PiS będzie maszerował razem z nacjonalistami, ONR, Młodzieżą Wszechpolską, Bąkiewiczem i kibolami (to są grupy, które zdominują marsz), tym samym rząd wyraźnie wskaże kierunek, w którym zmierza. I nie jest to dobry kierunek dla Polski. Race, przepychanki, wściekłe, nienawistne twarze, wrzaski, zadyma…. No taka forma „patriotyzmu” osiłków, który ukradli nam patriotyzm i zeszmacili go. Oczywiście pojawi się też manifestacja antyfaszystowska, która będzie miała ważne znaczenie moralne, ale zupełnie niecenione przez władzę. Nasza władza lubi siłę. Cherlawym panom Kaczyńskiemu czy Terleckiemu imponują silni chłopcy, a i politycznie mogą być użyteczni. Można ich na przykład wysłać na granicę w postaci bojówek, czego bardzo się obawiam – mówi nam prof. Magdalena Środa, etyczka, filozofka, feministka. I dodaje: – PiS nie jest władzą narzuconą, tylko wybraną. Jakaś część Polaków i Polek lubi taką władzę. Lubi mieć nad sobą twardy but, wielkiego wodza (w tej roli Prezes), który podejmuje wszystkie decyzje, nie lubi demokracji, wolności, uważa, że miejsce kobiet jest w domu, a ich rola polega na byciu próbówką… Wielu ludzi tęskni też do PRL, a Kaczyński w jakimś sensie uosabia Gierka, który troszczy się, „by Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej”, to, że z kagańcem na twarzy – wielu nie przeszkadza
JUSTYNA KOĆ: Marsz 11 listopada będzie miał charakter państwowy, zatem legalny – ogłosiła rzeczniczka PiS Aneta Czerwińska. Rozumiem, że to oznacz też, że to władza przejmuje odpowiedzialność za marsz?
MAGDALENA ŚRODA: Używanie słowa „odpowiedzialność” wobec tego rządu jest nie na miejscu. Lepszy jest tu współudział. PiS będzie maszerował razem z nacjonalistami, ONR, Młodzieżą Wszechpolską, Bąkiewiczem i kibolami (to są grupy, które zdominują marsz), tym samym rząd wyraźnie wskaże kierunek, w którym zmierza. I nie jest to dobry kierunek dla Polski.
Co nas czeka 11 listopada?
Jak zwykle to samo. Stadionowa żyleta.
Gdy byłam na marszu milczenia, który był poświęcony Izabeli z Pszczyny, i stałam na pl. Zamkowym, widziałam łysego faceta o atletycznym wyglądzie, który krzyczał: „Jedensatego to wam dopier…”. To antycypacja tego, co się będzie działo.
Race, przepychanki, wściekłe, nienawistne twarze, wrzaski, zadyma…. No taka forma „patriotyzmu” osiłków, którzy ukradli nam patriotyzm i zeszmacili go. Oczywiście pojawi się też manifestacja antyfaszystowska, która będzie miała ważne znaczenie moralne, ale zupełnie niecenione przez władzę. Nasza władza lubi siłę. Cherlawym panom Kaczyńskiemu czy Terleckiemu imponują silni chłopcy, a i politycznie mogą być użyteczni. Można ich na przykład wysłać na granicę w postaci bojówek. Czego bardzo się obawiam.
Warto zauważyć, że w ciągu ostatnich 2-3 lat słowo „narodowy”, które dawniej oddzielaliśmy od „nacjonalistyczny”, zatraciło swoje znaczenie. Dla PiS-u wszystko, co robi, co organizuje, jest „narodowe”, czyli jego własne, pisowskie. Nawet komuna nie dokonywała takich zawłaszczeń. Wszystkie komisje są narodowe, narodowe są akty prawne, instytucje, nawet program szczepień jest narodowy, choć jak wiadomo, ten naród nie chce się szczepić… Dziś jak słyszę o państwie narodowym czy narodowej kulturze, to dostaję drgawek, bo tu nie chodzi o naród, tylko o partyjne zawłaszczenie.
Prezydent Warszawy mówił, że prokuratura walcząca o to, aby marsz się mimo braku zgody sądu odbył, wspiera wprost chuliganów, którzy niszczą Warszawę. Rozumiem, że teraz robi to także rząd. Dlaczego to się politycznie opłaca?
Pewnie są jacyś analitycy w rządzie, którzy mówią PiS-owi, co się władzy opłaca, a co nie. Wspieranie demokracji, praw kobiet, Unii Europejskiej się nie opłaca, a wspieranie Kościoła, Ordo Iris i destabilizacji się opłaca. Wszystko, co robi w tej chwili PiS: korupcja polityczna, kłamstwo polityczne, cynizm – jakoś się opłaca, bo sondaże nie spadają. Ale PiS potrzebuje większego wsparcia, więc od lat otacza „opieką” skrajne ugrupowania, nie bacząc na to, że – wiemy to z historii – źle się to kończy.
