Do dymisji powinien się podać pan prezydent, bo naruszył konstytucję – i to dwukrotnie – tym jednym aktem. Po pierwsze tym, że ułaskawił kogoś, kogo nie mógł ułaskawić, bo ta osoba była niewinna w znaczeniu prawnym. Po drugie, złamał zasadę trójpodziału władzy, umarzając postępowanie sądowe w tej sprawie. Tego mu nie wolno było zrobić, bo nie jest sędzią – mówi wiadomo.co Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego

Justyn Koć: Sąd Najwyższy orzekł, że prezydenckie prawo łaski może być stosowane tylko wobec osób, które zostały skazane prawomocnym wyrokiem. Prezydent nie miał prawa ułaskawić Mariusza Kamińskiego?
Jerzy Stępień:
To trafne orzeczenie. Co do tego nie było wątpliwości, tylko długo to trwało.

Co to oznacza dla Mariusza Kamińskiego i innych ułaskawionych wraz z nim?
Sąd Najwyższy odpowiedział na pytanie prawne sądu. Teraz sprawa wróci do sądu, który będzie musiał zdecydować o dalszym losie tej sprawy. Ten akt prezydenta, tak zwana abolicja indywidualna, której zresztą nasz system prawny nie zna, przerwał postępowanie karne na etapie po wydaniu wyroku I instancji. Teraz sąd II instancji powinien doprowadzić do zakończenia tego postępowania. Orzec, albo uchylić wyrok do ponownego rozpoznania, albo zatwierdzić wyrok, oddalić apelację, ewentualnie w jakiś inny sposób jeszcze rozstrzygnąć. W każdym razie to stanowisko Sądu Najwyższego jest już wiążące do tej sprawy i wiąże sąd rozpoznający tę sprawę, który zadał pytanie prawne.

W normalnych warunkach powinno być wszczęte postępowanie stawiające prezydenta przed Trybunałem Stanu, tak by było w normalnym państwie, ale nasze państwo aktualnie jest w stanie sytuacji anormalnej.

Minister Kamiński powinien podać się do dymisji?
Moim zdaniem, na razie, nie jest jeszcze prawomocnie skazany, dopiero toczy się jego proces. Natomiast do dymisji powinien się podać pan prezydent, bo naruszył konstytucję – i to dwukrotnie – tym jednym aktem. Po pierwsze tym, że ułaskawił kogoś, kogo nie mógł ułaskawić, bo ta osoba była niewinna w znaczeniu prawnym. Po drugie, złamał zasadę trójpodziału władzy, umarzając postępowanie sądowe w tej sprawie. Tego mu nie wolno było zrobić, bo nie jest sędzią.

Reklama

O tym też mówi sędzia SN w uzasadnieniu: żaden organ władzy nie może ingerować w sprawowanie wymiaru sprawiedliwości.
Tak, a pan prezydent to zrobił i, moim zdaniem, już z tego powodu powinien się podać do dymisji. W normalnych warunkach powinno być wszczęte postępowanie stawiające go przed Trybunałem Stanu, tak by było w normalnym państwie, ale nasze państwo aktualnie jest w stanie sytuacji anormalnej.

Trybunał Konstytucyjny akurat w tym przypadku nie ma nic do powiedzenia.

SN podkreślał wielokrotnie, że nie neguje samego prawa łaski, prezydent może ułaskawiać, kogo chce, ale po prawomocnym wyroku.
Tak, gdyby wyrok był prawomocny, to w następnej sekundzie to prawo łaski mogłoby być zastosowane. Nawet niektórzy, jak prof. Łętowska, uważali, że to prawo łaski dopiero wtedy wejdzie w życie, kiedy wyrok zostanie uprawomocniony. Ja nie zgadzam się takim stanowiskiem. Ale nawet gdyby przyjąć stanowisko prof. Łętowskiej, to jednak prezydent nie miał prawa umorzyć postępowania karnego w tej sprawie. To jest, moim zdaniem, delikt konstytucyjny równie poważny, jak samo “ułaskawienie” w tej sprawie.

