Pod żadnym pozorem nie wolno poddawać się dyktatowi i szantażowi zawziętych kapłanów, ani arcykapłanów, ani fanatycznych wyznawców jakiejkolwiek religii. Bo to tacy jak oni, a nie jak Piłat – indyferentny religijnie sceptyk, relatywista i kosmopolita – są zagrożeniem – pisze Janusz A. Majcherek
Do śmierci Jezusa najbardziej przyczynili się religijni fanatycy i ortodoksi, podczas gdy relatywista i sceptyk, stoicki kosmopolita i obojętny religijnie Piłat chciał go uwolnić od zarzutów i kary. Niestety, uległ kapłanom, a potem sfanatyzowanemu i podpuszczonemu przez nich motłochowi. To nauczka wypływająca z wydarzeń, które katolicy mają rozpamiętywać w tygodniu zwanym przez nich wielkim.
Do Piłata należała świecka, zwierzchnia, zarządcza władza w ówczesnej Judei. Ale silną pozycję miało tam też zgromadzenie kapłanów, nie tylko trzymające rząd dusz i władzę sakralną, ale szukające poplecznictwa we władzy państwowej. Strzegący wyznaniowej ortodoksji, niechętnie albo wręcz wrogo patrzyli na wszystkich nierespektujących drobiazgowych i rygorystycznych przepisów liturgicznych, obrzędowych, ceremonialnych.
Dlatego tak zajadle zaatakowali młodego człowieka, ignorującego, a nawet kwestionującego ich farezyjskie nakazy i zakazy.
Aby ich respektowanie od niego wyegzekwować, zwrócili się do władzy świeckiej. Państwowy urzędnik miał przywołać delikwenta do porządku i zmusić go do podporządkowania się religijnym przepisom, a w razie oporu surowo ukarać.
Ale ówże był porządnie wykształconym człowiekiem, zdystansowanym do religii, sceptycznym relatywistą, wątpiącym w istnienie jakiejkolwiek, a zwłaszcza objawionej prawdy ostatecznej. Nie uważał, aby miał powody wtrącać się w wewnętrzne spory jakiejś religijnej wspólnoty. Taki, na dzisiejsze przekładając, liberał, zwolennik świeckiego państwa i wyznaniowych swobód. Dlatego stwierdził, że nie widzi w Jezusie żadnej winy.
Ale fanatycy nie zrezygnowali. Prośbą, groźbą i szantażem (że doniosą na niego do samego cesarza) wymogli, by się zajął sprawą religijnego odszczepieńca. Niestety, Piłat uległ, mimo ostrzeżeniom i namowom żony, by odstąpić od tej sprawy. Ale i wtedy nie zamierzał Jezusa karać. Zasugerował, że go ułaskawi i uwolni jako jednego z dwóch wówczas oskarżonych. Lecz
wtedy do głosu dochodzi sfanatyzowany i podpuszczony przez arcykapłanów tłum, żądający, by uwolnić tego drugiego, a Jezusa skazać i ukarać jak najsurowiej („ukrzyżuj go!”). Niestety, Piłat uległ po raz drugi.
Mówi się, że umył ręce, bo stwierdził – jak pisze ewangelista – że nie bierze odpowiedzialności za niewinnie przelaną krew „tego sprawiedliwego”. Wysokiej rangi świecki urzędnik spełnił jednak oczekiwania religijnych fanatyków i rozhisteryzowanego tłumu, przekonanego o dokonującej się obrazie uczuć religijnych. To przestroga, aby takiego błędu nie powtarzać, bo może mieć tragiczne skutki. Pod żadnym pozorem nie wolno poddawać się dyktatowi i szantażowi zawziętych kapłanów, ani arcykapłanów, ani fanatycznych wyznawców jakiejkolwiek religii. Bo to tacy jak oni, a nie jak Piłat – indyferentny religijnie sceptyk, relatywista i kosmopolita – są zagrożeniem.
Janusz A. Majcherek
Autor jest profesorem w Instytucie Filozofii i Socjologii krakowskiego Uniwersytetu Pedagogicznego
Zdjęcie główne: Antonio Ciseri Ecce homo, Galleria d’Arte Moderna