Po sobotniej konwencji PiS podjęliśmy decyzję, że taki protest musi się odbyć, bo po raz kolejny osoby niepełnosprawne w tym “koszyku dobroci” nie zostały uwzględnione – mówi nam Iwona Hartwich z komitetu protestacyjnego rodziców osób niepełnosprawnych, liderka protestujących rok temu w Sejmie rodziców. Dlatego 23 maja ulicami Warszawy przejdzie wielki protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów. Protestujący odwiedzą siedziby prezydenta, premiera i parlament. – Nasze środowisko jest bardzo rozczarowane i zdeterminowane. Jesteśmy mocno wstrząśnięci tym, co zaproponował naszym dzieciom pan Kaczyński, a właściwie czego nie zaproponował – mówi.

Kupowanie wyborców

Podczas sobotniej konwencji PiS prezes Jarosław Kaczyński złożył kilka nowych obietnic wyborczych, zapowiadając kolejny transfer środków do elektoratu. Jeszcze w tym roku rozszerzony zostanie program 500+, emeryci otrzymają “trzynastkę”, obniżony zostanie PIT dla młodych do 26. roku życia.

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że propozycje rządu będą kosztować ok. 30-40 miliardów złotych rocznie. Skąd wziąć na to pieniądze, premier nie powiedział, ale przekonywał, że na pewno się znajdą.

W budżecie na 2019 rok, który został przyjęty w połowie stycznia, środków na obietnice rządu nie ma, ale jak widać, rok wyborczy rządzi się swoimi prawami.

Reklama

– W nas nie widzi się wyborców, to jest po prostu smutne. Jest nas tylko 280 tys. rodzin, ale jesteśmy! – mówi nam Iwona Hartwich z komitetu protestacyjnego rodziców osób niepełnosprawnych, liderka protestujących rok temu w Sejmie rodziców.

– Nic nam nie zostało zaproponowane, mimo że w ubiegłym roku przez 40 dni protestowaliśmy w Sejmie. Przez 40 dni rodzice i osoby niepełnosprawne błagały o te 500 złotych na życie – mówi i dodaje: – Nasze środowisko jest bardzo rozczarowane i zdeterminowane. Jesteśmy mocno wstrząśnięci tym, co zaproponował naszym dzieciom pan Kaczyński, a właściwie czego nie zaproponował.

“Znowu osoby niepełnosprawne muszą przypominać, że są, że żyją”

27 maja zeszłego roku po 40 dniach zakończył się protest rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych w Sejmie. Protestujący domagali się zrównania kwoty renty socjalnej z najniższą rentą z ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy wraz ze stopniowym podwyższaniem tej kwoty do równości minimum socjalnego dla gospodarstwa domowego z osobą niepełnosprawną.

Domagali się też się wprowadzenia dodatku rehabilitacyjnego dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia.

Protestujących odwiedził wtedy m.in. prezydent Andrzej Duda, Pierwsza Dama, premier Mateusz Morawiecki, minister pracy i rodziny Elżbieta Rafalska i rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska, która przekonywała, że w budżecie nie ma wystarczających funduszy na spełnienie postulatów rodziców osób z niepełnosprawnościami, ale jeżeli przerwą protest, to na pewno uda się znaleźć kompromisowe rozwiązanie.

Od czasu, gdy protestujący wyszli z Sejmu, nic się nie zmieniło. – To było kolejne kłamstwo pani Kopcińskiej, która powiedziała, że zaprosi nas na rozmowy i nie zaprosiła. Gdy wyszliśmy z Sejmu, to od razu o nas zapomniano. Nikt się nie odezwał, nie zaprosił na rozmowę. Niepełnosprawni dla tego rządu nie istnieją. Znowu osoby niepełnosprawne muszą o sobie przypomnieć, że są, że żyją – mówi nam Iwona Hartwich.

– Czasem się zastanawiamy, czy to nie jest zemsta,albo odraza czy obrzydzenie do osób niepełnosprawnych. Nie chcę używać mocnych słów, ale naprawdę my, rodzice osób niepełnosprawnych uważamy to za skandal – dodaje.

Wielki protest niepełnosprawnych

Protest rodziców i opiekunów osób z niepełnosprawnościami planowany jest na 23 maja, czyli 3 dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.

– Zaczynamy przy Pałacu Prezydenckim, bo mamy swoje do powiedzenia panu prezydentowi, on też nas oszukał. Przyszedł do nas, gdy protestowaliśmy, i wlał w nas nadzieję, że coś zrobi, ale potem okazało się, że nas oszukał, nie zrobił nic – mówi gorzko liderka komitetu.

Sprzed Pałacu protestujący przejdą przed Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, potem udadzą się przed parlament, gdzie planowana jest konferencja prasowa. – Do Sejmu nie wejdziemy, bo mamy zakaz do 27 maja 2020 roku, ale prawdopodobnie jak PiS będzie rządził dalej, to ten zakaz będzie przedłużony i nigdy już do Sejmu nie wejdziemy- tłumaczy Iwona Hartwich.

Organizatorzy zachęcają do udziału w proteście nie tylko niepełnosprawnych i ich opiekunów, ale wszystkich, którym zależy na sprawiedliwości i równym traktowaniu. – Wierzę w społeczeństwo, które powie w końcu, że to jest nie w porządku, bo tylko to nam pozostało. Niepełnosprawni przez władzę zawsze są traktowani jak gorący kartofel – mówi Hartwich, która zachęca jednocześnie rodziców niepełnosprawnych, aby kandydowali do parlamentu w najbliższych wyborach, bo tylko to jej zdaniem zagwarantuje, że o niepełnosprawnych w Sejmie się nie zapomni.

– W 2015 roku pani Rafalska, pani Mazurek i pani Beata Kempa to były moje koleżanki, które przychodziły z nami przed Sejm protestować. Obiecywały, że jak dojdą do władzy, to pomogą naszej grupie. Tłumaczyły, że wiedzą, o co chodzi. Zdawały sobie sprawę, że nasze dzieci nigdy nie pójdą do pracy, prawdopodobnie nigdy nie założą rodziny, że są skazane za życia na domy pomocy społecznej. Wtedy to wiedziały, potem, jak PiS doszedł do władzy, to nagle zapomniały – mówi Hartwich.

Cud rozmnożenia w roku wyborczym

Jeszcze we wrześniu minister Elżbieta Rafalska zapewniała, że budżetu nie stać na rozszerzenie programu 500 Plus na każde dziecko. Dziś na kilka miesięcy przed wyborami przekonuje, że propozycje prezesa PiS-u – przypomnijmy, wyliczone na 30-40 mld rocznie – poparte są gwarancją pełnego finansowania.

Spełnienie postulatów osób niepełnosprawnych, u których zresztą minister finansów była, miało kosztować budżet państwa 1,5 mld zł. Nieporównywalnie mniej niż sobotnie obietnice Kaczyńskiego.

Ale wyborcze obietnice prezesa zirytowały też inne grupy domagające się podwyżek lub lepszego finansowania, jak lekarzy rezydentów, pielęgniarki, ratowników medycznych, pracowników sądów i prokuratur, a także nauczycieli, którzy już szykują się do ogólnopolskiego strajku.

– Na pewno sobotnia konwencja zrobiła dużo, aby nas wszystkich zmotywować – mówi Iwona Hartwich i dodaje: – My nikomu nie zazdrościmy, ale nie możemy, jak policjanci, pójść na zwolnienie, dlatego tak łatwo się nas pomija.


Zdjęcie główne: Spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego w Sejmie z rodzicami osób niepełnosprawnych 20 kwietnia 2018 roku, Fot. W. Kompała/KPRM

Reklama