Mamy do czynienia z czystką w sądach na najwyższych stanowiskach, czystką w prokuraturze i jej podporządkowaniu. To są rzeczy bez precedensu, czegoś takiego nie było od 1989 roku, bo żaden minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny nie miał takiej władzy. A jednocześnie wyniki prac sądów i prokuratur są gorsze niż były – mówi nam były minister sprawiedliwości prof. Zbigniew Ćwiąkalski. – Występowałem w procesie, w którym prokurator wniósł akt oskarżenia właśnie dlatego, że ktoś wybrał pieniądze ze swojego konta i oświadczył, że wręczył je prezesowi jednej z lokalnych spółek. Dowodem w sprawie był właśnie wyciąg z konta bankowego, który świadczył o wypłaceniu pieniędzy. Wtedy potraktowany został jako dowód obciążający – dodaje w sprawie opisanej przez “Gazetę Wyborczą” “koperty Kaczyńskiego”.
KAMILA TERPIAŁ: Osoby ze środowiska PiS stworzyły “kastę stojącą ponad prawem”?
PROF. ZBIGNIEW ĆWIĄKALSKI: Wiele osób ma zapewne tego rodzaju odczucia. Zadziwiające jest to, że akcje prokuratury skierowane są przede wszystkim przeciwko byłym szefom spółek państwowych za czasów koalicji PO-PSL: Orlen, Lotos, PKP Cargo.
To jest dość charakterystyczne, że nagle wyciąga się dziwne sprawy z przeszłości, a sądy nawet nie widzą uzasadnienia dla zastosowania tymczasowego aresztowania. Te akcje są bardzo wybiórcze.
I nie są przypadkowe?
Wiążą się na ogół z przykrymi dla rządzących wydarzeniami. W moim odczuciu chodzi w dużej mierze o to, aby odwrócić uwagę opinii publicznej i zainteresować ją akcjami przeciwko osobom powołanym na stanowiska przez poprzedni rząd.
Tym razem chodzi o tzw. taśmy Kaczyńskiego. W tej sprawie prokuratura nie wszczęła jeszcze śledztwa. Jest pan zdziwiony?
To jest tylko kolejny przypadek i przykład tego, jak działa prokuratura. Gdyby na miejscu Jarosława Kaczyńskiego był Donald Tusk albo Grzegorz Schetyna, to w ciągu 2 dni zorganizowano by kilka konferencji prasowych, na których słyszelibyśmy liczne groźby i oskarżenia.
Dlaczego w tej sprawie prokuratura nie stawia oskarżeń?
Dlatego, że jest polityczna. Stało się to, przed czym od początku przestrzegałem. Tylko oddzielenie prokuratury od politycznych stanowisk pozwoliłoby działać w sposób niezależny. Władztwo obecnie rządzących nad prokuraturą jest absolutne. Poza tym przypominam, że artykuł 103 Konstytucji zabrania pełnienia mandatu posła prokuratorowi. A
Prokurator Generalny według obecnych przepisów jest posłem i prokuratorem, który może występować w sądzie, podpisywać akty oskarżenia i podejmować decyzje procesowe.
Spotkania prezesa partii rządzącej z ministrem sprawiedliwości w siedzibie resortu to rzecz normalna?
Nie słyszałem wcześniej o tym, aby prezes Jarosław Kaczyński fatygował się osobiście do któregoś z ministrów. Nie słyszałem też o wcześniejszych wizytach w Ministerstwie Sprawiedliwości. Dla mnie to jest nowość i rzecz wyjątkowa. Przecież zazwyczaj było tak, że prezes wzywał ministrów do siebie na ul. Nowogrodzką, a oni musieli się stawić na baczność.
Minister Zbigniew Ziobro staje się najważniejszym politykiem w Polsce, bo w jego rękach leży los Jarosława Kaczyńskiego?
Nie chciałbym oceniać, czy jest najważniejszy, czy nie. Ale prezes Kaczyński uznał, że jest jakaś potrzeba, aby spotkać się pilnie ze Zbigniewem Ziobro. Nie dowiemy się oczywiście nigdy, jaka była treść tej rozmowy.
Nie wierzę w zapewnienia rzecznika prasowego Ministerstwa Sprawiedliwości, że chodziło o przedyskutowanie kilku projektów ustaw czy listy do PE. To za mało, aby pan prezes osobiście fatygował się do ministerstwa.
Do spotkania doszło tuż po przesłuchaniu austriackiego biznesmena, podczas którego miał mówić o “kopercie Kaczyńskiego”. Przypadkowa zbieżność?
