Tzw. danina solidarnościowa będzie pobierana od osób zarabiających powyżej 1 mln złotych rocznie i będzie wynosić 4 proc. – od nadwyżki. To ma być element wsparcia osób niepełnosprawnych. – Dokręcanie podatkowej śruby trwa. Początkowo rząd robił to w sposób ukryty, teraz w coraz większym stopniu działa jawnie – komentuje dla wiadomo.co prof. Andrzej Rzońca, główny ekonomista PO. Propozycję krytykują także osoby niepełnosprawne. Według nich to “fałsz i obłuda”. Nie zamierzają przerywać protestu.

“Pakiet janosikowego” dla niepełnosprawnych

– Rząd premiera Morawieckiego dotrzymuje słowa. Chcemy pokazać pakiet rozwiązań, mapę dojścia do tego, żeby osobom niepełnosprawny w naszym kraju żyło się inaczej niż dzisiaj – powiedziała na konferencji prasowej rzeczniczka Joanna Kopcińska. Pakiet, który przedstawiła minister finansów Teresa Czerwińska oraz minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska, doczekał się już swojej nazwy – “pakiet janosikowego”.

Pierwszy element tego programu to solidarnościowy fundusz wsparcia. Ma się na niego składać tzw. danina solidarnościowa dla zarabiających co najmniej milion złotych rocznie, w wysokości 4 proc. od zarobków, oraz część składki na Fundusz Pracy. Rocznie w funduszu ma być około 2 miliardów złotych.

Pozostałe elementy to: pakiet społecznej odpowiedzialności oraz ogłoszony już wcześniej program Dostępność Plus. Jego założenia mają być konsultowane ze środowiskami niepełnosprawnych. Przynajmniej padła dzisiaj taka obietnica.

Reklama

Pierwsze obciążenia daniną solidarnościową ma obowiązywać od 2020 roku, ponieważ ten rok podatkowy już trwa.

Protestujący krytykują propozycje. “Nie zgadzajcie się na to”

Oglądaliśmy w wielki skupieniu i z uwagą konferencję pani minister Rafalskiej, która tak naprawdę proponuje coś, co tym osobom niepełnosprawnym na dzień dzisiejszy nie jest potrzebne – komentowała na konferencji prasowej w Sejmie Iwona Hartwich, jedna z protestujących matek. Dziwi się, że pani minister chce przeznaczyć duże pieniądze na coś, co nie jest potrzebne. – Pani minister mówiła o nowo budowanym orzecznictwie. A to nowe orzecznictwo nie będzie dotyczyło tej grupy osób. Mówi się o wyrokach TK, a one też nie dotyczą tych osób niepełnosprawnych, którzy są teraz w Sejmie – tłumaczyła Hartwich.

Protestujący nie zamierzają przerywać protestu. Apelują też, aby nowej daniny nie płacić. – Chciałam zaapelować do ludzi, których będzie dotyczyła ta danina solidarnościowa, żebyście się nie zgadzali na to, nie płacili tego podatku, żebyście protestowali. My się na to nie zgadzamy. Wolimy, żeby firmy i osoby prywatne przekazywały nam dobrowolnie pieniądze w postaci 1 proc. czy darowizn, żeby to było dobrowolne, a nie przymusowe – przyznała Katarzyna Milewicz.

W dalszym ciągu pierwszy postulat protestujących to “500 złotych na życie dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji i chorych od urodzenia lub wczesnego dzieciństwa”.

Rzońca: To dokręcanie podatkowej śruby

– Takie działanie wpisuje się w proceder, który PiS prowadzi od początku tej kadencji, czyli dokręcania podatkowej śruby. Początkowo rząd robił to w sposób ukryty, teraz w coraz większym stopniu działa jawnie – mówi w rozmowie z wiadomo.co prof. Andrzej Rzońca.

Według głównego ekonomisty PO, to nie tylko kolejne podnoszenie podatków, ale także de facto “wycofanie się z podatku liniowego”. – To oznacza, że PiS postanowił wycofać bocznymi drzwiami liniową stawkę. Można się spodziewać, że właśnie skończył się liniowy PIT dla przedsiębiorców. Chociaż premier zapowiadał, że przedsiębiorcy będą płacili mniejsze podatki – mówi prof. Rzońca.

Według niego, może być tak, że z czasem podatkiem zostaną objęci także mniej zarabiający: – Teraz ma obciążać wysokie dochody, ale nie ma się co łudzić, że w przyszłości nie zostaną nim objęte także osoby niżej wynagradzane. Część wydatków ma być pokrywana z Funduszu Pracy. Teraz jeszcze mamy dobrą koniunkturę, ale ona kiedyś się skończy.

Dlaczego PiS zdecydował się na taki ruch? – Rząd widzi, że mimo dobrej koniunktury budżet się pruje. Festiwal rozdawnictwa ma się ku końcowi. Suma, którą PiS chce uzyskać, nie jest zawrotną kwotą, bo to 1,8 miliarda zł. Wystarczyłoby, aby administracja centralna była bardziej oszczędna i te pieniądze by się znalazły – odpowiada ekonomista.

Prof. Andrzej Rzońca nie chce używać sformułowania “danina solidarnościowa”. – Wszystkie podatki nazywają w sposób nieodpowiadający przedmiotowi opodatkowania. To nazwa, która ma zataić dokręcanie podatkowej śruby – tłumaczy. I dodaje: – Możliwe jest, że z Polaków zostaną ściągnięte dodatkowe pieniądze, a z nich wcale nie skorzystają ci, którzy potrzebują pomocy. Tak się właśnie kończy rozdawnictwo, w którym nie zwraca się uwagi na to, czy pomoc państwa trafia tam, gdzie powinna. Państwo PiS zamiast pomagać potrzebującym rozdaje na lewo i prawo, a później ściąga pieniądze z Polaków.


Zdjęcie główne: Teresa Czerwińska i Elżbieta Rafalska, Fot. Flickr/Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, licencja Creative Commons

Reklama

Comments are closed.