Sejmowa komisja sprawiedliwości kontynuuje prace nad prezydenckim projektem nowej ustawy o Sądzie Najwyższym. PiS zgłosił 35 poprawek, które – wszystko na to wskazuje – nie były uzgodnione z prezydentem. Zofia Romaszewska określiła je jako “fatalne”. Na linii PiS-prezydent znowu zrobiło się nerwowo. Podczas posiedzenia komisji trwały gorączkowe telefoniczne konsultacje i analizy. Według “Faktu”, Andrzej Duda zawetuje ustawy o KRS i SN w takim kształcie. – Dodając dwa do dwóch Andrzej Duda powinien skorzystać ze swoich konstytucyjnych uprawnień i zawetować ustawy – mówi wiadomo.co prof. Maciej Gutowski, prawnik z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Rozmawiamy też o konkretnych poprawkach i łamiących konstytucję rozwiązaniach.
Poprawki PiS-u czy Ministerstwa Sprawiedliwości?
Podczas posiedzenia komisji pytali o to posłowie opozycji. Często przedstawiciele ministra sprawiedliwości mieli więcej do powiedzenia na temat poprawek niż posłowie PiS, którzy je formalnie zgłaszali.
Kolejne poprawki uzgodnione przez Ministerstwo Sprawidliwości z posłami PiS @waldemar_buda ? pic.twitter.com/xYNLpseoib
— KamilaGasiukPihowicz (@Gasiuk_Pihowicz) 29 listopada 2017
Poprawki m.in. ograniczają stosowanie tzw. skargi nadzwyczajnej wstecz, ale przede wszystkim tworzą nową Izbę Dyscyplinarną, która będzie miała własnego prezesa i bardzo duże kompetencje. Według posła PO Borysa Budki, to tworzenie “Sądu Najwyższego bis”. – Jedyną propozycją PiS jest upartyjnienie KRS i stworzenie z Sądu Najwyższego takiego ramienia partii do unieważniana wyborów, jeśli one nie wyjdą, i wyrzucania z zawodu niezawisłych sędziów – ostrzega Borys Budka.
Ostrzegał też na Twitterze:
#KuPrzestrodze pic.twitter.com/iVeASWkgUd
— Borys Budka ✌️?? (@bbudka) 29 listopada 2017
Projekt ustawy wprowadza także wiek emerytalny – 65 lat – dla sędziów SN, co oznacza skrócenie kadencji Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego. To działanie jawnie sprzeczne z konstytucją.
Posłowie opozycji “walczyli” podczas posiedzenia komisji; zgłaszali poprawki, ale nie zawsze byli je w stanie uzasadnić. Przewodniczący komisji odbierał im głos i oskarżał o obstrukcję i “przemoc parlamentarną”. Poseł PO Arkadiusz Myrcha domagał się nawet zmiany na stanowisku przewodniczącego, ale oczywiście bez skutku.
A przewodniczący komisji miał nie tylko pretensje do posłów opozycji, ale także do zgłaszających wątpliwości członków Biura Legislacyjnego Sejmu.
S. Piotrowicz atakuje prawnika z Biura Legislacyjnego Sejmu. Sugeruje, że mecenas jest przychylny opozycji. To już jest jawna presja.
— Kamil Dziubka (@KamilDziubka) 29 listopada 2017
Przedstawiciele prezydenta nie reagowali na zachowanie przewodniczącego komisji sprawiedliwości.
Będą kolejne weta prezydenta?
Andrzej Duda znów zawetuje ustawy o SN i KRS w takim kształcie – taką informację podał “Fakt”. Na razie przedstawiciele prezydenta takich informacji nie potwierdzają. Prezydent jest w Wietnamie. Być może to, że poprawki są zgłaszane i rozpatrywane właśnie teraz, i to w tak szybkim tempie, nie jest przypadkowe. Czy tak “ogrywa” się prezydenta?
Przedstawiciele Kancelarii Prezydenta byli zaskoczeni zgłaszanymi poprawkami, w pośpiechu analizowali je podczas posiedzenia komisji. Minister Anna Surówka-Pasek przyznała wprost, że widziała je po raz pierwszy. Zofia Romaszewska stwierdziła, że są “fatalne” i “niektóre nie są do zaakceptowania”. Ale już po południu przekonywała, że “nie ma mowy o kolejnych wetach prezydenta, zależy, co się będzie działo”. Polityczne przeciąganie liny trwa.
