Niezależnie od samej ewentualnej propozycji korupcyjnej, to nie ona jest tu głównym problemem. Problemem jest to, czy instytucja państwa, której zadaniem jest bezpieczeństwo naszych oszczędności, zajmuje się tym co trzeba, czy też lekceważy swoje obowiązki i zamiast tego chce prowadzić swoją polityką przejmowania banków  – komentuje dla nas doniesienia o wydarzeniach w KNF prof. Witold Orłowski, ekonomista. – W tym kontekście mogę powiedzieć, że być może członkowie rządzącej partii i rządu powinni starannie przeczytać stenogramy z posiedzeń komisji śledczej ds. Amber Gold, gdzie zwłaszcza posłowie PiS niesłychanie ostro stawiali sprawę obowiązków państwa w tym zakresie.

JUSTYNA KOĆ: Sejm uchwala poprawkę, która umożliwia przejęcie banku decyzją KNF, wszystko dzieje się w tym samym dniu, w którym Roman Giertych składa zawiadomienie do prokuratury. Marek Chrzanowski, były już szef Komisji Nadzoru Finansowego, napisał nawet prośbę o pilne procedowanie tych zmian. To może być przypadek?

WITOLD ORŁOWSKI: Tego nie jestem w stanie stwierdzić, natomiast mogę powiedzieć, że pierwszym obowiązkiem państwa i nadzoru finansowego jest dbałość o depozyty i dbałość o to, aby nie dochodziło do bankructw banków i tego typu perturbacji. W związku z tym przeraziły mnie słowa, które usłyszałem na nagranych taśmach.

Okazało się, że wewnątrz komisji nadzoru, która powinna dbać o to, aby żadnemu bankowi nic się nie stało, są snute plany świadomego doprowadzenia banku do bankructwa, po to, żeby inne mogły go przejmować. Jeśli to jest prawda, to jest to zbrodnia przeciwko zasadom działania nadzoru finansowego i zbrodnia przeciwko depozytom ludzi.

Jeśli ta poprawka miałaby z tym coś wspólnego, to byłoby to działanie na pograniczu kryminalnym. Mam nadzieję, że jednak nie ma nic wspólnego ze sprawą, o której słyszeliśmy na taśmach, i że ta zbieżność czasu jest przypadkowa. Niemniej jest to moment, kiedy rządzący powinni zadać sobie pytanie, co robić, aby ludzie mogli być pewni bezpieczeństwa swoich pieniędzy. Odpowiedzią z cała pewnością nie jest kombinowanie z doprowadzaniem do upadłości banków po to, aby móc je tanio przejmować.

To może uporządkujmy. Czym zajmuje się KNF?
KNF to jest instytucja zajmująca się nadzorem bankowym i finansowym. Jej jedynym zadaniem jest dbałość o to, żeby nasze depozyty były bezpieczne i nie były używane do finansowania zbyt ryzykownych inwestycji, aby nie zaistniało ryzyko, że stracimy pieniądze ulokowane w bankach i innych instytucjach finansowych. To jest jedyny obowiązek KNF.

Reklama

W żadnym razie do obowiązków, czy praw KNF nie należy decydowanie, które banki jej się podobają, a które nie i które należy karać, a które nagradzać.

W normalnych warunkach KNF kontroluje, jakiego typu ryzyko jest związane z inwestycjami, jeżeli jest za duże, to zakazuje konkretnych działań albo konkretnym bankom, albo wszystkim. Po drugie, jeżeli wie, że któryś z banków inwestował zbyt ryzykownie, to ustala się z nim zasady postępowania, które mają doprowadzić do uzdrowienia sytuacji. Takie właśnie postępowanie było prowadzone w Getinie, który rzeczywiście w swoim czasie zbyt ryzykownie inwestował pieniądze i w związku z tym ma dzisiaj straty.

Jeśli okazuje się, że straty są nie do uniknięcia, ale przejściowe, wtedy można zażądać od właściciela dokapitalizowania banku. Bo to właściciel banku odpowiada za to, by jeśli są straty, w sensownym zakresie te straty pokryć, nie narażając banku na bankructwo. To nie może odbywać się kosztem tych, którzy złożyli depozyty w bankach. Dopiero

ostatecznością, w sytuacjach naprawdę skrajnych, jeśli nie ma innego wyjścia, jest albo zgoda na bankructwo banku, wraz z przejęciem przez państwo odpowiedzialności za wypłatę gwarancji depozytowych, albo ewentualnie doprowadzenie, trochę pod przymusem, do odsprzedania go innemu bankowi lub znacjonalizowania go. Ale powtarzam, tylko w skrajnych przypadkach, a takie działania są podejmowane tylko w sytuacji groźnego kryzysu. W żadnym wypadku to nie może być standardowe narzędzie prowadzenia polityki.

