Legia Warszawa bezbramkowo zremisowała w pierwszym meczu III rundy eliminacji Ligi Europy z greckim Atromitosem. Legioniści, pomimo wielu strzałów i kilku dobrych okazji, nie potrafili pokonać bramkarza rywali. Szkoda, bo Grecy okazali się rywalem niewiele lepszym niż KuPS Kupio czy Europa FC. Tak oceniliśmy piłkarzy Aleksandara Vukovicia (w skali 1-6).
Radosław Majecki (3) – Atrominos stwarzał pod bramką Legii takie zagrożenie, że…Mógłby w niej stać nawet trenujący bramkarzy Jano Mucha, a również zachowałby czyste konto. Majecki był bezrobotny jak rzadko kiedy. Ocena wyjściowa.
Marko Vesović (2) – To znowu Czarnogórzec, a nie znajdujący się w niezłej formie Paweł Stolarski wystąpił przeciwko Atromitosowi na prawej obronie. I zagrał tak, jak zwykle. W jego grze było dużo chaosu i niedokładności, którego efektem była choćby – niby – głupia strata, w 8. minucie. Vesović dostał świetną piłkę od Martinsa, którą wystarczyło przyjąć i strzelić lub dośrodkować. Obrońcy Legii piłka niestety uciekła…W 29. minucie w jego grę wkradła się niepotrzebna nerwowość, gdy wybił w aut piłkę lecącą w ręce Majeckiego. Poza tym – typowy Vesović – ofiarnie w obronie, bezproduktywnie z przodu.
Igor Lewczuk (4+)– Doświadczony stoper znalazł się po raz drugi z rzędu w wyjściowym składzie Legii i znów potwierdził swoją klasę. Grał, tak jak tuż przed odejściem z Legii do Bordeaux – na wyprzedzenie, zdecydowanie, skutecznie, wygrywając pojedynki w powietrzu. W porównaniu z Mateuszem Wieteską i Williamem Remy’m – ostoja spokoju i filar defensywy.
Artur Jędrzejczyk (4+) – Kapitan Legii od miesięcy gra na swoim, dobrym poziomie. Trzeba jednak przyznać, że w duecie z Lewczukiem wygląda wyjątkowo pewnie. Podobnie jak jego kolega ze środka obrony – silny, pewny, niemal bezbłędny.
Luis Rocha (3) – Wydaje się, że na Portugalczyka kibice wciąż patrzą z lekkim przymrużeniem oka, jednak Rocha nie po raz pierwszy, i to całkiem przyzwoicie – wykonuje swoją robotę. Aktywny, często podłączał się do akcji ofensywnych, w defensywie nie miał wiele pracy, ale jeśli dochodziło do jakiegoś niebezpieczeństwa – nieźle sobie radził.
Andre Martins (3) – Od początku aktywny, pokazywał się do gry, starał się uruchamiać kolegów – wreszcie! Jak zawsze – najczęściej faulowany z legionistów, to po faulach na nim Grecy złapali żółte kartki. Cóż jednak z tego, skoro jego przyzwoita gra nie pozwoliła Legii na wygraną. Co więcej – Domagoj Antolić wykreował więcej sytuacji od Portugalczyka. Niecodzienność.
Domagoj Antolić (4) – Aleksandar Vuković stawia na Chorwata z uporem maniaka, choć ten nie od wczoraj jest “ulubieńcem” trybun. Prawo trenera. Jednak Antolić w meczu z Atromitosem zaskoczył – chyba najbardziej w 33. minucie, gdy wykonał sprint, by ratować piłkę przed wyjściem na aut. A wielu twierdziło, że Chorwat nie posiada takiego atrybutu… A zupełnie poważnie – na plus druga połowa. W 62. minucie doskonale dośrodkował na głowę Novikovasa, jednak Litwin przestrzelił w doskonałej okazji. Antolić w 88. minucie raz jeszcze zagrał świetną piłkę do byłego gracza Jagiellonii, jednak ten uderzył prosto w bramkarza. Naprawdę niezły meczy Chorwata.
Waleria Gwilia (3) – jeden z niewielu zawodników Legii, na którego od początku sezonu da się patrzeć, i w spotkaniu z Atromitosem potwierdził, że Legia wykonała dobry ruch sprowadzając go z Górnika. Drugi raz wystąpił za plecami napastnika i choć nie wykreował kolegom okazji do zdobycia gola, to był aktywny, przechodziła przez niego większość akcji. Wydaje się, że stać go jednak na więcej. Gwilia wykonał chyba z piętnaście rożnych, po których legioniści nawet nie doszli do strzału – można się zastanawiać czy to Gruzin źle bił stałe fragmenty czy to koledzy źle nabiegali na piłkę. Oby za tydzień było efektywniej.
Arvydas Novikovas (2) – Litwin jest z kolei jednym z najbardziej krytykowanych graczy wicemistrzów Polski od początku sezonu. Do tej pory zawodził na całej linii, wyglądał jak jeździec bez głowy, nie potrafił opanować piłki, tracił ją, jego dryblingi można było policzyć na palcach jednej ręki. W meczu z Atromitosem jak zwykle w barwach Legii grał na zasadzie – chcę, ale nie mogę. Tu odskoczyła mu piłka, tam nie wyszło podanie, w innej sytuacji wdał się w niepotrzebny drybling. Po przerwie miał dobre okazje, by dać Legii wygraną – w 50. minucie, po rzucie wolnym trafił w poprzeczkę, w 62. uderzył niecelnie głową po wrzutce Antolicia. W 88. minucie miał na nodze piłkę meczową, niestety – zawiódł raz jeszcze.
Luquinas (3+) – W pierwszej połowie szukał swojego miejsca na boisku, nie trzymał się kurczowo lewej flanki. Pierwszą dobrą akcję zaliczył w 17. minucie, gdy po indywidualnej akcji Grecy musieli go faulować w okolicy pola karnego. Po chwili dobrze dogrywał w pole karne z prawej strony, jednak Kulenović się spoźnił. Luquinas był konkretny – potrafił być długo niewidoczny, by w koncu dojść do piłki i zobić coś z niczego. Na plus powroty do defensywy, gdy kilka razy potrafił przerwać akcję Greków. Najlepszą akcję zaliczył w 65. miucie, gdy po udanym dryblingu świetne podał do Kulenovicia, jednak Chorwat spudłował.
Sandro Kulenović (1+) – Młody napastnik wciąż wygrywa rywalizację w ataku z Jarosławem Niezgodą. Nie zmieniło tej sytuacji także transferowe zamieszanie wokół Chorwata w ostatnich dniach. W 20. minucie Kulenović powinien śmielej i szybciej zaatakować piłkę zagraną przez Luquinasa. Klasycznie dla siebie – często grał plecami do bramki rywala, próbował grać na jeden kontakt. Wydaje się, że zaspał także w 51. minucie po prostopadłym zagraniu Antolicia. Źle zachował się także w 65. minucie – świetną okazję stworzył mu Luquinas, jednak Chorwat źle przyjął piłkę. Po tej akcji zmienił go Carlitos, bo ile można?
Carlitos (2+) – Zmienił Kulenovicia i już w 74. minucie z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę. Szkoda. Mógł się poprawić po trzech minutach, ale uderzył w środek bramki, zbyt lekko. Starał się, próbował, jednak gola nie strzelił. Może już za tydzień będzie miał szansę na dłuższy występ?
Zdjęcie główne: Paweł Jędrusik, Fot. Archiwum prywatne