Według mnie wojewodzie nie chodzi o to, żeby jakoś specjalnie świętować 4 czerwca, tylko żeby uniemożliwić innym świętowanie. To złośliwe i niewłaściwe, ale nie pierwszy raz ta władza działa w myśl zasady „nie mam pańskiego płaszcza i co mi pan zrobi” – mówi nam Henryk Wujec, działacz opozycji w PRL. Rozmawiamy nie tylko o sporze wokół obchodów rocznicy wyborów 4 czerwca, ale o dzisiejszej roli “Solidarności” i jej związków z władzą, a także o znaczeniu nadchodzących wyborów. – Ja mam doświadczenie stanu wojennego, gdy mieliśmy chwilami poczucie, że wszystko stracone, że władza jest nieczuła na nasze protesty. Trwało to ponad 7 lat! Na razie mamy dyktat partii rządzącej 4 lata. Mam nadzieję, że nie będziemy potrzebować aż 7, choć trzeba mieć świadomość, że władza zawzięcie broni swojej pozycji.

JUSTYNA KOĆ: “Solidarność” Stoczni Gdańskiej razem z  wojewodą pomorskim Dariuszem Drelichem zablokowali organizację obchodów rocznicy wyborów 4 czerwca na pl. Solidarności przez miasto i samorządowców. Obchody “Solidarności” zostały uznane za zgromadzenie cykliczne, tym samym planowana przez władze Gdańska i samorządowców ogólnopolskie obchody odbyć się nie mogą.

HENRYK WUJEC: To złośliwe działanie i polityczna decyzja. O zgodę na zgromadzenie cykliczne 4 czerwca wnioskował bodajże pan Karol Guzikiewicz, czyli szef NSZZ “Solidarność” Stoczni Gdańskiej, wojewoda temu przyklasnął, więc zapewne tak się umówili. Powód jest prosty, chcą uniemożliwić zapowiedziane dużo wcześniej świętowanie, o którym mówił jeszcze śp. prezydent Adamowicz. To miały być obchody organizowane wspólnie przez polskie samorządy, bo przecież reforma samorządowa to jeden z wielkich sukcesów “Solidarności”. Program przyjęty przez I Zjazd “Solidarności” w 81 r. nazywał się “Samorządna Rzeczpospolita”!

Według mnie wojewodzie nie chodzi o to, żeby jakoś specjalnie świętować 4 czerwca, tylko żeby uniemożliwić innym świętowanie. To złośliwe i niewłaściwe, ale nie pierwszy raz ta władza działa w myśl zasady “nie mam pańskiego płaszcza i co mi pan zrobi”. Może można tę decyzję zaskarżyć do sądu, bo nie wiem, czy była jakakolwiek “cykliczność” ze strony obecnej “Solidarności” w obchodach święta 4 czerwca. Ta

formuła “zgromadzeń cyklicznych” została wprowadzona właśnie po to, aby uniemożliwić innym świętowanie czy manifestowanie.

Co zrobią samorządowcy?
Podejrzewam, że swoje uroczystości będą organizować gdzie indziej, a może innego dnia. Tę decyzję muszą już podjąć samorządowcy z panią prezydent  Dulkiewicz, bo to oni mieli być głównym organizatorem, ale w tych obchodach mieli wziąć udział nie tylko samorządowcy z całej Polski, ale i Obywatelski Klub Parlamentarny, który dokonywał w Sejmie ’89 reform demokratycznych, organizacje pozarządowe, które kontynuują społeczną działalność “Solidarności”, Komitety Obywatelskie.

Reklama

To próba zawłaszczenia tej jednej z najważniejszych rocznic w ostatnich latach?
Na pewno, ale to się nie uda, bo to wspólne święto. To tak, jakby ktoś chciał zawłaszczyć kawałek powietrza – nikt inny nie ma prawa oddychać tutaj, tylko ja. To jakiś absurd. Przecież

w samym Gdańsku Bogdan Borusewicz ma znacznie większe prawa do tej rocznicy, niż pan Guzikiewicz i pan wojewoda. To Borusewicz był inicjatorem strajku i liderem reform, które później się odbywały. Nie chcę używać słów nieparlamentarnych, ale to skandaliczne, złośliwe.

Czego tak strasznie boi się obecna “Solidarność” i rząd, że uciekają się do takich forteli, aby zablokować obchody?
To ich trzeba by zapytać, czego się tak boją. Może chodzi o to, że na obchody organizowane przez miasto i samorządowców mieli zostać zaproszeni wszyscy. To oznacza, że i pan Guzikiewicz, i obecna “Solidarność”, i pan wojewoda także byliby obecni. Słyszałem dziś wypowiedź inicjatorów tego zawłaszczenia, że oni tylko niektórych będą zapraszać, według swojego uznania.

Samorządowcy zapowiedzieli, że będą chcieli zaprosić wszystkich uczestników Okrągłego Stołu, a więc i Lecha Wałęsę, ale też Jarosława Kaczyńskiego.
I panią Krystynę Pawłowicz i Mariusza Kamińskiego, oni także byli przy Okrągłym Stole.

