Wszystko wskazuje na to, że w poniedziałek dojdzie do największego w III RP strajku w oświacie. Piątkowe rozmowy strony związkowej z rządem zakończyły się po trzech godzinach bez porozumienia. Rząd przedstawił nowe rozwiązanie, w którym jednak oczekiwanych podwyżek nie było. – Nie zachodzą żadne przesłanki, abyśmy mogli wstrzymać akcję strajkową – mówił po zakończeniu rozmów Sławomir Broniarz, szef ZNP.
Rząd dąży do konfrontacji?
O 8.00 rano w Centrum Partnerstwa Społecznego “Dialog” wznowiono czwartą turę rozmów. Brali w nich udział przedstawiciele rządu i oświatowych związków zawodowych. Rząd zaproponował nowy Pakt Społeczny dla Oświaty, zakładający m.in. zwiększenie pensum nauczycielskiego – czyli godzin pracy przy tablicy, co miałoby skutkować wzrostem płac. Pensum miałoby wzrosnąć nawet do 24 godzin tygodniowo, w tej chwili wynosi 18.
Wówczas, jak przekonywała wicepremier Beata Szydło, która prowadziła negocjacje ze strony rządowej, pensja nauczyciela dyplomowanego wynosiła od 7700 do 8100 zł brutto miesięcznie już w 2023 r.
Wicepremier potwierdziła, że poprzednie propozycje rządu są aktualne, czyli w sumie 15 proc. podwyżki w 2019 r., skrócenie stażu, ustalenie kwoty dodatku za wychowawstwo na poziomie nie mniejszym niż 300 zł, zmiana w systemie oceniania nauczycieli i zmniejszenie biurokracji.
– Rząd chce wprowadzić zmianę systemową i dać możliwość realnego wzrostu płac nauczycieli. Strona społeczna ciągle to odrzuca. Ale jestem pełna nadziei, bo strona społeczna chce też rozmawiać o tych zmianach – mówiła Beata Szydło.
ZNP: Rząd dąży do strajku
– Nie zachodzą żadne okoliczności i przesłanki, które dawałaby nam legitymację do tego, żebyśmy mogli dyskutować o wstrzymaniu akcji strajkowej w poniedziałek – skomentował propozycje rządu szef ZNP Sławomir Broniarz.
– Jeśli do strajku dojdzie w poniedziałek, to odpowiedzialność za to ponoszą negocjujący, z premier Szydło na czele – skomentował Sławomir Wittkowicz z Forum Związków Zawodowych.
Przedstawiciele związków odnieśli się też do propozycji zwiększenia pensum przez rząd. – Nie mam pretensji do pani premier Szydło o to, że prezentując stanowisko strony rządowej, nie do końca była przekonana, co prezentuje. Nie oczekuję, że ona będzie znała różnicę między zwiększeniem a zmniejszeniem pensum, że będzie obracała się w kategorii informacji o wynagrodzeniu zasadniczym w relacji do średniej – mówił Sławomir Broniarz.
Dodał też, że związki zawodowe przedstawiły swoją wspólną, modyfikowaną wielokrotnie propozycję wzrostu wynagrodzeń nauczycieli w 2019 r. i przy tej propozycji obstają.
– Jesteśmy gotowi do tego, żeby rozpatrzeć stanowisko strony rządowej, ale po załatwieniu naszego postulatu. Z tym postulatem przyszliśmy tutaj tydzień temu. To jest postulat 600 tysięcy nauczycieli, którzy zadeklarowali udział w strajku – dodał szef ZNP.
“Solidarność” bez porozumienia
– Jesteśmy troszkę rozczarowani nową propozycją, którą zobaczyliśmy na planszy. Jako związek zawodowy sceptycznie się do tego odnosimy, bo to niesie za sobą liczne zwolnienia nauczycieli – stwierdził szef oświatowej “Solidarności” Ryszard Proksa. I dodał, że “na dzień dzisiejszy nie ma porozumienia”.
Rozmowy ostatniej szansy
W niedzielę o 18.00 prawdopodobnie dojdzie do ostatniej próby porozumienia.
Jeśli stronom nie uda się jednak porozumieć, to w poniedziałek 8 kwietnia rozpocznie się bezterminowy strajk. Tymczasem dwa dni później w szkołach zaczynają się egzaminy: gimnazjalne od 10 do 12 kwietnia, egzaminy ósmoklasisty od 15 do 17 kwietnia.
Matury zaczynają się 6 maja i potrwają do 25 maja. Rząd zapewnia, że egzaminy odbędą się niezależnie od tego, czy dojdzie do strajku.
Już dziś samorządy przygotowują się na poniedziałkowy strajk. Na stronach urzędów miast można znaleźć informacje, które szkoły przystąpią do ewentualnego strajku, a także w których placówkach przygotowana zostanie alternatywna opieka dla uczniów.
Zdjęcie główne: Beata Szydło, Fot. Flickr/KPRM/P. Tracz