PiS chce, żeby zmiany zostały przyjęte jak najszybciej. Sejm ma się nimi zająć już w przyszłym tygodniu. A komisja ma pracować “do skutku”, czyli w dzień i w nocy.
– Skrócenie kadencji I Prezes SN wbrew konstytucji jest problemem dotyczącym każdego Polaka. Jeżeli można odwołać kogoś, kto stoi na czele jednej z trzech konstytucyjnych władz, to znaczy, że większością parlamentarną można odwołać każdego, w tym także prezydenta – mówi prof. Maciej Gutowski z Uniwersytetu im Adama Mickiewicza
KAMILA TERPIAŁ: Stworzenie Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższej z szerokimi kompetencjami i własnym prezesem jest niebezpieczne?
Maciej Gutowski: Powołanie takiej nowej izby samo w sobie jest bez istotnego znaczenia. Problem dotyczy całości działań legislacyjnych, atmosfery, w której to się odbywa, oraz coraz częstszych mechanizmów ingerujących w poszczególne elementy tworzące koncepcję niezawisłości. Jeżeli w istocie mogłoby to służyć powstaniu instrumentu, który będzie w sposób odmienny od dotychczasowego kształtował podstawy odpowiedzialności za oczywistą i rażącą obrazę prawa, stanowiąc zarazem narzędzie nacisku na sędziów, to byłoby to bardzo niedobre.
Niepokojące jest to, że ta izba ma być wyizolowana ze struktury Sądu Najwyższego. Naturalne jest w takiej sytuacji pytanie: po co? Przecież problem dyscyplinarnej odpowiedzialności sędziów nie jest największym problemem, z jakim zmaga się dziś sądownictwo.
A co jest?
Struktura. Zawalona sprawami, zabudowana przestarzałymi i nadmiernie rozbudowanymi procedurami, niewydolna, zabudowana stanowiskami funkcyjnymi i nieczytelną procedurą awansową, nieskomputeryzowana, niezdygitalizowana i pełna przestarzałych przyzwyczajeń struktura, wymagająca gruntownej przebudowy. Ale niezwykle precyzyjnej i dokonanej przez doświadczonych prawników.
Te zmiany wymagają fachowego i nowatorskiego podejścia, a nie urzędniczo-sędziowskiego, pełnego dotychczasowych przyzwyczajeń i naiwnej myśli, że wymiana kadr cokolwiek poprawi.
Nowa Izba Dyscyplinarna, obsadzona nowymi sędziami, będzie też rozpatrywać polityczne skargi dotyczące wyborów. Opozycja bije na alarm. Słusznie?
Nowi sędziowie nic nie zrobią, jeśli wejdą w dotychczasowy system. Uduszą się w nim, jak sędziowie dziś. Z perspektywy prawnika przy wprowadzanych zmianach konieczne jest poszukiwanie czarnych scenariuszy. Dlatego słusznie robią ci, którzy zastanawiając się nad kształtem uchwalanego prawa, zastanawiają się, jakie mogą być negatywne konsekwencje. Gdy jest dobrze, najczęściej nie ma problemu. Problem pojawia się wtedy, kiedy zmaterializują się czarne scenariusze. Biorąc pod uwagę to, co się stało się z Trybunałem Konstytucyjnym, wydaje mi się, że to nie są bezzasadne obawy.
Jeśli dziś sądy nie zapewnią ochrony obywatelowi, to prawo do sądu stanie się iluzją. A już zapowiadane jest zwiększenie formalizmu, podwyższenie opłat sądowych i eliminowanie spraw przy pomocy nadużycia prawa procesowego. Oznacza to, że obywatelowi w sądzie będzie drożej i trudniej.
Projekt ustawy wprowadza także wiek emerytalny dla sędziów SN, tym samym skracając kadencję Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego.
Skrócenie kadencji wbrew konstytucji jest problemem dotyczącym każdego Polaka. Jeżeli można odwołać kogoś, kto stoi na czele jednej z trzech konstytucyjnych władz, to znaczy, że większością parlamentarną można odwołać każdego, w tym także prezydenta, określając jego wiek emerytalny np. na 45 lat.
Pani prof. Małgorzata Gersdorf powinna deklarować wolę wypełniania swoich obowiązków do końca po to, aby nie być współodpowiedzialną za wyeliminowanie, wbrew konstytucji, urzędu Pierwszego Prezesa SN.
