Wojna na Ukrainie nie idzie po myśli reżimu Władimira Putina. Dlatego też, ten może w akcie desperacji sięgnąć po ostateczność – po broń atomową.
Broni się wojna atomowa?
Zacznijmy od tego, że rosyjska doktryna wojenna dopuszcza użycie broni jądrowej, gdy wróg „stanowi egzystencjalne zagrożenie dla kraju”.
Oczywiście pod powyższe można podciągnąć niemal wszystko. Nietrudno o powód. Tym bardziej, że “egzystencjonalne zagrożenie” dla Rosji już istnieje i spowodował je sam Putin.
Zacznijmy od tego, że Rosja – czy się to komuś podoba czy nie – musi być rządzona twardą ręką i w sposób autorytarny. Wynika to z tradycji politycznej tego kraju (sięgającej nie Rosi Kijowskiej, jak chcą Rosjanie, ale mongolskiego jarzma, jakie narzucono Rusinom w XIII w.), ale też jego uwarunkowań geopolitycznych. Jak pokazuje historia, słaba władza centralna prowokowała niejako różne siły odśrodkowe do niszczenia silnej Rosji.
W latach 90. słaba władza Borysa Jelcyna wywołała kryzys w kraju – zarówno gospodarczy, jak i polityczny. Z tej perspektywy Putin mógł jawić się Rosjanom jako wybawca. Swoją pozycję zbudował na sile i wizerunku samca alfa. Tyle że ostatnie porażki na ukraińskim froncie pokazały, że dawny niedźwiedź jest dziś tylko ledwo zipiącym starym warchlakiem. Rosyjski przywódca był ostatnio publicznie upokarzany przez liderów z Turcji czy Chin, na których musiał czekać na oczach kamer.
Putin walczy już więc nie tyle o pozycję Rosji co swoją. Musi ponownie udowodnić, że jest przewodnikiem stada. Teoretycznie najprościej to zrobić nuklearnym pokazem siły. Tyle że tak “cudownie” wygląda to na papierze. W praktyce oznacza groźne implikacje. jakie?