PiS jest wierny zasadzie „po nas choćby potop”, więc bez wahania wpuści do politycznego mainstreamu nacjonalistów, faszystów, kiboli.
Co to mówi o nas?
PiS nie jest władzą narzuconą, tylko wybraną. Jakaś część Polaków i Polek lubi taką władzę. Lubi mieć nad sobą twardy but, wielkiego wodza (w tej roli Prezes), który podejmuje wszystkie decyzje, nie lubi demokracji, wolności, uważa, że miejsce kobiet jest w domu, a ich rola polega na byciu próbówką… Wielu ludzi tęskni też do PRL, a Kaczyński w jakimś sensie uosabia Gierka, który troszczy się, „by Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej”, to, że z kagańcem na twarzy – wielu nie przeszkadza.
Przyznam, że to smutne, że taką władzę sami wybraliśmy i wspieramy. To znaczy wspierają zwolennicy PiS. Pewnie to ci sami, którzy się nie szczepią, bo PiS nie nakłada żadnych restrykcji na osoby niezaszczepione, bojąc się utracić wyborców, to są ci, którzy wierzą, że Polska otoczona jest przez wrogów, obcych i terrorystów, więc się trzeba zbroić i budować mury na granicy, to są ci, którzy uważają, że Kościół jest świętą instytucją i że ojciec Rydzyk dostaje swoje samochody od bezdomnych, to są ci, których denerwuje wolność kobiet, dlatego zgadzają się z rządem PiS, że trzeba je traktować instrumentalnie, to są ci, którzy traktują osoby LGBT jako nieludzi, którym żadne prawa nie przysługują.
To cała armia ksenofobów i osób, które sądzą, że średniowiecze dobrze odzwierciedlało zarówno hierarchię społeczną, jak i wartości.
Minister sprawiedliwości apelował o obywatelskie nieposłuszeństwo w kwestii marszu niepodległości. Szczyt szczytów, paradoks paradoksów?
To arogancja i ignorancja. Sam Ziobro nie przekroczył poziomu magistra, podobnie zresztą jak pani Przyłębska, i nigdy pewnie nie czytał o tym, czym jest nieposłuszeństwo obywatelskie i jakie warunki musi spełniać czyn łamiący prawo, aby był nieposłuszeństwem obywatelskim. Używa po prostu w sposób nieodpowiedzialny różnych zasłyszanych sformułowań, a ponieważ stoi za nim ogromna władza, to uchodzi mu to bezkarnie. Ignorancja tej władzy, brak wykształcenia, umiejętności, poczucia dobra – są ogromne. Może dlatego członkowie PiS dają się tak łatwo wodzić na pasku Kaczyńskiego i kilku innych wysoko postawionych partyjniaków, bo ich ignorancja jest nie tylko tolerowana, ale i nagradzana władzą, posadami, uposażeniem.
Kto pani zdaniem odpowiada za śmierć Izabeli z Pszczyny?
Można powiedzieć, że bezpośrednio odpowiedzialni są tchórzliwi lekarze, którzy troszczą się o swoje kariery, a nie o przestrzeganie przysięgi Hipokratesa. Szczerze powiedziawszy środowisko ginekologów od lat jest nieprzyjazne kobietom, od lat zasłania się tzw. klauzulą sumienia, kiedy trzeba kobiecie pomóc, nawet kiedy ma prawo do aborcji. Znamy przecież wiele przypadków, kiedy to prawo nie było egzekwowane. To zresztą ciekawe zjawisko to „sumienie lekarzy”; odzywa się ono wyłącznie wtedy, gdy trzeba odmówić kobietom ich prawa i zarazem podlizać się władzy. Nie znam przypadku, by lekarz powołał się na klauzulę sumienia, gdy trzeba zadbać o pacjenta, którego nie stać na opiekę medyczną.
Nie znam przypadku, gdy sumienie lekarza nakazałoby obsłużyć poza kolejnością raczej potrzebującego biedaka, niż bogatego pacjenta.
No, ale – w skali bardziej globalnej – winę za tę śmierć ponosi rząd, który ustanowił antykobiece, drakońskie przepisy odbierające kobietom najbardziej elementarne prawa reprodukcyjne. Kobiety są dziś obywatelkami drugiej, albo trzeciej kategorii, a rząd zajmuje się głównie zarodkami, a nie kobietami czy dziećmi. Dodajmy, że w lasce marszałkowskiej jest jeszcze bardziej drakońskie prawo, które przewiduje karę dożywocia za aborcję. To jakaś aberracja, ale w przypadku gnębienia kobiet to „normalna polityka rządu”.
Przyznam, że nie wiem, czemu taka polityka ma służyć. Pogarda dla kobiet jest tu oczywista, ale dlaczego tej władzy tak bardzo zależy na wyludnieniu kraju? Bo przecież kobiety nie będą chciały zachodzić w ciąże, to zbyt wielkie ryzyko, przymus i tortury (konieczność rodzenia martwych lub zdeformowanych płodów), więc będą wyjeżdżać albo nie będą po prostu rodzić dzieci. Dlaczego rząd prowadzi politykę antykobiecą, jestem w stanie zrozumieć, bo to rząd patriarchalny, klerykalny, przeciwko życiu, toczony przez jakieś szaleństwo, którego reprezentantką jest Kaja Godek (bo nie potrafię inaczej opisać działań i charakteru tej pani jak w kategoriach szaleństwa), ale dlaczego ten rząd prowadzi politykę wyludnienia kraju?
