chodzi o to samo. To próba zbierania resztek i doklejania kawałków kubka, który został rozbity i jest bardzo kiepskim naczyniem.
Rząd myśli też o wprowadzeniu limitów na pracowników ze Wschodu. To dobry pomysł?
To absurd. Podejrzewam, że tego typu działanie jest spowodowane naciskiem ze strony związków zawodowych. W interesie związków zawodowych jest, żeby jak najmniej osób starało się o pracę, bo wtedy wzrosną dodatkowo płace. Mówimy tu o czysto egoistycznym interesie pracujących. Oczywiście, że
gdy mamy niedobór rąk do pracy, który już dzisiaj byłby drastyczny, gdyby nie Ukraińcy, to raczej powinniśmy myśleć, jak ich zachęcać do pracy w Polsce.
Wczoraj agencja ratingowa Moody’s podniosła prognozę wzrostu PKB Polski w br. do 4,3 proc. z 3,2 proc. Jest się z czego cieszyć?
Tak, oczywiście. To pokazuje, że obecne finanse i sytuacja gospodarcza Polski jest bardzo dobra. Agencja, która specjalizuje się w patrzeniu, czy jest ryzyko pożyczania Polsce pieniędzy, stwierdza, że dziś takiego ryzyka nie ma. Oczywiście mowa jest o stanie gospodarki dzisiaj, za rok czy dwa lata, nie jest to perspektywa długookresowa. Jeżeli o taką chodzi, to problem demografii zaczyna być bardzo martwiący dla wszystkich ekonomistów, którzy się tym zajmują. Agencje ratingowe oczywiście też o tym wiedzą, ale ich opinia dotyczy sytuacji obecnej, niemniej tu trzeba oddać sprawiedliwość rządzącym, że finanse są rzeczywiście w dobrym stanie.
Zdjęcie główne: Fot. Pixabay; zdjęcie w tekście: Witold Orłowski, Fot. Adrian Grycuk, licencja Creative Commons
Comments are closed.