Logika nakazywałaby mieć na uwadze to, że panowie mogli rozmawiać na temat postępowania w sprawie taśm Kaczyńskiego. Rządzący co prawda gwałtownie temu zaprzeczają, ale to nie znaczy, że nie mogło to być przedmiotem rozmowy.
Jarosław Kaczyński powinien być jak najszybciej w tej sprawie przesłuchany?
Gdybyśmy mieli do czynienia z normalnym postępowaniem, to na pewno powinien zostać przesłuchany. W którym momencie? To jest sprawa odrębna. Często jest tak, że najpierw zbiera się materiały, a dopiero później decyduje o tym, kogo i w jakim charakterze przesłuchać.
To nie jest “normalne postępowanie”?
Według mojej i nie tylko mojej oceny nic nie wskazuje na to, aby toczyło się w normalnym trybie. Przede wszystkim kwestionuje się to, czy w ogóle należy wszcząć śledztwo.
Gdyby sprawa dotyczyła jakiegokolwiek polityka opozycji, to śledztwo wszczęte byłoby natychmiast.
Prezes PiS złamał prawo, prowadząc negocjacje biznesowe w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej?
Trudno odpowiedzieć na takie pytanie, nie mając dostępu do materiału dowodowego. Wszystko wskazuje na to, że rzeczywiście zajmował się sprawami gospodarczymi. Z materiałów medialnych wynika, że brał czynny udział w podejmowaniu decyzji i był zainteresowany inwestycją spółki Srebrna.
Pojawiła się także sprawa “koperty Kaczyńskiego”. Austriacki biznesmen miał zeznać, że prezes PiS-u nakłonił go do wręczenia łapówki księdzu z rady Fundacji im. Lecha Kaczyńskiego. “Gazeta Wyborcza” opublikowała kopię wypłaty 50 tys. zł z rachunku bankowego Geralda Birgfellnera. To ważny dowód?
Występowałem w procesie, w którym prokurator wniósł akt oskarżenia właśnie dlatego, że ktoś wybrał pieniądze ze swojego konta i oświadczył, że wręczył je prezesowi jednej z lokalnych spółek. Dowodem w sprawie był właśnie wyciąg z konta bankowego, który świadczył o wypłaceniu pieniędzy. Wtedy potraktowany został jako dowód obciążający.
Na razie prokuratura uderza w adwokatów biznesmena i oskarża ich o “nieuzasadnione wydłużenia czynności, co prowadzi do uniemożliwienia podjęcia przez prokuratora decyzji procesowych”. Po co mieliby to robić?
Wydaje mi się, że chodzi raczej o dokładność w działaniu pełnomocników pana Geralda Birgfellner.
Nie zauważyłem, aby jakiekolwiek ich działania wykraczały poza obowiązujące przepisy prawa. Inną sprawą jest to, że takie działanie może się komuś nie podobać i może być niewygodne dla aktualnie rządzących. Prokuratura niestety jest w tej sprawie jednoznacznie zaangażowana.
Pełnomocnicy twierdzą, że to pani prokurator prowadząca sprawę starała się sporządzać protokół z przesłuchania biznesmena w taki sposób, aby włożyć mu w usta to, czego nie powiedział.
Prokuratura na tym etapie może publicznie oceniać zeznania Geralda Birgfellnera jako “zdawkowe”?
Nie powinna oceniać materiału dowodowego, który powinien być oceniony dopiero w decyzji, jaką prokuratura podejmie o wszczęciu lub odmowie wszczęcia postępowania. Tego typu wypowiedzi prokuratury także świadczą o jej zaangażowaniu po jednej stronie, a nie o tym, że jest rzecznikiem praworządności.
Jakiej decyzji prokuratury się pan spodziewa?
Zapewne odmówi wszczęcia śledztwa i tym samym zwolni się z obowiązku przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego.
Charakterystyczne jest też to, że pan prezes nie kieruje żadnych zawiadomień przeciwko panu Geraldowi Birgfellnerowi.
Kieruje za to zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa zniesławienia przez dziennikarzy “Gazety Wyborczej” i posłów PO.
Chociaż nie przypominam sobie, aby w jakikolwiek sposób potępiał taśmy, które pojawiły się za czasów rządów PO-PSL.
Teraz działa z oskarżenia publicznego z uwagi na występujący w sprawie “interes publiczny”. Jaki?