Czyżby chcieli w ten sposób pozbyć się opozycji?
Dlaczego kobiety w takim razie głosują na PiS, są członkami partii?
To dość proste. Wszyscy żyjemy w patriarchacie i wszyscy jakoś się musimy tu urządzić. Jedne z nim walczą, inne korzystają z tego, co wywalczone. Taka Szydło, Ogórek, Witek i Kempa należą do tej drugiej grupy: korzystają z tego, co wywalczyły feministki. Są niezależne, mają władzę, niemało zarabiają, nie pełnią żadnej z tradycyjnych ról, ale ustawiły się po stronie władzy, która owocami emancypacji gardzi. Dobrze się ustawiły, mają pozycję, wiernie służąc wrogom kobiet.
Niestety nie jest tak, że tylko dlatego, że jest się kobietą, to jest się solidarną z kobietami albo razem z feministkami walczy o prawa kobiet. Wiele z nas „odpada” na różnych etapach emancypacji i dobrze się urządza przy facetach, w połowie drogi – że tak powiem. Przyznam, że mam ogromny żal, że te kobiety nie pamiętają, że to inne kobiety wywalczyły dla nich prawa, niezależność, wolność, również wolność do tego, by działać razem z mężczyznami przeciw kobietom. Nie są solidarne z innymi kobietami i dobrze się mają, gdy władza, której służą, zatwierdza prawa, które skazują kobiety na tortury, lub odrzuca ustawy, które mają przeciwdziałać przemocy (jak Konwencję Stambulską).
Kobiety w służbie patriarchatu za walkę przeciwko kobietom są sowicie nagradzane: pensją europosłanki, ministry, członkini zarządu. Władzy to się opłaca, bo ma w nich posłuszne żołnierki, a jednocześnie dowód na to, że to kobiety kobietom gotują ten los.
W ostatnim wywiadzie dla „Newsweeka” Donald Tusk mówi, że jest za liberalizacją prawa aborcyjnego do 12. tygodnia. Wierzy pani, że gdy opozycja przejmie władzę, to ta liberalizacja zostanie wprowadzona?
Chciałabym wierzyć w to, że Tusk ma rzeczywiście jakieś moce zmieniania rzeczywistości politycznej. I nie chciałabym go krytykować, bo wielu pokłada w nim dużo nadziei na zmianę władzy. Ale pamiętam, że przez 8 lat rządów PO-PSL zrobiono bardzo niewiele w kwestii kobiet, klimatu, przeciwdziałania wykluczeniu i dyskryminacji. A przecież można było liberalizować ustawę aborcyjną lub przynajmniej dopilnować, by istniejąca była egzekwowana, można było wprowadzić edukację seksualną, a zamiast religii edukację obywatelską, można było zalegalizować związki partnerskie, wprowadzić w życie konwencję antyprzemocową, ograniczyć władzę Kościoła i wiele, wiele innych rzeczy. Tusk tych problemów nie rozumiał albo nie wydawały mu się dość ważne. Wziął katolicki ślub, czym wzmocnił fundamentalistyczne siły w naszym kraju, ministrem swojego rządu uczynił ultrakonserwatywnego Gowina, jego ministra ds. edukacji przez kilka lat robiła badania nad potrzebą wprowadzenia edukacji seksualnej, no i nie wprowadziła jej, bo się bała, potem Tusk zaprzyjaźnił się z jedną z najbardziej szkodliwych postaci, a mianowicie z odnowicielem Młodzieży Wszechpolskiej Romanem Giertychem (korzystał z jego usług adwokackich, tak jakby nie było bardziej prawych osób w tym zawodzie). Tusk jest centrowy i nie wie, że w sytuacji, gdy świat tak bardzo przesunął się na prawo (w Polsce niemal do średniowiecza), centrowość mało kogo pociągnie, na pewno nie kobiety, nie młodych, nie zielonych. Ale
dobrze mu życzę, bo dziś rzeczywiście najważniejsze jest, by pozbawić PiS władzy, uratować demokrację i naszą pozycję w Europie.
Po to, by to zrobić, trzeba jednak współpracować nie tylko z własnymi doradcami (od lat tymi samymi), ale ze znacznie szerszym kręgiem osób, w tym z kobietami, młodymi, ekologami. Tusk na razie tego nie robi. Ale może to się zmieni? Póki co jednak trzeba robić swoje: trzeba się buntować, stawiać opór, protestować…
Zdjęcie główne: Marsz Niepodległości 2015 w Warszawie, Fot. Piotr Drabik, licencja Creative Commons; zdjęcie w tekście: Magdalena Środa, Fot. Wikimedia Commons, licencja Creative Commons