Lech Wałęsa zaapelował o odebranie znaku “Solidarności” obecnemu związkowi. Mówi, że nie ma ona nic wspólnego z “Solidarnością” z 89 roku.
Myślę, że prawnie to by było bardzo trudne, zresztą to znak wspólny nas wszystkich, narodowy, skoro do “Solidarności” należało wtedy 10 mln Polaków. Tym bardziej ta próba zawłaszczania, którą robi obecny związek “Solidarność”, jest przykra, bo przecież

nie byłoby tego związku, gdyby wcześniej nie było jej założycieli, jak Lech Wałęsa czy Jerzy Borowczak, a nie samozwańczy działacze, którzy uzurpują sobie do tego prawo. To dla nas bardzo bolesne, bo to nasza wspólnota i nasze dobro wspólne, ale trudno, z tym też sobie poradzimy.

Czy cokolwiek z idei waszej “Solidarności” widzicie dziś w związku “Solidarność”, na którego czele stoi Piotr Duda, w Stoczni pan Karol Guzikiewicz, w oświacie pan Ryszard Proksa? Zresztą dwóch ostatnich panów to radni PiS.
Niech pan Duda sam oceni, czym obecnie stała się “Solidarność”, ale moim zdaniem to całkowita ideowa zależność od PiS, wręcz uzależnienie polityczne. Zupełnie tak samo, jak było w PRL. Przecież właśnie dlatego powstała “Solidarność”, pierwszy niezależny związek, bo związki, które były wtedy, to był pas transmisyjny woli partii do ludu. Teraz widzę to samo, tylko teraz “Solidarność” stała się takim pasem transmisyjnym woli PiS-u. To wręcz sprzeniewierzenie się idei tamtej “Solidarności”, gdy powstawała. Myślę, że wszyscy to czują i widzą, co się dzieje.

Jak ocenia pan działania oświatowej “Solidarności” podczas tej walki nauczycieli o podwyżki?
To ewidentny brak poczucia wspólnoty interesów, który dawniej istniał. Dziś członkowie “Solidarności” mają nie lada kłopot, bo to bardziej ZNP walczy o podwyżki, o reformę czy wręcz godność nauczyciela. Podejrzewam, że nauczycielska “Solidarność” jest wewnątrz mocno podzielona, chociaż stara się na zewnątrz tego nie pokazywać. Przyznam, że jestem pełen podziwu dla Związku Nauczycielstwa Polskiego, z jaką wytrwałością próbują doprowadzić do porozumienia z rządem, szkoda, że “Solidarność” razem z nimi o to nie walczy. Przecież nie straciłaby na honorze, gdyby porozumiała się z ZNP, a poprawa warunków pracy byłaby chlubą dla wszystkich. Szeregowi członkowie “Solidarności” okupują kuratorium od kilkudziesięciu, a od kilku dni prowadzą tam głodówkę.

Myślę, że władze oświatowej “Solidarności” mają i będą miały spory kłopot, żeby wytłumaczyć, także swoim członkom, dlaczego nie wspierają tej walki o godne życie nauczycieli.

Jak to się skończy? Czy zniszczymy kolejny piękny pomnik w historii walki o demokrację, jaką są wybory 4 czerwca?
Szczerze nie wiem, ale nigdy nie ma sytuacji beznadziejnej. Zawsze kiedy ma się dobrą wolę i wytrzymałość, wiarę w wartości, wokół których powstawała “Solidarność”, to w końcu wygra się tę walkę, nawet jeśli to będzie długa droga. Ja mam doświadczenie stanu wojennego, gdy mieliśmy chwilami poczucie, że wszystko stracone, że władza jest nieczuła na nasze protesty. Trwało to ponad 7 lat! Na razie mamy dyktat partii rządzącej 4 lata. Mam nadzieję, że nie będziemy potrzebować aż 7, choć trzeba mieć świadomość, że władza zawzięcie broni swojej pozycji. To jest najważniejszy cel dla niej. Widać dobrze, jaka to władza, po tym, co dzieje się wokół sporu z nauczycielami. Moim zdaniem to, co robi rząd, to próba upokorzenia nauczycieli. Przecież rząd rozdaje pieniądze na lewo i prawo, a tu gdzie trzeba, jak dla niepełnosprawnych czy nauczycieli, to nie ma. Władza pokazuje, że to ona decyduje o wszystkim: jak chce, to da, a jak nie, to nie da i nikt tu nie ma nic do powiedzenia.

Ta władza mówi jeszcze, że jak wygra, to da więcej. To straszna pycha i powrót do retoryki władzy, która rządziła przed 89 rokiem i którą udało nam się pokojowo obalić. Zaskakujące, że tak zachowują się ci, którzy przypisują sobie spuściznę po tych przemianach i po “Solidarności” właśnie.

Czy jeżeli dostanie pan zaproszenie na obchody na Placu Solidarności 4 czerwca, to weźmie pan w nich udział?
Ja już wcześniej zadeklarowałem, że wezmę udział w obchodach samorządowców. Testament śp. Pawła Adamowicza do tego zobowiązuje. Dziś znowu słyszałem, że doszło do ataku na byłego prezydenta Siedlec Wojciecha Kudelskiego. To jest coś strasznego, bo znowu mamy do czynienia z agresją. Przestrzegano przed tym, że mowa nienawiści do tego doprowadzi – epatowanie m.in. przez Jarosława Kaczyńskiego tą nienawiścią, zdradzieckie mordy itd… – że to będzie miało swoje skutki i mamy je, widzimy co zaczyna się dziać. Dlatego ja pozostanę wierny tej idei samorządowej i solidarnościowej.


Zdjęcie główne: Henryk Wujec, Fot. Michał Józefaciuk/Kancelaria Senatu, licencja Creative Commons

Reklama