Rzeczniczka PiS stwierdziła, że tą sprawą powinien się zająć Trybunał Konstytucyjny, a nie Sąd Najwyższy. Zgadza się pan z tym?
Oczywiście, że nie. Konstytucję stosuje się bezpośrednio, sprawa dotyczyła ułaskawienia, które zdarzyło się w trakcie postępowania sądowego, i z tego powodu, że prezydent umorzył postępowanie, to sąd II instancji poczuł się związany tym stanowiskiem. I dlatego później zadał to pytanie prawne Sądowi Najwyższemu. TK akurat w tym przypadku nie ma nic do powiedzenia, nie ma kognicji, i to jest mylne stanowisko.

Na pewno strona rządząca będzie miała poważne problemy, jak z tego wyjść, jak się wymigać. Będziemy na pewno mieli pokaz różnych sztuczek ekwilibrystycznych, ale prawda jest prosta jak kształt cepa: prezydent nie ma prawa ułaskawiać osób niewinnych.

Spodziewa się pan, że TK w najbliższym czasie uzna, że Pierwsza Prezes SN, prof. Małgorzata Gersdorf, została wybrana nielegalnie, co ma skutkować nieważnością wyroków SN za jej przewodnictwa? Orzeczenie w tej sprawie TK ma wydać w czerwcu.
Nie sądzę, bo oni w gruncie rzeczy badają tylko to, czy podstawą wyboru mogła być uchwała Sądu Najwyższego jako akt normatywny wydany przez ten sąd. PiS twierdzi, że tutaj powinna być ustawa i w oparciu o ustawę powinno się wybierać Pierwszego Prezesa SN. To oczywiście mylne stanowisko. Myślę, że TK nie orzeknie tak, jak twierdzi wnioskodawca, czyli prokurator generalny, ale to zupełnie inna sprawa. Prokurator Generalny jest politykiem, minister sprawiedliwości jest politykiem, natomiast ja patrzę na ten problem jako prawnik, jako były prezes TK i sędzia TK; patrzę z punktu widzenia konstytucyjnego na ten problem, a nie politycznego i partyjnego.

Myśli pan, że partia rządząca będzie bagatelizować ten wyrok? Pokazała przy okazji wyroków TK, że potrafi.
Będzie oczywiście bagatelizowała, ale póty dzban wodę nosi, póki się ucho nie urwie. To ucho zostało tym orzeczeniem SN mocno nadszarpnięte. Na pewno strona rządząca będzie miała poważne problemy, jak z tego wyjść, jak się wymigać. Będziemy na pewno mieli pokaz różnych sztuczek ekwilibrystycznych, ale prawda jest prosta jak kształt cepa: prezydent nie ma prawa ułaskawiać osób niewinnych.

Pan prezydent zrobił fałszywy ruch, teraz SN ten ruch wytknął i człowiek honoru i prawnik w tej sytuacji powinien odpowiednio zareagować. Przynajmniej powiedzieć: przyznaję, popełniłem błąd.

Wyobraża pan sobie, że toczy się proces, Mariusz Kamiński zostaje skazany i prezydent go ułaskawia jeszcze raz?
Tak, niemniej jednak to nie będzie likwidowało skutków tego pierwszego ułaskawienia, ponieważ pan prezydent wziął na siebie decyzję o ułaskawieniu, stawiając się ponad prawem. W Rzeczpospolitej nikt nie może się stawiać ponad prawem. Nawet w dawnej RP była zasada Lex est Rex, czyli prawo jest królem, wszyscy muszą się podporządkować prawu. Pan prezydent zrobił fałszywy ruch, teraz SN ten ruch wytknął i człowiek honoru i prawnik w tej sytuacji powinien odpowiednio zareagować. Przynajmniej powiedzieć: przyznaję, popełniłem błąd. Nie wierzę, że pan prezydent sam się poda do dymisji, nie wierzę też, że większość rządząca doprowadzi do wszczęcia postępowania przed Trybunałem Stanu. Zresztą pan prezydent złamał też zasadę domniemania niewinności.


Zdjęcie główne: Jerzy Stępień, Fot. Michał Józefaciuk/Kancelaria Senatu, licencja Creative Commons

Reklama

Comments are closed.