Czyli prof. Gersdorf powinna zwrócić się do prezydenta o nieprzenoszenie jej w stan spoczynku? Na razie zapowiedziała, że tego nie zrobi.
Nie interesuje mnie stosunek służbowy pani prof. Małgorzaty Gersdorf, lecz urząd Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Pani prezes, godząc się na wzięcie na swoje barki tych obowiązków, powinna je dźwigać do samego końca. Nie chodzi tutaj tylko o jej zatrudnienie, ale o ważną konstytucyjną zasadę, za złamanie której nie może być współodpowiedzialny Pierwszy Prezes SN.
Skrócone mają zostać też kadencje sędziów-członków Krajowej Rady Sądownictwa.
To też jest naruszenie zapisów konstytucji.
Politycy partii rządzącej próbują się przy okazji podpierać, dla mnie zaskakującym, orzeczeniem TK.
W stan spoczynku mają zostać automatycznie przeniesieni sędziowie zasiadający w Izbie Wojskowej, która ma zostać zlikwidowana. A o przeniesieniu w stan spoczynku ma decydować prezydent, nie prezes SN. To jest też ważna zmiana?
Nie wiem, czy nasz kraj stać na to, aby pozbywać się fachowców. To są często bardzo doświadczeni sędziowie, którzy mogliby orzekać gdzie indziej. Nie rozumiem też, dlaczego prezydent ma mieć w tym przypadku jednoosobowe uprawnienia. Z całym szacunkiem dla głowy państwa, ale on nie będzie miał pełnego rozeznania co do kompetencji orzeczniczych poszczególnych sędziów. Ma przecież inne obowiązki. Zresztą
polityczna ocena nie zawsze jest w tym przypadku prawidłowa, ponieważ prawo czasami musi iść pod prąd oczekiwań politycznych.
To może być wykorzystywane przez polityków?
Jeżeli poważnie traktujemy zasadę nieusuwalności sędziów, to wszelkie próby zbudowania furtki do obejścia tego zakazu są niebezpieczne. Dlaczego? Właśnie dlatego, że budujemy furtkę, tłumacząc przy okazji, że to nie jest usunięcie sędziego, tylko wprowadzenie wieku emerytalnego. Ale to eliminuje orzekających sędziów. A jeżeli nałożymy na to decyzję prezydenta, który może przedłużyć możliwość orzekania, to nie chodzi chyba tylko o wiek emerytalny…
Ustawy nie można pisać pod ludzi, tylko pod system.
A jak pan ocenia to, co dzieje się podczas prac komisji?
Przyznam, że nie oglądam prac komisji, bo to niewiele wnosi. Sposób funkcjonowania życia politycznego nie napawa optymizmem.
Język debaty publicznej zszedł do poziomu, który kiedyś był nie do zaakceptowania.
Wszystko wskazuje na to, że poprawki składane przez PiS (albo Ministerstwo Sprawiedliwości) nie były uzgodnione z prezydentem.
Jeżeli tak jest, to autorzy poprawek biorą na swoje barki ryzyko prezydenckiego weta.
Pojawiła się informacja, że prezydent może zawetować ustawy, jeżeli PiS się nie cofnie.
Wydaje mi się to naturalne. Jeżeli poprawki ustalone z prezydentem odbiegają od tych przegłosowanych na posiedzeniu komisji, to dodając dwa do dwóch Andrzej Duda powinien zawetować te ustawy.
Prezydent określił swoje warunki brzegowe, w oparciu o to został wypracowany kompromis, a później został on jednostronnie złamany – w takiej sytuacji głowa państwa powinna skorzystać ze swoich kompetencji konstytucyjnych. I to powinno zamknąć sprawę.
A co z poprzednimi wetami prezydenta? Do tej pory Sejm się nimi nie zajął.
Weto prezydenckie nie zostało odrzucone, dlatego prace nad nowymi projektami prezydenta, choć dopuszczalne, odbiegają od ogólnego standardu. W pierwszej kolejności należałoby odrzucić prezydenckie weta, jeżeli partia rządząca nie godzi się z koncepcją głowy państwa. A nie do nowelizacji prezydenckiej zgłaszać poprawki, które mają być właściwie odbiciem zawetowanych przez prezydenta ustaw. To jest pewne rozdwojenie jaźni.
Zdjęcie główne: Maciej Gutowski, Fot. YouTube/Wydawnictwo C.H.Beck