Trzaskowski ma bardzo liczne atuty i to niedobra wieść dla Hołowni i Kosiniaka-Kamysza. Ma szanse w krótkim czasie stać się głównym konkurentem Dudy. Ważne, aby w tej grze w opozycji nie zostały wykopane zbyt głębokie rowy, które by utrudniły przepływ wyborców między I a II turą – mówi nam prof. Jacek Raciborski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – To niestety będzie trudne, bo Hołownia „już był w ogródku, już witał się z gąską”, a w tej chwili jego szanse na bycie w II turze bardzo spadły – dodaje. – Szansa wygrania z Dudą będzie powodowała ogromną mobilizację, podobną, jaka wystąpiła w wyborach samorządowych w Warszawie. Proszę zwrócić uwagę, że wówczas w krótkim czasie Trzaskowski skoczył mocno w sondażach, choć początkowo na fali wysokiego poparcia dla PiS rywalizacja z Patrykiem Jakim była wyrównana. W efekcie mieliśmy znakomitą frekwencję, a wynik nokautujący – podkreśla. – Duda wcale nie jest w dobrej sytuacji. Tendencja spadkowa poparcia dla Dudy wystąpiła w całej okazałości. Między listopadem a lutym spadło do niego zaufanie do poziomu niższego, niż miał Komorowski w tej fazie kampanii, a o poziomie zaufania do Kwaśniewskiego to przez całą kadencję mógł tylko pomarzyć, w żadnym sondażu preferencji nie uzyskiwał wyniku powyżej 50 proc. – zauważa nasz rozmówca

JUSTYNA KOĆ: Koalicja Obywatelska zamienia Małgorzatę Kidawę-Błońską na Rafała Trzaskowskiego. To dobry ruch?

JACEK RACIBORSKI: To racjonalny ruch. Chociaż trzeba zauważyć, że ta decyzja jest tylko po części reakcją na uwarunkowania zewnętrzne. W znacznej mierze jest ona konsekwencją bardzo intensywnych walk frakcyjnych w Platformie i nielojalności wobec kandydatki. Niektórzy liderzy PO uczestniczyli w dezinterpretowaniu sytuacji. Proszę zwrócić uwagę – Kidawa-Błońska wzywa do bojkotu wyborów, mówi, że w wyborach majowych udziału nie weźmie, ale kandydatury nie wycofuje oficjalnie, co powinno być oczywiste. Cała opozycja wzywała do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, który zamraża proces wyborczy, co oznacza też utrzymanie listy kandydatów. Nie potrafiono czy nie chciano wyjaśnić prostej rzeczy, że nie można dać się przechytrzyć PiS-owi i konkurentom.

Podobnie z interpretowaniem sondaży w środowisku opozycji, także w PO i wśród dziennikarzy jej sprzyjających. Bardzo wielu polityków i publicystów udawało, że nie wiedzą, iż sondaż odbywa się w następujący sposób. Pada najpierw pytanie, czy pójdzie pan/pani na wybory. Jeżeli odpowiedź brzmi: nie pójdę, to ankieter przechodzi do następnego pytania i nie pyta już o preferencje wobec kandydatów.

Reklama

Fakt, że sondażowe poparcie Kidawy gwałtownie spadło, świadczy bardzo dobrze o jej elektoracie i o kandydatce. Ona dobrze odczytała postawę wobec wyborów swoich potencjalnych wyborców, a z drugiej strony większość z nich posłuchała jej wezwania do bojkotu.

Oczywiście mogła to lepiej powiedzieć, ale też lepiej winni tę strategię wyjaśnić sztab i kierownictwo Platformy. Niemniej część dziennikarzy udawała, że nie rozumie, dlaczego poparcie spadło i zachowywali się, jakby byli osobiście zawiedzeni.

Czy zatem Małgorzata Kidawa-Błońska mogła jeszcze powalczyć o te wybory?
Reanimacja jej kampanii byłaby bardzo trudna. Nie tylko z tego powodu, że część jej wyborców uważała, że jednak trzeba głosować i odpłynęła do innych kandydatów. Także dlatego, że Kidawa musiałaby w dalszej części kampanii być niesłychanie agresywna w stosunku do innych konkurentów i wypominać im, że chcieli wziąć udział w oszukańczych wyborach, że nie mieli wystarczającej determinacji. Zatem ich moralność, uczciwość  jest wątpliwa. Ten typ krytyki byłby jednak szkodliwy dla opozycji jako całości.

