Repolonizacja nie ma z tym nic wspólnego. Nie o polskość tu chodzi, tylko żeby móc wspierać ekipę rządzącą. To poważny cios w wolność słowa i wolność prasy, bo wiemy, jak wyglądają media PiS-owskie i jak są sterowane – mówi nam Seweryn Blumsztajn, prezes Towarzystwa Dziennikarskiego, komentując przejęcie wydawnictwa prasowo-internetowego Polska Press przez Orlen. – To smutne, co powiem, ale moim zdaniem w dzisiejszych czasach właściciel zagraniczny jest często gwarantem niezależności. Oto dopiero paradoks – dodaje
JUSTYNA KOĆ: Orlen za 120 mln chce kupić wydawnictwo Polska Press. To realizacja wizji nacjonalizacji mediów? Co czeka te media?
SEWERYN BLUMSZTAJN: To dość oczywiste… Zaraz zostaną mianowani nowi komisarze albo dogadają się z obecnymi kierownikami redakcji i te media wejdą automatycznie do grupy mediów, nazwijmy je, narodowych, PiS-owskich. Repolonizacja nie ma z tym nic wspólnego. Nie o polskość tu chodzi, tylko żeby móc wspierać ekipę rządzącą. Siła tej grupy medialnej jest trudna do ocenienia, bo część z tytułów nie jest specjalnie mocna i w dobrej kondycji finansowej, bardzo trudno ocenić też wagę mediów lokalnych – nie regionalnych. Teraz do telewizji publicznej, do radia publicznego, do tej całej grupy radykalnie prawicowych tygodników dojdzie ta cała grupa, która jest odbierana przez lokalnego czytelnika. Zresztą właśnie na tym PiS zależało, aby trafiać do swojego elektoratu.
To operacja znana z Węgier, przejmowanie mediów przez rządzących.
To szalenie antydemokratyczne, groźne i jeszcze w kontekście sporu z Europą – nie tylko polskiego weta, ale też polexitu – nie rokuje to najlepiej. To poważny cios w wolność słowa i wolność prasy, bo wiemy, jak wyglądają media PiS-owskie i jak są sterowane.
Towarzystwo Dziennikarskie wydało apel w tej sprawie. Dlaczego?
Apelujemy do dziennikarzy Polska Press o opór. Prawo prasowe gwarantuje dziennikarzowi autonomię, odmowę publikowania treści, które zostały narzucone i z którymi się nie zgadzają, ale oczywiście dla dziennikarzy to przejęcie nie rokuje dobrze. Pan Obajtek ze swoimi doradcami na prasie się nie znają i wiadomo, że nie na tym im zależy. Jak mówią niektórzy dziennikarze z Polska Press, w dwa, trzy lata zniszczą tę całą grupę. Pamiętajmy o tym, że prawica ma słabe sukcesy w mediach mimo pompowania państwowych pieniędzy, ponieważ prasa żyje wolnością i demokracją. Jak jej się to zabiera i robi się partyjną prasę, partyjną telewizję, radio, to musi umierać, więdnąc.
Co się stanie z dziennikarzami?
Co do dziennikarzy, to na pewno jeśli nie dostosują się do partyjnej dyscypliny, to wylecą. Warto dodać, że w ogromnej części to nie są gazety opozycyjne, choć nie były oczywiście zaangażowane w propagandę rządową.
To, co się dzieje w mediach przejętych przez PiS, ostatni raz widziałem w PRL, a nawet czasem dzisiejsza propaganda w telewizji PiS-owskiej przekracza tamte komunistyczne standardy. To będzie masakra.
Pamiętajmy, że dodatkowo sytuacja finansowa mediów nie jest wesoła. Nie tylko dlatego, że PiS odciął niezależne gazety od ogłoszeń spółek Skarbu Państwa. Generalnie media papierowe umierają, a Internet pieniędzy przynosi mniej, wiec nikt nie wchłonie tych ludzi. Oni często będą musieli zmienić zawód. To jest dramat tych dziennikarzy. Prosimy ich o kontakt, będziemy próbowali nagłaśniać te sprawy, znajdować im opiekę prawną, gdyby chcieli się procesować z redakcjami. To jest niestety bardzo trudne, bo wielu dziennikarzy pracuje nie na umowach o pracę, tylko na własną działalność gospodarczą.
PiS tłumaczy, że potrzebna jest repolonizacja, bo obcy kapitał może wpływać na treści. Czy zauważył pan realizację polityki Niemiec, Szwajcarii, Stanów Zjednoczonych?
Teraz mamy dwie duże grupy, Bertelsmanna i Springera, który posiada np. „Newsweek”. To smutne, co powiem, ale moim zdaniem w dzisiejszych czasach właściciel zagraniczny jest często gwarantem niezależności. Oto dopiero paradoks.
Niemieccy właściciele są przyzwyczajeni do zupełnie innych standardów, że dziennikarzom nie narzuca się treści ani polityki.
Można je w rożnych kwestiach ograniczyć, np. u Springera ostro stawiana jest sprawa antysemityzmu, ale nikomu nie przyjdzie do głowy, aby politycznie wpływać na treść. Polskie media są generalnie dużo bardziej upartyjnione. Media zagraniczne to w dużej mierze media niepolityczne, np. poradniki dla kobiet. Wśród nich są oczywiście też te ważne z punktu widzenia polityki, jak „Newsweek”, ale jest ich znacznie mniej. Oczywiście nie kupuję argumentu o repolonizacji, to jest śmieszne i niepoważne.
Podsumowując, media z zagranicznym właścicielem są w Polsce bardziej wolne, to tam jest więcej autonomii, coraz częściej chronionej z zagranicy. Gdyby nie postawa Amerykanów, to TVN24 by zniszczono. Podobnie z niemieckimi grupami. Powiedziałbym wręcz, że nadzieja w tych mediach, gdzie właścicielami są, powiedzmy, obcy.
Jak zmieni to rynek mediów? Czy to dobry interes dla Orlenu?
Biznes jest fatalny, a oczywiście zapłacimy za to z naszej kieszeni. 120 mln za dwadzieścia tytułów prasowych, kilka lokalnych stacji telewizyjnych, lokalne tygodniki, kilka drukarni to nie są poważne pieniądze. Prasy dziś nikt nie kupuje, a ich nakłady prasy lokalnej spadły w ostatnich latach o połowę. Biorąc pod uwagę, że PiS nic nie umie robić, tylko wszystko niszczy, nie sądzę, aby to przyniosło jakieś zyski. Pewnie jak zwykle
rozwalą i zniszczą
przez brak znajomości, know-how, doświadczenia itd.
Zdjęcie główne: Zdjęcie główne: Seweryn Blumsztajn, Fot. Adrian Grycuk, licencja Creative Commons