To jest bardzo ważne święto, ale nie chcę go obchodzić z prezydentem, który łamie konstytucję i żałuje, że doszło do porozumienia przy Okrągłym Stole, a nie polała się krew. Po prostu. Uważam ostatnie prawie 30 lat za najlepszy czas w tym stuleciu, a Okrągły Stół był historycznym osiągnięciem na skalę światową. Dzięki “Solidarności” udało się pokojowo wyjść z komunizmu. Prezydent uważa ten czas za stracony. Bardzo mnie to boli. Ale najgorsze jest to, że łamiąc konstytucję niszczy to, co tworzyliśmy przez tyle lat. Nie chcę obchodzić tego święta z tym prezydentem – mówi w rozmowie z nami Marcin Święcicki, były prezydent Warszawy, poseł Platformy Obywatelskiej, który przyjął pod swój dach uchodźców z Tadżykistanu
KAMILA TERPIAŁ: Jak będzie pan świętował 100. rocznicę odzyskania niepodległości?
MARCIN ŚWIĘCICKI: Szczerze powiem, że jeszcze się zastanawiam… Albo pójdę z Donaldem Tuskiem złożyć kwiaty przed pomnikiem marszałka Józefa Piłsudskiego o godz. 8.45, albo na mszę za Niepodległą, którą będzie odprawiał kardynał Kazimierz Nycz. Tutaj akurat jest lekka kolizja w terminach. Będę także na uroczystościach na Pradze Południe i w Domu Kombatantów. To dla mnie ważne.
W tym planie nie ma miejsca na “biało-czerwony” marsz pod patronatem Andrzeja Dudy?
Nie wybieram się na ten marsz.
To jest bardzo ważne święto, ale nie chcę go obchodzić z prezydentem, który łamie konstytucję i żałuje, że doszło do porozumienia przy Okrągłym Stole, a nie polała się krew. Po prostu. Uważam ostatnie prawie 30 lat za najlepszy czas w tym stuleciu, a Okrągły Stół był historycznym osiągnięciem na skalę światową. Dzięki “Solidarności” udało się pokojowo wyjść z komunizmu. Prezydent uważa ten czas za stracony. Bardzo mnie to boli. Ale najgorsze jest to, że łamiąc konstytucję niszczy to, co tworzyliśmy przez tyle lat. Nie chcę obchodzić tego święta z tym prezydentem.
“Pragnę zaapelować do elit politycznych i sympatyków wszystkich ugrupowań, ruchów i stronnictw, by dzień 11 listopada 2018 roku był świadectwem tego, że Polska jest jedna. Że Polska jest wielka. Że jest najwyższą wartością dla nas wszystkich. I musimy dbać o jej przyszłość” – napisał w specjalnym liście otwartym premier. Co mu pan odpowie?
Myślę o przyszłości Polski, ale w wielu zasadniczych sprawach inaczej niż pan premier. Nie chcę na przykład podporządkowania sądów Prokuratorowi Generalnemu. To jest tylko pierwszy przykład z brzegu. Poza tym to
obóz premiera wielokrotnie obrażał opozycję, a Mateusz Morawiecki się od tego nie odcinał. Taki apel brzmi bardzo sztucznie. Na to wszystko był przecież czas, dużo czasu.
Dlaczego sytuacja wymsknęła się spod kontroli? Pytam o organizację marszu, który ma przejść ulicami Warszawy.
Po pierwsze, zamieszanie wprowadziła uchwalona przez PiS ustawa o zgromadzeniach, która “oddała” Marsz Niepodległości środowiskom narodowym. Nawet jak brali w nim udział rasiści czy antysemici, to nikt nie reagował, ani organizatorzy, ani policja i prokuratura. Poza tym
rząd i prezydent od początku próbowali negocjować z narodowcami, nie szykowali żadnej własnej imprezy. Myślę, że to jest duży problem. Teraz nagle rządzący chcą zorganizować swój marsz, który ma przejść tą samą trasą i właściwie o tej samej porze. Patrzę z boku, co z tego wyniknie.
Myśli pan, że ulicami Warszawy przejdą dwa marsze?
