Minister klimatu Anna Moskwa obiecała dziennikarzom, że odpowie na pytania związane z węglem. Na tym nagraniu widać, jak przed nimi ucieka.

W zeszłym tygodniu Onet.pl podał, że premier Mateusz Morawiecki podjął pilną decyzję o interwencyjnym zakupie 4,5 mln ton węgla. Do realizacji zadania wyznaczył państwowe spółki węglowe. Dziennikarze mają szereg pytań do władzy, a ta przed nimi ucieka.

Ucieczka Anny Moskwy

Dziennikarze mają wyznaczoną w Sejmie strefę przy wejściu do parlamentu, gdzie pytają polityków o bieżące sprawy. Przeważnie ktoś się zatrzyma i odpowie na pytania. Tym razem było inaczej, Premier Mateusz Morawiecki przemknął niczym strzała nie zwracając uwagi na dziennikarzy. Podobnie Jacek Sasin, czy minister Henryk Kowalczyk. Także Ryszard Terlecki wszystkich zignorował.

Anna Moskwa, szefowa resortu klimatu, obiecała dziennikarzom, że odpowie na ich pytania po posiedzeniu komisji. Tak się nie stało. Nagranie opublikowane przez “Gazetę Wyborczą” pokazuje, jak ucieka przed dziennikarzami.

Reklama

Padają niewygodne pytania związane z okłamywaniem społeczeństwa na temat zapasów węgla. – Mówiliście, że wszystko jest w porządku, a nikt niczego nie zabezpieczył. To jest pani zaniedbanie? – brzmiało jedno z pytań.

Wysyłali sobie pisma

Sytuacja wokół zapasów energetycznych jest krańcowo napięta, bowiem brakuje na zimę węgla w kraju. Według specjalistów z branży jest już niemal przesadzone, że surowca w zimie zabraknie i Polacy będą koczowali w niedogrzanych domach.

Radio Zet opublikowało pismo wystosowane na początku marca przez Annę Moskwę do premiera Morawieckiego. Okazuje się, że kwestia zapasów węgla została przez Mateusza Morawieckiego zawalona na całej linii.

Według ustaleń Radia Zetpremier dopiero po 2 miesiącach zareagował na alarmistyczne pismo Anny Moskwy, która ostrzegała, że w związku z wojną w Ukrainie zabraknie węgla dla polskich gospodarstw domowych. Prosiła o pilne podjęcie decyzji o utworzeniu rezerwy strategicznej węgla kamiennego. W tej sprawie Anna Moskwa miała poparcie Jacka Sasina.

Szef rządu podjął wtedy decyzję o utworzeniu niewielkiej rezerwy węgla (300 tys. ton), a dopiero po prawie 4 miesiącach wydał dyrektywę, która umożliwia spółkom prawnie i finansowo podjęcie działań, zmierzających do zapewnienia węgla dla gospodarstw domowych.

Źródło: Gazeta Wyborcza

 

Reklama