“Dzień dobry. Jesteśmy świadkami demokracji. Czy chciałby pan z nami porozmawiać o konstytucji?” – tym rysunkiem jego autor nie tylko zdobył III miejsce w konkursie na rysunek roku Muzeum Karykatury, ale przede wszystkim znalazł się wśród najbardziej rozpoznawalnych polskich rysowników. Choć w jego rysunkach obrywa się wszystkim, to kojarzy się z polityką – Jarek Kozłowski w rozmowie z wiadomo.co
Katarzyna Pilarska: Często ostatnio mówię, że to złote czasy dla satyry. Ale nie jestem satyrykiem. Złote?
Jarek Kozłowski: Nie wiem, czy to złote czasy, ale na pewno ciekawe. Satyrycy mają obecnie zdecydowanie łatwiej, jeśli chodzi o szukanie tematów, gdy co chwila pojawia się jakaś bardziej absurdalna wypowiedź czy propozycja niż miało to miejsce przez kilka ostatnich lat. Choćby to, co się dzieje w mediach publicznych. Wiem, że to nie tylko moja opinia – teraz jest o tyle lepiej, że politycy PiS są wyraziści – jest sporo polityków, obok których nie da się przejść obojętnie. W poprzednim rządzie był z tym niestety problem. Poprzednia ekipa była trochę nijaka.
No tak, dla rysownika to wada. To jest zawsze ciekawe, jaki ktoś ma system pracy. Wiem, że dla jednych źródłem jest Twitter, dla innych tylko telewizja albo gazety. Czym pan się zamęcza, żeby być na bieżąco?
Głównym wyznacznikiem tematów jest chyba dla mnie to, czym żyją znajomi. Głównie śledzę Facebook, który traktuję jak serwis informacyjny, poza tym warto czytać komentarze pod artykułami. Po przebiciu się przez hejt często można znaleźć ciekawe opinie. Poza tym telewizja, portale. Ale jeśli mam o czymś rysować, to musi to być jakaś praca kontekstowa, nie działam tak, że “zrobię rysunek na temat PiS, bo ludzie to lubią”.
Na początku roku wśród dziennikarzy z mediów publicznych krążyły pana rysunki o tym, że najważniejsza jest prawda i wyjaśnią nam, co rozumieją pod tym pojęciem albo o kwalifikacjach do pracy w telewizji. To było szalenie budujące, że ktoś to widzi, w jakiej jesteśmy sytuacji.
Ukończyłem polonistykę i z tego tytułu posiadam teoretyczne przygotowanie do pracy w mediach. I widzę, że to, czego nas uczyli, nijak ma się do tego, jak teraz te media wyglądają. Akurat te wymienione rysunki powstały kilka lat temu, ale co chwilę można je wyciągnąć, bo nie straciły na aktualności. Jestem pewien, że po kolejnych wyborach dalej będą na czasie. Cieszę się, że udało mi się z nimi trafić i do zwolenników rządu, i opozycji. Każdy zrozumiał je po swojemu i nie ma co dyskutować i tłumaczyć “co autor miał na myśli”. Niech sobie żyją swoim życiem. Co do sytuacji w mediach, tego, jakie informacje z nich do nas dochodzą – miałem taki pomysł na rysunek: – Oglądasz telewizję? Przecież ona kłamie. – Tak, ale wierzę tylko w to, co mi pasuje.
“Wiadomości” TVP stały się programem, o którym inni robią programy. Pana też inspirują, czy nawet pan ich nie włącza?
Z przyzwyczajenia zdarza mi się czasem obejrzeć. Ciekawie jest później zobaczyć, o co będą się czepiały inne media. Warto sobie samemu wyrobić opinię na dany temat. Nie mam zbytniej wiary, że tylko “Wiadomości” są zmanipulowane, a inne media są obiektywne.
Nie jest też trochę tak, że mamy już dość różnych tematów?
Tak, niektóre tematy ciągną się już za długo. Jest przesyt. Myślę, że sporo osób, gdy słyszy znowu np. o TK, to się wyłącza.
A co pan myśli o śmianiu się z rzeczy, które nie są śmieszne, ale już się tyle czasu ciągną, że bywają? TK jest takim, ale też Smoleńsk.
Smoleńsk to kolejny temat, przy którym się wyłączam. Jakiś rok po katastrofie zrobiłem taki rysunek: “Ile można ciągnąć ten temat?” i druga osoba odpowiadała: “Po Hiroszimie ludzie przez wiele lat cierpieli na chorobę popromienną”. Nie wiem, czy to było zabawne, ale chyba na takiej zasadzie to działa.
Mimo mnóstwa rysunków o kotkach, Polakach, kulturze, nauce, pieniądzach itd. jest pan już chyba rysownikiem politycznym – mimowolnie znajdujemy się ostatnio po jakiejś stronie. Łatka “przeciwnik PiS” przylgnęła?
Tak, każdy znajduje się po którejś ze stron. Ale kiedyś trafił mi się komentarz, że “satyra powinna wyśmiewać tylko aktualny rząd”. Niby dlaczego? Skoro rysunek satyryczny jest formą publicystyki, czyli zajmowaniem się tym, co aktualne, to nie można tworzyć tylko na temat obecnych władz, a broń Boże, żeby ruszać kogoś z poprzednich. Jeśli coś równie głupiego trafi się w opozycji, to trzeba i tym się zająć.
A rysunki o kotach, Polakach, nauce – warto robić coś innego oprócz polityki – choćby dla dobra psychiki, żeby odpocząć.
Hejtują?
Zdarzają się i takie komentarze, ale najczęściej przez jakąś dyskusję można dojść do porozumienia.
Czyli jest pan z tych dyskutujących?
Czasem widzę, że jest sens i wtedy warto wdać się w dyskusję z hejtem. Najczęściej wychodzi, że taka osoba błędnie coś zrozumiała i generalnie chodzi nam o to samo. Ale zdarzały się też teksty, że mam uważać, bo następne rysunki będę przekazywał w grypsach z celi. Jakoś się tego nie obawiam. To nie Turcja czy Egipt. Rysunek o świadkach demokracji zdobył III miejsce w konkursie na rysunek roku Muzeum Karykatury. Podczas rozdania nagród i wernisażu był obecny minister Czabański. Żadnych konsekwencji nie było z powodu tego rysunku. Myślę, że w rysunkach wciąż jest wolność słowa.
Czuje się pan świadkiem demokracji? Jakoś osobiście przeżywa pan to, co się dzieje?
Czasem zastanawiam się, świadkiem czego jestem. Rysunek to jest dobry sposób, żeby odreagować, wyrzucić pewne rzeczy z siebie.
Walka śmiechem?
Chyba nic innego nam nie pozostało niż śmiech.
Wszystkie rysunki pochodzą ze strony Jarka Kozłowskiego: facebook.com/jarek.kozlowski.rysunki