Partia rządząca robi wszystko, żeby szybko podjąć pewne decyzje i zrealizować kroki prawne po to, aby zabezpieczyć się przed ewentualnym orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości UE. Siłą faktów chce uzyskać stan, który według partii rządzącej będzie nieodwracalny – mówi nam konstytucjonalista dr Ryszard Balicki. Pytamy też o referendum konstytucyjne i zmianę ordynacji do PE. – Jest to jedna z form manipulacji wyborczej, żeby poprawić wynik ugrupowania, któremu na tym zależy – komentuje.

Gwoźdź do trumny SN

Po 12 godzinach dyskusji Senat przyjął głosami senatorów PiS nowelizację ustaw m.in. o Sądzie Najwyższym, ustroju sądów, Krajowej Radzie Sądownictwa i o prokuraturze. Nowelizacja została przyjęta bez poprawek.

Za nowelizacją głosowało 60 senatorów, 30 było przeciw, 1 wstrzymał się od głosu.

Pełzający zamach stanu

W senackiej dyskusji głos zabierali tylko senatorowie PO: – To dzień, kiedy pełzający zamach stanu wypełzł ostatecznie na powierzchnię – mówił senator Bogdan Klich. – W tej izbie nie przyzwyczailiście nas do tego, że wielokrotnie łamaliście i w Sejmie, i w Senacie konstytucję. Nie, nie przyzwyczailiśmy się do tego. Za każdym razem protestowaliśmy i mówiliśmy o tym głośnio, za każdym razem mówiła o tym głośno opinia publiczna, także ci ludzie, którzy dziś przez kilka godzin stali tutaj pod murami Senatu, żeby zamanifestować swoje przywiązanie do wartości, które legły u podstaw wielkiego ruchu “Solidarności” – dodał.

Reklama

Wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz: – To próba opanowania sytuacji, kiedy sędziowie powiedzieli “nie” i pokazali, że chcą, aby sądy były niezawisłe i niezależne.

RPO: Niezmienne wartości konstytucyjne

W czasie dyskusji swoje wystąpienie dotyczące nowelizacji SN miał Adam Bodnar. Rzecznik Praw Obywatelskich podkreślał, że przyjęcie ustawy oznacza dalsze podporządkowanie sądownictwa politykom.

– Uważam, że wartości są niezmienne i wartości konstytucyjne, polegające na obronie niezależności sądownictwa, powinny być niezmienne, i że konstytucja się nie zmieniła i powinna być w tym zakresie przedmiotem obrony i stąd moja obecność tutaj, ponieważ jako Rzecznik Praw Obywatelskich uważam, że moim obowiązkiem jest protestować i wyrażać ten sprzeciw otwarcie, kiedy dochodzić może do naruszenia konstytucji i kiedy może dochodzić do naruszenia prawa do sądu jako podstawowego mechanizmu ochrony praw i wolności jednostki – mówił Adam Bodnar.

Głosami senatorów PiS przegłosowano wniosek o niezadawanie pytań RPO.

– To reakcja na słowa, które bolą, słowa, które uwierają senatorów PiS – mówił Bogdan Klich, komentując wniosek PiS.

PO: Głosowanie niezgodne z prawem

Zdaniem senatorów PO marszałek Senatu w trakcie głosowań złamał regulamin izby. Stanisław Karczewski uniemożliwił uzasadnienie złożonych przez nich wniosków, między innymi o odrzucenie noweli w całości. Senatorowie zapowiedzieli zaskarżenie tej sprawy do sądu.

– Przed chwilą, na wzór Sejmu niemego sprzed kilku stuleci, uniemożliwiono nam, wnioskodawcom i sprawozdawcy, zabranie głosu, by umotywować wnioski, które zostały złożone. Składaliśmy różne wnioski, one dotyczyły albo pojedynczych poprawek, albo tak jak mój, były wnioskiem o odrzucenie ustawy w całości – mówił po głosowaniu Bogdan Klich.

Protesty przed parlamentem

Całą noc podczas dyskusji przed Senatem gromadzili się protestujący. Słychać było okrzyki “wolne sądy”, “konstytucja”.

Protesty odbywały się w całym kraju.

Nagła zmiana harmonogramu

Do ostatniej chwili w harmonogramie Senatu nie była uwzględniona dyskusja nad Sądem Najwyższym. Senat w pierwszej kolejności miał się zająć prezydenckim referendum. Dopiero po rozpoczęciu obrad senatorowie na wniosek senatora Marka Martynowskiego przegłosowali zmianę w porządku obrad.

JUSTYNA KOĆ: Skąd to nagłe wprowadzenie do harmonogramu Senatu ustawy o SN zamiast debaty nad referendum prezydenta?

DR RYSZARD BALICKI: To jest chyba dowód na jakieś targi, które chyba jeszcze się odbywają między prezydentem a liderami PiS-u w sprawie referendum. Być może chodzi też o to, aby jedna decyzja przykryła drugą. Tak naprawdę są to czysto polityczne rozważania, które dla ostatecznej decyzji nie mają chyba znaczenia.

Czy to jest ostateczne przypieczętowanie losu Małgorzaty Gersdorf jako I Prezesa SN?
To jest kwestia jednak punktu widzenia. Jeżeli uznajemy konstytucję, a w demokratycznym państwie tak powinniśmy czynić, to kadencja I Prezesa trwa 6 lat i żadna norma ustawowa nie może zmieniać normy konstytucyjnej. To jest elementarz prawny. Natomiast partia rządząca robi wszystko, żeby szybko podjąć pewne decyzje i zrealizować kroki prawne po to, aby zabezpieczyć się przed ewentualnym orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości UE. Siłą faktów chce uzyskać stan, który według partii rządzącej będzie nieodwracalny.

Nawet jeżeli po wyroku TSUE Polska będzie musiała płacić kary?
Przecież PiS nie będzie płacić swoimi partyjnymi pieniędzmi, tylko publicznymi, to będą pieniądze nas wszystkich. W ustawach, które były wcześniej uchwalane, były różne korupcyjne propozycje pod hasłem: nawet jeśli jesteście młodymi sędziami SN, a odejdziecie, to my wam ten stan spoczynku przyznamy. Mówiąc krótko, zróbcie nam miejsce, a my wam zapłacimy. Wydaje mi się, że w przypadku wyroku TSUE nie będzie większego problemu, żeby zapłacić, bo partia nie poczuje, że zapłaciła. Istotne jest, żeby kadrowo przejąć SN za wszelką cenę, aby system sprawiedliwości był w pełni podporządkowany.

Wierzy pan w tę argumentację, że i tak będzie potrzebna następna nowelizacja? Chodzi o ilość sędziów i niemożność zwołania Zgromadzenia Ogólnego sędziów SN.
Być może prezydent odwoła się do artykułu 111, czyli powoła pełniącego obowiązki. Co do zgromadzenia, to zależy, jak zachowają się sędziowie. Czy podporządkują się presji partii władzy, czy nie. Wtedy będzie liczenie głos do głosu. Jeżeli tak się nie uda, to potrzebna będzie kolejna nowelizacja.

Mamy już doświadczenie, że ta większość potrafi w 9 godzin wszystko przepchnąć.

Zmieniono także ordynację do PE. Realnie próg wyborczy wzrośnie do 16,5 proc. Nazwałby pan to manipulacją wyborczą?
Jest to jedna z form manipulacji wyborczej, żeby poprawić wynik ugrupowania, któremu na tym zależy. Tutaj dużo ważniejszą kwestią jest sprawa proporcjonalności, która jest wymagana w regulacjach europejskich. Pytanie, czy przy takim kroku wyborczym ta proporcjonalność jeszcze funkcjonuje. Warto zwrócić uwagę, że w wyborach do PE w ogóle utrzymywanie progu wyborczego jest mało racjonalne. Co zostało potwierdzone również kilka lat temu w wyroku Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w  Karlsruhe. My idziemy dokładnie wbrew europejskim tendencjom, jeśli chodzi o wybory do PE, które właśnie powinny być maksymalnie reprezentatywne dla różnych grup społecznych. My się zamykamy.

Referendum konstytucyjne powinno się odbyć?
Z kilku względów to referendum jest złym pomysłem, z punktu widzenia prawnego cały czas są wątpliwości, czy takie referendum w tym trybie może się odbywać. Po drugie, z powodów moralnych – osoba, która łamie konstytucję, nie ma moralnego prawa mówić o zmianie konstytucji. Po trzecie, merytoryczna ocena zadanych pytań dalej musi być negatywna. Co więcej, mówi się o 10 pytaniach, ale kilka z nich jest wielokrotnie złożonych. Pojawiają się problemy interpretacyjne. Jak ma się zachować wyborca, który na pierwsze pytanie odpowie, że nie chce zmian w konstytucji? Czy resztę kartki ma zostawić pustą?

Jeżeli będzie chciał jednocześnie wzmocnienia premiera i wyborów w okręgach jednomandatowych, jak to później zrealizować? Odnośnie do całej tej dziwnej idei referendum konsultacyjnego – nie ma czegoś takiego w konstytucji i będzie problem z interpretacją wyników. Przecież nie można zmienić konstytucji postanowieniem prezydenta. Tutaj jest cały tryb zależny od tego, kto zgłasza, w jakim trybie itd. Jednym słowem: co się wydarzy po tym referendum? Przecież to będą zmarnowane pieniądze. Ale największy żal mam do prezydenta o zorganizowanie tego referendum w dniu naszego święta narodowego. Stulecie odzyskania niepodległości powinno być czymś, co nas łączy, a nie dzieli. To nie jest sposób na uczczenie święta naszego państwa.


Zdjęcie główne: Protest w obronie sądów w 2017 r., Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons
Reklama