Wiemy, że pan Czarnecki starał się o dokapitalizowanie banku. Czy ta domniemana opłata 40 mln dla osoby, która miała być zatrudniona w banku, mogła być opłatą za zgodę na dokapitalizowanie?
Nie mam pojęcia, tym powinien zająć się prokurator. Wiadomo, że brzmi bardzo podejrzanie sytuacja, w której właściciel banku jest zapraszany na rozmowę w cztery oczy i ma składaną propozycję zatrudnienia kogoś za szokująco wielkie pieniądze w sytuacji, kiedy to od decyzji nadzoru finansowego może zależeć przyszłość jego banku. Brzmi to rzeczywiście fatalnie, natomiast to jest sprawa dla prokuratora, to on powinien ustalić, czy doszło do propozycji korupcyjnej.

Niezależnie jednak od samej ewentualnej propozycji korupcyjnej, to nie ona jest tu głównym problemem.

Problemem jest to, czy instytucja państwa, której zadaniem jest bezpieczeństwo naszych oszczędności, zajmuje się tym, co trzeba, czy też lekceważy swoje obowiązki i zamiast tego chce prowadzić swoją politykę przejmowania banków.

W tym kontekście mogę powiedzieć, że być może członkowie rządzącej partii i rządu powinni starannie przeczytać stenogramy z posiedzeń komisji śledczej ds. Amber Gold, gdzie zwłaszcza posłowie PiS niesłychanie ostro stawiali sprawę obowiązków państwa w tym zakresie.

Czy w tej sprawie znaczenie ma to, że Idea Bank sprzedawał obligacje GetBack?
Moim zdaniem to nie ma znaczenia i jest sztucznie powiązane po to, żeby stworzyć wrażenie, że chodzi o coś więcej niż o bezpośredni nacisk, który najwyraźniej był wywierany na bank.

Wiele banków sprzedawało obligacje GetBack i nie ma powodów, żeby uważać, że z tego powodu grupa Getin jest jakoś specjalnie zaangażowana. Natomiast znaczenie ma to, że ta grupa jest w procesie uzdrowieńczym i rzeczywiście jest pod specjalną kontrolą KNF-u.

Jakie w tej sprawie znaczenie ma fakt, że dopiero po ujawnieniu afery KNF zdecydowała o wpisaniu Idea Bank na listę ostrzeżeń?
To zawsze ma znaczenie, natomiast zwracam uwagę, że ta lista nie służy rozgrywaniu spraw politycznych, tylko ostrzeganiu ludzi przed instytucjami, które postępują nieuczciwie bądź ryzykownie. Ja naprawdę nie doszukiwałbym się tutaj jakichś dodatkowych powiązań.

Najbardziej przerażające w tej sprawie jest to, co usłyszeliśmy na taśmach na temat tego, jakie są plany przynajmniej części członków KNF.

Marek Chrzanowski, były już szef KNF, ma 38 lat. Nie za wcześnie na takie stanowisko? Czy nie powinno to być ukoronowanie kariery?
W Wielkiej Brytanii instytucje nadzoru finansowego zazwyczaj są obsadzane przez emerytowanych ludzi pochodzących z rynku, m.in. po to, aby mieć pewność, że nie są oni zainteresowani uzyskaniem nowej pracy, że znają rynek na wskroś, a jednocześnie ze względu na emeryturę nie są też rynkowymi graczami.

My zawsze mieliśmy z tym problem, bo po prostu nie mieliśmy emerytowanych bankowców, raczej zatrudniało się w instytucjach nadzoru ludzi młodych, co zawsze rodziło pewnego rodzaju problem. Np. taki, czy ci młodzi ludzie nie myślą o tym, żeby za kilka lat zostać zatrudnionym przez jeden z podmiotów, który obecnie nadzorują. Oczywiście wiek 38 lat nikogo nie dyskwalifikuje. Ale generalnie

trzeba robić wszystko, żeby akurat osoba kontrolująca, która powinna być poza wszelkimi podejrzeniami, była jak przysłowiowa żona Cezara. Na pewno nie może być zainteresowana finansowo wynikami swojej działalności. To tak, jakby sędzia piłkarski był jednocześnie aktywnym uczestnikiem zakładów bukmacherskich i dochody jego byłyby zależne od wyników meczów. To oczywiście niekoniecznie musi dotyczyć tej sytuacji, ale trzeba zadbać o to, aby zminimalizować takie ryzyko.

Trybunał Konstytucyjny orzekł, że zniesienie limitu składek ZUS jest niezgodne z konstytucją. To dobra decyzja?
Dobra, ale warto podkreślić, że TK jedynie orzekł, że procedura została źle przeprowadzona. Nie podważył natomiast samego projektu, który moim zdaniem jest nie najlepszy. To jest po prostu sposób na ukryte zwiększenie opodatkowania. W ten sposób chciano pobrać od ludzi większe składki, których nigdy by nie zobaczyli, bo nie dostaliby większych emerytur. To miał być sposób na zatkanie bieżącej dziury. Z punktu widzenia ekonomicznego to nie jest dobry pomysł, ale teoretycznie oczywiście można to zrobić. Jak rząd chce podnieść podatki, to je podnosi.


Zdjęcie główne: Witold Orłowski, Fot. Adrian Grycuk, licencja Creative Commons

Reklama

Comments are closed.