Opozycja jest w sytuacji, że grając w miarę zgodnie, może doprowadzić do przegranej Dudy.

Prezydent ma na razie świetne sondaże…
Duda wcale nie jest w dobrej sytuacji. Gdyby nie pandemia, dużo łatwiej byłoby go pokonać. Teraz może być trudniej. Tendencja spadkowa poparcia dla Dudy wystąpiła w całej okazałości. Między listopadem a lutym spadło do niego zaufanie do poziomu niższego, niż miał Komorowski w tej fazie kampanii, a o poziomie zaufania do Kwaśniewskiego to przez całą kadencję mógł tylko pomarzyć, w żadnym sondażu preferencji nie uzyskiwał wyniku powyżej 50 proc. Decyzja postawienia na Trzaskowskiego w tej sytuacji jest racjonalna, bo nie musi on wracać w rywalizacji z kandydatami opozycji, do ciągłego stawiania ich pod ścianą za deklaracje udziału w usłudze pocztowej.

Nie musi moralizować, walczyć przeciwko wyborom, w których uczestniczy. Ma jednoznaczną sytuację – musi tylko walczyć.

Widzę analogię miedzy obecną sytuacją rezygnacji Kidawy a rezygnacją Cimoszewicza w 2005 roku. Wtedy, gdy we wrześniu, miesiąc przed dniem głosowania, niezależna prokuratura stwierdziła, że Anna Jarucka sfałszowała podpis Cimoszewicza pod upoważnieniem do zmiany oświadczenia majątkowego, w sondażach nic się nie zmieniło, a nagonka medialna z udziałem konkurentów trwała nadal. Fałszywość tych oskarżeń potwierdził później sąd i skazał Jarucką. Tak też Kidawa-Błońska mając rację i nawet sukces, jest jakoby przegrana, ponieważ

decyzje wyborców raz podjęte trudno jest odwrócić.

Lepszy byłby Radek Sikorski?
Zdecydowanie Trzaskowski, nominacja dla Sikorskiego byłaby samobójcza dla PO. Pamiętajmy też o małych koalicyjnych ugrupowaniach, którym bardzo trudno byłoby jego popierać, ciągnie się też za nim opinia trochę awanturnika, także taśmy z Sowy itd. Muszę jednak przyznać, że mam bardzo dobre zdanie o ewolucji tego polityka. On dojrzewa, można by rzec, stał się politykiem „dobrej jakości”, a żonę to ma prawdziwie mądrą. Jednak w tym przypadku byłby dla PO obciążeniem. Trzaskowski ma bardzo liczne atuty i to niedobra wieść dla Hołowni i Kosiniaka-Kamysza. Ma szanse w krótkim czasie stać się głównym konkurentem Dudy. Ważne, aby w tej grze w opozycji nie zostały wykopane zbyt głębokie rowy, które by utrudniły przepływ wyborców między I a II turą.

Socjologiczne badania pokazują znakomitą symetryczną sympatię elektoratów głównych kontrkandydatów.

55 proc. wyborców Kosiniaka-Kamysza wskazywało Kidawę-Błońską jako drugi wybór – oddaliby na nią głos, gdyby z jakichś przyczyn lider ludowców nie startował i odwrotnie. Wyborcy Kidawy rezerwowego kandydata widzieli w Kosiniaku. Podobnie będzie z Hołownią. Zatem ci kandydaci nie mogą wykopać takich podziałów, które by hamowały przepływ elektoratów. To niestety będzie trudne, bo Hołownia, „już był w ogródku, już witał się z gąską”, a w tej chwili jego szanse na bycie w II turze bardzo spadły.

Trzaskowskiemu uda się zmobilizować elektorat ponownie?
Jestem prawie pewny, że tak będzie, tym bardziej, że hybrydowa formuła dodatkowo podbije frekwencję. Szansa wygrania z Dudą będzie powodowała ogromną mobilizację, podobną, jaka wystąpiła w wyborach samorządowych w Warszawie. Proszę zwrócić uwagę, że wówczas w krótkim czasie Trzaskowski skoczył mocno w sondażach, choć początkowo na fali wysokiego poparcia dla PiS rywalizacja z Patrykiem Jakim była wyrównana. W efekcie mieliśmy znakomitą frekwencję, a wynik nokautujący.


Zdjęcie główne: Jacek Raciborski, Fot. Adrian Grycuk, licencja Creative Commons

Reklama