Nie wiem. To jest wykorzystywanie uprzywilejowanej pozycji. Przecież takie przestępstwo ścigane jest z oskarżenia prywatnego, ale najłatwiej posłużyć się prokuraturą, aby samemu nic nie robić.
W przypadku dziennikarzy jak to się ma do wolności słowa?
Zwracam uwagę na to, że
jeżeli dziennikarze prawicowi piszą o kimś i go oczerniają, to mają do tego prawo. A jeżeli dziennikarze opozycji opisują zdarzenia niewygodne dla władzy, to takiego prawa nie mają. To pachnie cenzurą.
Posłowie PO otrzymali przedprocesowe pisma od szefa CBA z żądaniem przeprosin za wypowiedzi w sprawie taśm Kaczyńskiego. To zastraszanie opozycji?
Szef CBA może kierować takie wezwania, ale powinien robić to jako osoba prywatna. On też ma prawo do ochrony swojego wizerunku i dóbr osobistych. Ale takie działanie może być odczytywane jako zastraszanie. Tym bardziej, że akcja służb jest kierowana przeciwko tym, którzy o tej historii informowali.
Rozumie pan działanie CBA? Czyli odmowę sprawdzenia oświadczenia majątkowego Jarosława Kaczyńskiego i zignorowanie oskarżeń o wręczenie łapówki.
Takie działanie świadczy o tym, że obecnie rządzący próbują podporządkować sobie wszystkie możliwe instytucje w taki sposób, aby mieć jednoznaczny wpływ na to, co robią.
Już wiemy, po co miały być przejęte sądy i jak miały działać media. Wtedy mielibyśmy klasyczny układ zamknięty.
W środę wieczorem odbyła się w Sejmie debata nad wnioskiem PO o odwołanie ministra sprawiedliwości. Jakby miał pan wymienić trzy powody, dla których Zbigniew Ziobro powinien odjeść, to co by to było?
Nie chcę jako były minister sprawiedliwości wypowiadać się personalnie na temat Zbigniewa Ziobry. Ale niewątpliwie mamy do czynienia z czystką w sądach na najwyższych stanowiskach, czystką w prokuraturze i jej podporządkowaniu. To są rzeczy bez precedensu, czegoś takiego nie było od 1989 roku, bo żaden minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny nie miał takiej władzy. A jednocześnie wyniki prac sądów i prokuratur są gorsze niż były.
Obserwuje pan w swojej praktyce spowolnienie funkcjonowania sądów?
Oczywiście, świadczą o tym nawet dane publikowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Minęły ponad 3 lata, a do tej pory nie ma żadnej ustawy, która miałaby przyspieszyć postępowanie.
Premier Mateusz Morawiecki przekonuje, że PiS jest chwalony za przeprowadzoną “reformę” sądownictwa. Słyszał pan takie głosy?
Premier nie wymienia, gdzie i kto chwali. Zapewne prorządowe media.
Nie słyszałem, aby jakiekolwiek pochwały padały z nienależnych ust.
“Nie będę udawał, że to nie moja wojna, że to nie moje wybory, to są moje wybory” – powiedział w TVN24 były premier Donald Tusk. Jego powrót do polskiej polityki pomoże opozycji?
Najważniejsze, że zdementował pogłoski o tym, że chciałby stworzyć nową partię. Wydaje mi się, że w naszych politycznych realiach nie ma takiego zapotrzebowania.
Ale mówił o nowym “ruchu obywatelskim”, który miałby się narodzić 4 czerwca w Gdańsku.
To jest coś innego i taki ruch mogłoby później wesprzeć opozycję. Jeżeli chodzi o polskich polityków klasy międzynarodowej, to Donald Tusk jest numerem jeden. To człowiek, który zna najważniejszych przywódców na świecie, potrafi dostosować się do oczekiwań społeczeństw w innych krajach (świadczy o tym chociażby ostatnia wizyta na Ukrainie), jest człowiekiem uważnie słuchanym przez unijnych polityków.
Na tle dość nieudolnej polityki zagranicznej rządu PiS-u widać, że Donald Tusk przydałby się w polskiej polityce. Poza tym przez te lata niewątpliwie dojrzał.
Powinien wrócić i pomóc w walce z PiS-em?
Dobrze zrobi, jak wróci, aby przeciwstawić się temu, co dzieje się w kraju. Nie dzieje się przecież dobrze i to widać gołym okiem. To nie jest tylko moje stwierdzenie czy zwolenników PO, tylko oceny niezależne, płynące także ze świata.
Zdjęcie główne: Zbigniew Ćwiąkalski, Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons
Comments are closed.