Projekt ustawy o Państwowej Służbie Ochrony trafi do konsultacji wewnątrzresortowych – poinformowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Nowa formacja zastąpić ma Biuro Ochrony Rządu. Według ministra Mariusza Błaszczaka, zmiany mają “poprawić bezpieczeństwo ochranianych osób i obiektów”. – Te zmiany są niepotrzebne i mają tylko przykryć kłopoty z zarządzeniem BOR-em, od kiedy ministrem został Mariusz Błaszczak – komentuje w rozmowie z wiadomo.co poseł PO Marek Wójcik.
Nowa Państwowa Służba Ochrony?
Państwowa Służba Ochrony ma być – zgodnie z zapowiedziami ministerstwa spraw wewnętrznych – elitarną służbą wyspecjalizowaną w ochronie najważniejszych osób w państwie.
“W Państwowej Służbie Ochrony wprowadzone zostaną przepisy usprawniające procedury oraz czynności ochronne. Służbę w niej pełnić będzie więcej funkcjonariuszy. Opracowane zostaną nowe zasady naboru. Kandydaci poddawani będą badaniu na wariografie” – czytamy w komunikacie MSWiA.
Projekt przewiduje, że ochroną PSO objętych zostanie więcej obiektów administracji państwowej. Zmniejszone mają być zadania BOR za granicą, a rozszerzone – w kraju. Służba ma otrzymać nowe kompetencje m.in. do prowadzenia czynności operacyjno-rozpoznawczych.
– W projekcie zaproponowaliśmy nazwę: Państwowa Służba Ochrony. Tak będzie się nazywało Biuro Ochrony Rządu. (…) Chcemy, żeby to instytucje państwowe brały odpowiedzialność za bezpieczeństwo – tłumaczył w radiowej Trójce szef MSWiA Mariusz Błaszczak.
Pierwsze informacje o planowanych zmianach w BOR pojawiły się już w lutym, kilka dni po wypadku limuzyny premier Beaty Szydło w Oświęcimiu. Wtedy wiceminister spraw wewnętrznych mówił o powołaniu “Narodowej Służby Ochrony” i o konieczności “przywrócenia etosu tej służby”.
Wójcik: zmiany niepotrzebne, a nawet niebezpieczne
Kierunek, który wybrał rząd, jest niewłaściwy. Na długie lata może skutkować tym, że nowa służba nie będzie dobrze wykonywała swoich zadań, bo po prostu nie będzie fizycznie do tego przygotowana – ostrzega poseł PO Marek Wójcik, wiceminister spraw wewnętrznych w gabinecie cieni Platformy. Według niego, minister Błaszczak ma problem z BOR-em i dlatego też chce zmienić nazwę całej formacji.
Kamila Terpiał: W Biurze Ochrony Rządu nie dzieje się ostatnio dobrze. Czy takie zmiany, jakie proponuje PiS, są konieczne?
Marek Wójcik: Te zmiany są niepotrzebne i mają tylko przykryć kłopoty z zarządzeniem BOR-em, od kiedy ministrem został Mariusz Błaszczak. Ostatnie miesiące pokazały, że BOR nie jest dobrze zarządzany, czego dowodem są wypadki z udziałem limuzyn prezydenta i pani premier, a także liczne inne zdarzenia.
Co oznacza likwidacja tej służby i zastąpienie ją inną?
Kierunek, który wybrał rząd, jest niewłaściwy. Nie ma sensu rozwiązywać BOR-u i od podstaw tworzyć nowej formacji. Prawdopodobnie podstawą tego działania jest to, żeby przeprowadzić ponowną weryfikację wszystkich funkcjonariuszy BOR. Kiedy nowa ustawa wejdzie w życie, to wszyscy funkcjonariusze stracą swoje zajęcie i cały proces rekrutacyjny będzie trzeba przeprowadzić od nowa. To będzie prawdziwa polityczna czystka, do tej pory miała już miejsce, ale dotyczyła funkcji kierowniczych, teraz ten proces czyszczenia kadry będzie doprowadzony do końca i dotknie całą formację.
Państwowa Służba Ochrony ma otrzymać – tak zapowiada minister Błaszczak – więcej budynków do ochrony, wzmocnione mają zostać procedury ochronne, komendant ma być centralnym organem administracji. To wszystko nie zadziała?
Ten kierunek, który mówi o tym, że kompetencje BOR-u będą rozszerzone także o inne budynki, które teraz są ochraniane przez prywatne firmy, też nie jest właściwy. Nie ma żadnego powodu, żeby za bezpieczeństwo wszystkich obiektów rządowych odpowiadali funkcjonariusze służb mundurowych, którzy są dużo drożsi w utrzymaniu. Muszą przechodzić bardzo rygorystyczne procedury związane z przyjęciem do służby, później także bardzo drogie szkolenia, poza tym posiadają uprawnienia do wcześniejszego przechodzenia na emeryturę. Koszt dla podatnika będzie zatem znacznie większy. Żeby sprostać nowym zadaniom, będzie trzeba przyjąć nowych funkcjonariuszy. A już dzisiaj w Polsce są problemy z naborem nie tylko do BOR, ale do wszystkich służb mundurowych, dlatego że w wielu regionach Polski taka służba jest nieatrakcyjna. Młodzi ludzie wolą rozpocząć pracę w biznesie niż wiązać się z służbami mundurowymi. W BOR akurat procedura rekrutacyjna jest wyjątkowo restrykcyjna, odsiew będzie zatem spory, dlatego obawiam się, że trudno będzie doprowadzić do pełnego naboru w nowej formacji.
Poza tym rządzący – tak jak w armii – rządzący pozbędą się ludzi z największym doświadczeniem.
Dlatego będzie musiało upłynąć sporo czasu zanim nowi funkcjonariusze nabiorą niezbędnego doświadczenia. Nie wiemy, czy rzeczywiście w związku z rozwiązaniem formacji nowe procedury rekrutacyjne będą wystarczająco wymagające, aby wybrać tych najlepszych. To może na długie lata skutkować tym, że nowa służba nie będzie dobrze wykonywała swoich zadań, bo po prostu nie będzie fizycznie do tego przygotowana.
Nowa służba ma też uzyskać prawo do czynności operacyjno-rozpoznawczych. Co to oznacza?
Dzisiaj BOR może skutecznie korzystać z pomocy ABW bądź policji. Po pierwsze, mam wątpliwości, czy BOR potrzebuje takiego uprawnienia, ono na pewno nie pomogłoby w tym, aby zapobiec wypadkowi limuzyny prezydenta Andrzeja Dudy czy premier Beaty Szydło. Przecież nikt nie wykonywałby czynności operacyjnych w stosunku do kierowcy seicento jeszcze zanim doszło do kolizji w ruchu drogowym. Żeby dobrze wykonywać czynności operacyjno-rozpoznawcze, trzeba mieć doświadczonych pracowników i delegatury w kraju, czego BOR nie ma i zapewne nowa służba nie będzie miała. Trudno wyobrazić sobie, aby takie czynności były przeprowadzane tylko w Warszawie, a tak będzie musiała działać scentralizowana służba. Uważam, że to będzie działało na niekorzyść BOR-u. Nie wiem też, jakiego zakresu działań miałyby te czynności operacyjno-rozpoznawcze dotyczyć. To będzie bardzo trudno w ustawie zapisać. Takie rzeczy powinny wykonywać osoby dobrze przygotowane i odpowiedzialne. Obawiam się, że nowa służba może nie być wystarczająco dobrze przygotowana do odpowiedzialnego wykonywania takich zadań.
Początkowo mówiło się o Narodowej Służbie Ochrony, tak miała się nazywać nowa służba. Wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński tłumaczył, że chodzi o to, aby odbudować etos tej służby.
Zmiana nazwy niczego nie zmieni. Z nazwą Biuro Ochrony Rządu politycy PiS-u chyba mają poważny problem. Pod tą nazwą Biuro funkcjonowało w czasach PRL-u i to jest chyba jakiś kłopot dla ministra Błaszczaka. Myślę, że o faktycznym etosie i poczuciu wartości funkcjonariuszy BOR-u świadczyło to, że do tej pory byli bardzo dobrze oceniali przez swoich zagranicznych kolegów i często byli stawiani za wzór.
Ostatnie wypadki z udziałem funkcjonariuszy BOR-u są już wynikiem zmian przeprowadzonych do tej pory?
Prawdziwe powody wypadków mają się nijak do nowych propozycji zmian. Prawdziwymi powodami wypadków były ogromne zaniedbania w przygotowaniu wizyty Andrzeja Dudy i kompletny bałagan organizacyjny. A to jest wynik karuzeli stanowisk, do której doprowadził minister Błaszczak. Kłopot polega na tym, że dziś osoby, które planują wizyty najważniejszych osób w państwie, nie mają takiej wiedzy i doświadczenia, jak ich poprzednicy. Jeżeli chodzi o działanie ochronne, to bardzo ważne jest doświadczenie i zgranie funkcjonariuszy. A dotychczasowe zespoły zostały rozbite.
Jakie zmiany w takim razie należałoby przeprowadzić?
Jeżeli chodzi o nazwę, kompetencje, zakres zadań i wielkość służby radziłbym pozostawić wszystko tak jak jest, czy raczej było jeszcze ponad rok temu. A jeżeli chodzi o zmiany, które należałoby przeprowadzić, to uważam, że osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie powinny mieć możliwość skutecznego i samodzielnego podejmowania decyzji i mniejszy wpływ na to powinni mieć politycy. Dzisiaj jest tak, że osoby odpowiedzialne za ochronę najważniejszych osób w państwie mają swoje procedury i postanowienia, ale politycy poprzez dobór ochroniarzy, albo bezpośredni wpływ na to, co funkcjonariusze podczas służby robią, sprawiają, że nie zawsze bezpieczeństwo VIP-ów jest na najwyższym poziomie. Ale na pewno Biuro do tego, aby sprawnie działać, nie potrzebuje ani czynności operacyjno-rozpoznawczych, ani rozszerzenia kompetencji, ani zmiany nazwy.
Zdjęcie główne: Mariusz Błaszczak, Fot. P. Tracz/KPRM