– Odbudowa państwa prawa powinna się opierać na odbudowie autorytetu Trybunału Konstytucyjnego – mówiła w Katowicach podczas Kongresu Prawników Polskich Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf. W sobotę 1,4 tysiąca sędziów, adwokatów i radców prawnych z całego kraju spotkało się, aby dyskutować o reformie wymiaru sprawiedliwości i stanie praworządności w Polsce.
Wyraźny głos sprzeciwu
To pierwszy taki kongres w historii. Wzięli w nim udział zarówno konstytucjonaliści, jak i największe autorytety prawne. Przemawiali m.in. Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf, prof. Adam Strzembosz, były prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński, rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar, sędzia Trybunału Sprawiedliwości UE prof. Marek Safjan czy Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. W kongresie wziął też udział aktor Jerzy Stuhr.
– Mówi się, że wymiar sprawiedliwości potrzebuje zmian, i to jest prawda, o tym tu będziemy mówić, o konkretach. Ale droga do prawdziwych reform nie prowadzi tam, dokąd teraz zmierzamy – mówiła Małgorzata Gersdorf. – Musimy przypominać politykom, by pomiarkowali się w swoim dążeniu do władzy absolutnej, która deprawuje absolutnie – mówiła.
– Sędziowie, prezesi, przewodniczący wydziałów… To wszystko ma być w rękach władzy wykonawczej? To przekracza nawet standardy PRL – mówił prof. Adam Strzembosz. Pierwszy Prezes SN po 1990 roku zwróci też uwagę, że sytuacja sądownictwa w Polsce “zbliża się do punktów granicznych”. – Jeżeli te granice zostaną przekroczone, wrócimy tam, skąd żeśmy wyszli, a nie chcemy wrócić – mówił.
– Andrzej Wajda powiedział, że są ludzie, którym wolność jest do życia bezwzględnie potrzebna. Jednym jest potrzebna bezwzględnie, a innym nie – podkreślił Jerzy Stuhr.
Prezydent i konstytucja
Podczas kongresu doszło do dwóch incydentów. Gdy prezydencki minister Andrzej Dera czytał list od prezydenta, delegaci krzyczeli: konstytucja! Gdy przemawiał wiceminister sprawiedliwości, delegaci w proteście wyszli z sali.
“Konstytucja zakazuje sędziom przynależności do partii politycznych oraz prowadzenia działalności publicznej, której nie można pogodzić z zasadą niezależności sądów. Uważam, że zakaz ten należy rozumieć rozszerzająco” – napisał prezydent w liście, który czytał Dera.
Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł zarzucił delegatom na kongresie, że jako środowisko nie oczyścili się po przemianach. Przypomniał także sędziów, którzy sądzili i skazywali demokratycznych opozycjonistów. Te słowa zirytowały uczestników na tyle, że pod koniec wystąpienia ministra na sali pozostało zaledwie kilkadziesiąt osób.
Rząd zapowiedział poprawkę do ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, z której wynika, że kandydatów do niej będą mogły zgłaszać środowiska prawnicze.
O komentarz poprosiliśmy konstytucjonalistę, dr. Ryszarda Balickiego.
Justyna Koć: Rząd złagodził trochę stanowisko w sprawie zmian w KRS. Czy czujecie jako środowisko prawnicze ulgę, może nawet satysfakcję?
Ryszard Balicki: Satysfakcja może być tylko w takim kontekście, że próbujemy rozmawiać, ale to jest już późny etap procesu legislacyjnego. Jeszcze w Sejmie można wszystko zrobić, ale szkoda, że rozmowy nie były prowadzone, kiedy projekt był przygotowywany. Ale jeżeli przyjrzelibyśmy się tej propozycji, o której mówił pan minister, to musimy mieć świadomość, że ona tak naprawdę nic nie zmieni. Bo propozycja ma polegać na tym, że środowiska sędziowskie będą mogły zgłaszać sędziów kandydatów do KRS-u, ale ostateczny głos będzie miał Sejm za pośrednictwem marszałka, który i tak będzie przedstawiać te kandydatury. A więc efekty końcowy i tak się nie zmieni, bo to politycy będą decydować o tym, kto z sędziów stanie się członkiem Krajowej Rady Sądownictwa. Rozumiem i przyjmuję gest, ale potraktuję to jako początek rozmów. Sam gest niczego nie zmieni.
Podczas czytania listu prezydenta na sali skandowano: konstytucja, konstytucja! Dlaczego?
To niewątpliwie był wyraz nagromadzonych emocji, to była akcja mocna, bo to jednak był list od prezydenta. Być może nawet za mocna, ale w odniesieniu do konkretnych słów z listu, mi.n. do słów, z których można było odczytać, że pan prezydent ustami pana ministra Dery właściwie stwierdza, iż sędziowie nie powinni się wypowiadać w kwestiach, które dotyczą ustroju w kraju. To był ten moment, który chyba najmocniej zabolał uczestników kongresu i stąd była ta reakcja.
Prezydent sam jest prawnikiem, ma doktorat prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. To tym bardziej irytuje środowiska prawnicze, że prezydent nie dostrzega łamania praworządności?
Nie wiem, czy słowo “irytuje” jest najbardziej odpowiednie, raczej bym powiedział, że boli, bo mamy świadomość, że pan prezydent doskonale wie i powinien czuć, że ten kierunek zmian, który jest proponowany, jest naruszeniem podstawowych norm konstytucji. To chyba właśnie jest w tym bolesne.
A dlaczego sala opustoszała podczas wystąpienia wiceministra Warchoła?
O ile o skandowaniu podczas czytania listu prezydenta Andrzeja Dudy mogłaby towarzyszyć refleksja, czy to nie była za mocna reakcja, to jeżeli chodzi o słowa pana wiceministra sprawiedliwości i reakcję sali, to powiem uczciwie, że jak najbardziej ją rozumiem. Wystąpienie pana wiceministra było bardzo aroganckie i…
Bezczelne?
Zostałbym przy słowie “aroganckie”. Było również pełne zafałszowań, na co zresztą później zwracali uwagę goście zagraniczni, i to chyba najbardziej dla pana ministra powinno być bolesne. Te błędy i przekłamania wytykali mu goście zagraniczni. Wiceminister powinien jednak odpowiadać za słowa, zwłaszcza prawnik. Ta reakcja jest dla mnie zrozumiała, po prostu ludzie uznali, że nie mogą sobie pozwolić, żeby ich obrażać. Wystąpienie pana ministra zawierało też słowa, które trudno zrozumieć, tak samo jak i to, dlaczego padły akurat na tej sali – ten tekst o sędziach, którzy oskarżali i wydawali wyroki na działaczy opozycji solidarnościowej. Pamiętam, że w poprzednim rządzie PiS jeden z takich sędziów, który był bardzo aktywny w czasie stanu wojennego, był wiceministrem.
Ma pan na myśli sędziego Kryże?
Tak, zgadza się. A więc jednak powinno być trochę pokory również ze strony funkcjonariuszy politycznych. Ta reakcja jest dla mnie emocjonalnie jak najbardziej zrozumiała.
Zdjęcie główne: Kongres Prawników Polskich, Fot. wiadomo.co