Wydaje mi się, że ostatecznie będzie to jeden marsz. Wszyscy, którzy będą nieśli nieodpowiednie transparenty albo będą się zachowywali w nieodpowiedni sposób, będą usuwani przez siły policji i wojska, sprowadzane na tę okazję do Warszawy z całego kraju. Będzie to marsz pod olbrzymim nadzorem służb, chociaż osłabionych.
W czwartek wieczorem doszło do porozumienia policjantów z ministrem spraw wewnętrznych.
Porozumienie jest lepsze niż brak porozumienia. Ale
niepotrzebnie skrócono wiek emerytalny, umożliwiając przechodzenie na emeryturę nawet 45-letnim policjantom. Mam nadzieję, że funkcjonariusze wrócą do służby i zdążą na 11 listopada.
Niektórym nie najlepiej kojarzy się wojsko na ulicach…
Odpowiedzialność za to, co będzie się działo, spada na tych, którzy sprawują władzę. Militaryzacja nie jest najlepszym sposobem wyrażania radości z odzyskania Niepodległości. Chociaż oczywiście mam nadzieję, że nie dojdzie do czegoś, za co będziemy musieli się wszyscy wstydzić.
Decyzja Hanny Gronkiewicz-Waltz o zakazie Marszu Niepodległości była uzasadniona?
Rozumiem panią prezydent – nie otrzymała odpowiedzi od policji na list wysłany w czerwcu i dotyczący współpracy przy ochronie marszu; nie wyznaczono osoby, która powinna być w stałym kontakcie z Ratuszem podczas jego trwania; do tego dochodziły informacje o osłabionych siłach policji; pojawiały się też komunikaty o tym, że mogą działać siły ekstremistyczne.
W takiej sytuacji, w obronie innych wartości, jak zdrowie i bezpieczeństwo mieszkańców Warszawy oraz uczestników marszu, pani prezydent mogła podjąć prewencyjną decyzję o jego zakazie. Rozumiem przesłanki, jakimi kierowała się Hanna Gronkiewicz-Waltz. Ostateczne słowo i tak należy do sądu.
Według wiceministra kultury Jarosława Sellina z PiS Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna “odpokutować swój błąd”. – Opozycja nie ma innego pomysłu na rywalizację z nami, dlatego tak eskalują konflikt wokół 11 listopada – tak mówił w radiowej Jedynce. Tak działa opozycja?
Jedną decyzja prezydent Warszawy, która podlega kontroli sądowej, trudno nazwać eskalowaniem konfliktu. Pan Sellin chyba nie wie, co mówi.
Konflikt eskalują ci, którzy wyzywają opozycję od drugiego sortu, zdrajców, targowiczan, złodziei i nie wiadomo czego jeszcze…
Kolejny cytat, tym razem Donalda Tuska: “Odmówiłem wizyty w Paryżu, bo uważam, że muszę być w Warszawie. Jestem Polakiem. Będę na uroczystościach oficjalnych nie dlatego, że zostałem zaproszony, za co dziękuję, ale dlatego, że moim obowiązkiem jest tu być”. Rozumie pan taką decyzję?
Tak. Czasami PiS próbuje ludziom wmówić, że były premier oderwał się od Polski. W taki sposób chciał zapewne zademonstrować, że w jego sercu Polska jest na pierwszym, a Europa na drugim miejscu. Poza tym występuje nie jako członek opozycji, tylko pełniący oficjalną funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej.
Ma pan, tak po ludzku, pretensje do PiS-u za to, że nie potrafił godnie uczcić 100-lecia odzyskania niepodległości?
Mam do rządzących pretensję przede wszystkim o to, co robią z Polską, nie tylko za ten jeden dzień. Poza tym przecież nie tylko PiS obchodzi to święto, jest bardzo dużo innych, lokalnych imprez, patriotycznych koncertów i wystaw…
W środę na przykład byłem w Muzeum Polin na otwarciu wystawy “Król Maciuś Pierwszy”, która cytatami z powieści Janusza Korczaka opowiada o trudzie tworzenia demokratycznego państwa. Pokazuje go przy tej okazji jako prekursora praw dziecka i pozwala prześledzić proces tworzenia II Rzeczypospolitej. Takie elementy świętowania też są bardzo ważne.
Widział pan pomnik Lecha Kaczyńskiego na pl. Piłsudskiego?
Tylko na zdjęciach.
