W Wojewódzkim Szpitalu im. św. Ojca Pio w Przemyślu od 3 września trwa protest głodowy pielęgniarek. Blisko 200 z nich jest na zwolnieniach lekarskich. – Pielęgniarki są bardzo rozgoryczone i bardzo zmęczone. W tym samym czasie, kiedy my spotkaliśmy się z pielęgniarkami, marszałek województwa z PiS-u nie był w stanie wysunąć nosa z gabinetu dyrektora – mówi w rozmowie z wiadomo.co były minister zdrowia, szef komisji zdrowia Bartosz Arłukowicz z PO. Posłowie opozycji pojawili się w poniedziałek w przemyskim szpitalu, ale do planowanego spotkania z marszałkiem województwa Władysławem Ortylem nie doszło. W Przemyślu nie pojawił się także nikt z ministerstwa zdrowia. – Zdecydowałem się zwołać posiedzenie sejmowej komisji zdrowia, na którym minister zdrowia będzie miał obowiązek się pojawić i poinformować parlamentarzystów o swoich działaniach – dodaje Arłukowicz. Posiedzenie odbędzie się w czwartek o godz. 13.
Blisko 200 pielęgniarek z Wojewódzkiego Szpitala im. św. Ojca Pio w Przemyślu przebywa na zwolnieniach lekarskich. Od początku września trwa tam też rotacyjny protest głodowy. Pielęgniarki i pielęgniarze mogą pić tylko wodę, sok z marchwi, kawę i herbatę. Szpital wstrzymał przyjęcia planowe i pracuje jak na ostrym dyżurze.
Protestujący domagają się wzrostu pensji, zakupu nowoczesnego sprzętu i załatania braków kadrowych, które, jak podkreślają, są coraz większe, bo nie ma chętnych do podjęcia zatrudnienia w tym zawodzie za obecnie obowiązującą w placówce stawkę.
Do szpitala przyjechali w poniedziałek rano 16 parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej z sejmowej komisji: zdrowia i polityki społecznej, m.in. Ewa Kopacz i Bartosz Arłukowicz.
KAMILA TERPIAŁ: Jak czują się protestujące w Przemyślu pielęgniarki? Od 3 września prowadzą protest głodowy.
BARTOSZ ARŁUKOWICZ: Sprawa jest znana władzom województwa i Ministerstwu Zdrowia od czerwca 2018 roku. Przez tyle miesięcy niestety nie podjęto w tej sprawie żadnych aktywności. Pielęgniarki są bardzo rozgoryczone i bardzo zmęczone. Tym, co najbardziej je uderzyło w ostatnich godzinach, to arogancja marszałka województwa, który opublikował w sieci fotografię pustego materaca z insynuacją, że protestu tak naprawdę nie ma. To jest absolutna nieprawda. Kilkanaście pielęgniarek koczuje na podłodze w szpitalu. My to wszystko widzieliśmy.
Dlaczego delegacja posłów z komisji zdrowia i polityki społecznej nie spotkała się z marszałkiem województwa?
Marszałek województwa Władysław Ortyl zamknął się w gabinecie dyrektora szpitala i bał się wyjść do protestujących, pomimo moich licznych namów. On za to namawiał mnie, żebym rozpoczął negocjacje z nim w gabinecie, ale na takie zachowanie nie było z mojej strony zgody. Jeżeli mamy rozmawiać, to tylko i wyłącznie w obecności zainteresowanych.
W Przemyślu do tej pory nie pojawił się minister zdrowia.
Nikt z Ministerstwa Zdrowia nie pojawił się także na dzisiejszym spotkaniu. Nie pojawił się na nim marszałek Sejmu Marek Kuchciński, mimo iż pochodzi z Przemyśla. Dlatego podjąłem decyzję o zwołaniu komisji zdrowia na czwartek na godz. 13:30 w trybie art. 152, czyli na wniosek grupy posłów. Na to posiedzenie zapraszam ministra Łukasza Szumowskiego i marszałka województwa. Będą musieli się pojawić.
Dlaczego rządzący udają, że nie ma problemu?
Tak jak w przypadku rezydentów myślą, że uda im się także ten protest przeczekać, złamać, zniechęcić pielęgniarki. Ale w tym przypadku nie ma o tym mowy. Pielęgniarki są już nauczone protestem głodowym rezydentów, który zakończył się podpisaniem protokołu, z którego realizacją były, łagodnie mówiąc, kłopoty. Dlatego nie ustąpią. Poza tym wiedzą, że porozumienie z dyrektorem było już właściwie gotowe, ale jego podpisanie wstrzymał zarząd województwa.
Co mogłoby zmienić podejście władz do tego protestu?
Zbliżają się wybory samorządowe, a mieszkańcy województwa podkarpackiego widzą czarno na białym, w jaki sposób władze samorządowe i parlamentarne ich traktują. Widzą arogancję władzy, marszałka Władysława Ortyla i marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, który nie zezwolił na zwołanie posiedzenia komisji zdrowia.
Jak to możliwe?
Niestety, jest to zgodne z regulaminem Sejmu. Zwróciłem się do marszałka Sejmu z prośbą o zwołanie posiedzenia komisji w trybie pilnym, w związku z tym, że rząd nie zajmuje się protestem w Przemyślu. Marszałek odpisał mi, że nie wyraża zgody. Po prostu.
Jak to uzasadnił?
Stwierdził, że powinienem zwrócić się do niego z dwutygodniowym wyprzedzeniem. Zasłonił się biurokracją.
W poniedziałek w Przemyślu nie było żadnego przedstawiciela PiS-u?
Nie pojawił się nikt z PiS-u. Takie zachowanie wyraźnie pokazuje, jak władza pojmuje rozmowę z ludźmi. W tym samym czasie, kiedy my spotkaliśmy się z pielęgniarkami, marszałek województwa z PiS-u nie był w stanie wysunąć nosa z gabinetu dyrektora. A jak zorientował się, że posłowie opozycji wraz z pielęgniarkami idą do gabinetu, po prostu z niego uciekł.
Co opozycja może zrobić w tej sprawie?
Senator Tomasz Grodzki z PO stworzył wezwanie do premiera, aby pilnie zajął się tym protestem. Podpisali się pod nim posłowie opozycji, którzy byli na miejscu i pielęgniarki. Pismo zostanie jak najszybciej przekazane Mateuszowi Morawieckiemu. Zdecydowałem się też zwołać posiedzenie sejmowej komisji zdrowia, na którym minister zdrowia będzie miał obowiązek się pojawić i poinformować parlamentarzystów o swoich działaniach.
Myśli pan, że nie stchórzy?
Trudno mi wyobrazić sobie sytuację, w której na tak ważnym posiedzeniu by się nie pojawił. Jako przewodniczący komisji zapraszam go na to spotkanie osobiście na piśmie. Mam nadzieję, że nie zlekceważy tej sprawy.
Zdjęcie główne: Bartosz Arłukowicz, Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons