Tokarczuk to świetna pisarka, mądra, uparta, waleczna. Niezwykle się cieszę, tym bardziej, że to nagroda za parę lat ciężkiej pracy, znacznej odwagi i prawości. Ona kiedyś powiedziała, że pisze, bo chce naprawić świat. Więc niech pisze jak najwięcej i trzeba jej w tym pomagać. A możemy to zrobić najlepiej w ten sposób, aby czytać jej książki do końca – mówi nam Michał Komar, pisarz, scenarzysta i krytyk filmowy, autor sztuk teatralnych, wydawca i publicysta

JUSTYNA KOĆ: Olga Tokarczuk laureatką literackiego Nobla. Jak pan przyjął tę wiadomość?

MICHAŁ KOMAR: Dowiedziałem się o tym w dość dziwnych okolicznościach. Jechałem samochodem i wpadłem w korek. Gdy dowiedziałem się literackim Noblu dla Olgi Tokarczuk, wybuchnąłem śmiechem szczęścia i nagle korek się kompletnie rozproszył. Myślę, że to jakiś znak z niebios.

Tokarczuk to świetna pisarka, mądra, uparta, waleczna. Niezwykle się cieszę, tym bardziej, że to nagroda za parę lat ciężkiej pracy, znacznej odwagi i prawości. Ona kiedyś powiedziała, że pisze, bo chce naprawić świat. Więc niech pisze jak najwięcej i trzeba jej w tym pomagać. A możemy to zrobić najlepiej w ten sposób, aby czytać jej książki do końca.

Reklama

Skoro o czytaniu do końca mowa, to minister Gliński pogratulował noblistce i obiecał, że skończy jej książkę, ale gdy dostała rok temu nagrodę Bookera, stwierdził: “Dobrze by było, żeby była rozsądną polską pisarką, która by rozumiała polskie społeczeństwo i polską wspólnotę”. Jak pan to skomentuje?
Dlaczego mam komentować słowa ministra kultury i dziedzictwa narodowego, który kierując się własnymi gustami, a nie są to gusta najlepsze, interweniuje w działalność rozmaitych instytucji kulturalnych i poddaje krytyce różnych twórców? Minister kultury w moim przekonaniu nie powinien tego robić, tylko starać się stworzyć jak najlepsze warunki, by uprawiali twórczość.

Był pan zaskoczony decyzją komitetu noblowskiego?
Ja niekiedy sięgam po te plotki wokół Nobla i na tej giełdzie jest jeszcze jedno nazwisko – polskiego poety Adama Zagajewskiego. Warto zrozumieć, że Nobel to przecież nie są wyścigi konne, to nie jest totolotek. To marzenie każdego pisarza i nie tylko. Naprawdę bardzo się cieszę.

Dla kogo pisze Tokarczuk?
Może ja jestem staroświecki, ale wydaje mi się, że czytanie i myślenie nie boli, a czasem może nawet sprawić radość, czasem smutek, często może wywołać śmiech. Czytanie mądrych tekstów nas wzbogaca, zatem myślę, chciałbym, aby pisała dla wszystkich.

Czy sprzedaż książek Tokarczuk teraz wzrośnie?
Miejmy nadzieję, że tak. Na pewno w świecie wysokiej cywilizacji wzrośnie, to nie ulega wątpliwości. Mam nadzieję, że Polska ciągle do tych krajów się zalicza, mimo że czytelnictwo w naszej ojczyźnie jest w smutnym stanie. Z tego, co pamiętam, statystyczny Polak kupuje w ciągu roku pół książki, a poziom analfabetyzmu funkcjonalnego oscyluje między 6 a 7 proc. Miejmy nadzieję, że te 30 proc., które lubi dobrą literaturę i która jest dumna z tego, że polska pisarka zapisała się w historii świata, sięgnie, być może po raz drugi, po jej książki. Proszę pamiętać, że teraz o polskiej literaturze będzie się mówiło, i oby to trwało.

A pan co najbardziej lubi z twórczości Tokarczuk?
Najbardziej lubię “Księgi Jakubowe” i “Biegunów”. To te książki najdotkliwiej do mnie dotarły i naprawdę cieszyła mnie ta lektura, choć może nie zawsze zgadzałem się z niektórymi sformowaniami autorki, ale takie prawo autora, aby pisać po swojemu. Dziś ja mam prawo ją podziwiać.


Zdjęcie główne: Olga Tokarczuk, Fot. Martin Kraft, licencja Creative Commons

Reklama