Dlaczego tam stanął?
To kolejny przykład wymuszania i obchodzenia prawa. Przypomnę,
plac Piłsudskiego został przez wojewodę uznany za teren eksterytorialny ze względów bezpieczeństwa, tylko po to, aby stawiać tam pomniki bez zgody i procedur wymaganych przez prawo.
Przecież władzę nad tym miejscem ma lokalny samorząd i potwierdził to właśnie sąd. Były inne propozycje lokalizacji pomników, także smoleńskiego, tak aby nie zakłócały harmonii tego miejsca. Przecież pomnik byłego prezydenta gabarytami przebija stojący obok pomnik Józefa Piłsudskiego! Nie wiem, czy Lech Kaczyński życzyłby sobie takiego uczczenia jego pamięci.
To też element budowania przez PiS własnej wizji historii?
To jest przede wszystkim pokaz siły i lekceważenia prawa.
PiS po prostu nie liczy się z nikim ani z niczym, nie potrafi prowadzić żadnego dialogu. Pomnika na tym placu nie chciał nawet papież Jan Paweł II, dlatego postawiony został tylko krzyż upamiętniający mszę i historyczne słowa papieża. Przygotowywanie pomnika Józefa Piłsudskiego też odbywało się w dialogu. Tym razem zrobiono to na siłę. Przykre.
“Rok 2020. Pojawiły się enklawy muzułmańskich uchodźców. Dziś mieszkańcy boją się wychodzić po zmroku na ulice. Napady na tle seksualnym, akty agresji stały się codziennością mieszkańców” – grzmi lektor w spocie PiS-u, który został wykorzystany w ostatnim dniu kampanii przed I turą wyborów samorządowych. Co pan czuł, jak go zobaczył?
To jest sianie nienawiści religijnej i etnicznej w XXI wieku, tak jakbyśmy nie pamiętali, do czego doprowadziło to Europę i świat w poprzednim stuleciu. To przejaw braku szacunku dla wszystkich najważniejszych zasad, także religijnych… Co prowadzi przecież do wojen i prześladowań. Słyszeliśmy już zresztą o incydentach wobec osób o innym kolorze skóry czy mówiących innym językiem.
To niebywałe, do czego prowadzi takie sianie nienawiści. Ten spot uważam za absolutnie skandaliczny.
Pan przyjął pod swój dach uchodźców z Tadżykistanu. To była trudna decyzja?
Nie. Wcześniej mieszkali już w naszym domu nasi przyjaciele Gruzini i Ukrainka, która została postrzelona podczas demonstracji na Majdanie. Mamy miejsce, dlaczego mamy nie pomagać tym, którzy tej pomocy potrzebują.
Sitora i Sanjar z Tadżykistanu mieszkają z nami już ponad pół roku, są bardzo sympatyczni, jest nam razem bardzo dobrze. Nawet urodziło im się niedawno dziecko.
Podobno to kolejna pana wnuczka…
Tak ją traktujemy. Są częścią naszej rodziny. Sanjar ma już pozwolenie na pracę. Czekają też na decyzję o tym, czy będą mogli w Polsce pozostać.
Dlaczego w Polakach tak łatwo wzbudzić strach?
Tak działa propaganda. Jak jest mowa o uchodźcach, to od razu pokazuje się zamach terrorystyczny, jak są informacje o zamachach, to od razu pokazuje się uchodźców. Powstaje w związku z tym jakaś asocjacja i rodzi się strach.
Zamiast mówić o wartościach, tolerancji, pokoju, współpracy, otwartości, to krzewi się uprzedzenia i nienawiść.
Widzieliśmy, jak propaganda potrafiła zmienić Niemców, którzy przecież byli cywilizowanym narodem. To, co robią media publiczne, jest bardzo niebezpieczne. To jest próba przerabiania Polaków na nienawistników.
PiS będzie ten strach wykorzystywał także w kolejnej kampanii wyborczej?
Być może jest w tym jakaś metoda. Wierzę jednak, że Polacy są narodem tolerancyjnym, otwartym i ostatecznie nie dadzą się przerobić. Nie twierdzę też, że przyjmowanie uchodźców nie rodzi problemów, ale trzeba je po prostu rozwiązywać.
Zdjęcie główne: Marcin Święcicki, Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons