Już czwarty tydzień protestują w Sejmie rodzice osób z niepełnosprawnościami. Dziś Sejm przyjął dwa projekty ustaw dotyczące osób niepełnosprawnych – zrównał rentę socjalną z najniższą rentą z tytułu całkowitej niezdolności do pracy i wprowadził szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki medycznej. – Dla nas to żaden kompromis, będziemy protestować do skutku – mówi Iwona Hartwich, jedna z protestujących matek.
To nie nasze postulaty
Przyjęte w środę projekty zrównują rentę socjalną z najniższą rentą z tytułu całkowitej niezdolności do pracy – to jeden z postulatów protestujących rodziców. Drugi wprowadza szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki medycznej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności.
Zgodnie z ustawą renta socjalna wzrośnie z 865,03 zł do 1029,80 zł. Nowa regulacja ma wejść w życie 1 września tego roku. Posłowie przyjęli projekty niemal jednomyślnie, jedynie niezrzeszony poseł Jacek Wilk zagłosował przeciw.
PiS: Spełniamy postulaty
– Bardzo bym chciała i myślę, że większość z państwa, niezależnie od tego, jaką opcję polityczną realizujecie, chcielibyśmy, żeby ten protest, który odbywa się na sejmowych korytarzach, zakończył się, że ważna część tych postulatów została zrealizowana – mówiła jeszcze przed głosowaniem minister Elżbieta Rafalska, która z protestującymi rodzicami ani przed, ani po głosowaniu nie spotkała się.
Podobnie wicepremier bez teki, minister ds. społecznych Beata Szydło, która z protestującymi nie spotkała się do tej pory ani razu.
Pozew zbiorowy
W obozie władzy kilku posłów zaogniło spór z protestującymi rodzicami swoimi wypowiedziami.
Posłanka PiS Bernadeta Krynicka najpierw stwierdziła, że “znalazłabym paragraf na tych rodziców, którzy przetrzymują dzieci w Sejmie”. Później dodała, że część osób niepełnosprawnych powinna pójść do pracy.
– Jesteśmy świadkiem reality show, w którym niestety użyto dzieci jako zakładnika – stwierdził z kolei w środę wiceszef klubu Prawa i Sprawiedliwości Jacek Żalek, później dodał jeszcze, że protestujący rodzice traktują swoje dzieci jak “żywe tarcze” i “zakładników”. Dodał też, że wobec tego nie zdziwiłoby go, gdyby niektórzy rodzice wydali dodatkowe 500 zł na swoje potrzeby, a nie dziecka. Później dodał, że roszczenia rodziców już zostały spełnione przez rząd.
Rodzice zapowiedzieli pozew zbiorowy wobec posła Jacka Żalka. – Ja jako katoliczka wybaczam tę impertynencję temu panu, ale rodzice jednomyślnie stwierdzili, że nie mogą tej wypowiedzi zostawić, bo nie zgadzają się na obrażanie i deptanie godności, ani swojej, ani swoich dzieci – mówi nam Iwona Hartwich, mama Kuby, jedna z protestujących w Sejmie matek.
JUSTYNA KOĆ: To już 22 dzień protestu, jak się czujecie?
IWONA HARTWICH: Ogólnie czujemy się dobrze, staramy się nie narzekać, walczymy o nasze dzieciaki. One walczą o siebie z nami. Pewnie, że lepiej byłoby we własnym domu, ale trudno, nie jest źle. Kancelaria dba o nasze posiłki i wodę do picia, mamy śniadania, obiady i kolacje zapewnione przez Kancelarię Sejmu. Nie śpimy już na kocach i posadzce, tylko mamy materace dmuchane. To jest duża poprawa.
Myśleliście, że tak długo będziecie musieli zostać w parlamencie?
Na pewno nie. Zresztą nic jeszcze nie jest przesądzone, być może jeszcze tu zostaniemy na jakiś czas, bo na razie porozumienia nie ma.
Sejm przyjął dziś dwa projekty ustaw, które mają zaspokoić wasze postulaty.
I bardzo dobrze. Cieszymy się ogromnie, że Sejm przyjął tę ustawę i spełnił chociaż jeden z naszych postulatów, czyli zrównanie renty socjalnej z tą ZUS-owską. Natomiast druga uchwalona ustawa, która mówi o pomocy rzeczowej, wiemy wszyscy, że to jest nie do zrealizowania, no trudno. Podam przykład mojego Kuby, który do 18 roku życia miał zajęcia z rehabilitantem samemu. Był tylko on i specjalista. Od momentu osiągnięcia pełnoletności przychodzi na rehabilitację do tego samego ośrodka, ale jest jeden specjalista na 10 pacjentów. Zatem czy rząd planuje dać więcej rehabilitantów? Ja tego nie widzę. Poza tym w tej kolejce, w której mamy mieć niby pierwszeństwo, przecież też są potrzebujący, jak mój Kuba.
To próba kłócenia środowiska?
Ja tego tak nie odbieram. Po prostu wciśnięto taki zapis w projekt. Zresztą to wszystko już mamy dawno zagwarantowane legislacją. Łatwo wszystko wpisać w projekt, gorzej jest później z realizacją. Poza tym ten projekt, którzy przyjął Sejm, dotyczy tylko rehabilitacji medycznej, a 500 zł gotówki można by wydać na szeroko pojętą rehabilitację społeczną, która jest niezwykle ważna.
Chyba już wszyscy u was byli: prezydent, premier, minister Rafalska była kilka razy, ale dopiero poseł Cymański powiedział wam prawdę?
Tak, on powiedział nam prosto w oczy, i jasno, że musi być zgoda od Jarosława Kaczyńskiego. Liczymy, że ona będzie. Rozmowy z panią minister Rafalską nie przynoszą rezultatu. Chociaż czasem pani minister mówiła, że zrozumiała, że to nasze dzieci są tą najsłabszą grupą. Później przychodził pan minister Michałkiewicz i mówił, że Nobel należy się temu, kto znajdzie tę najsłabsza grupę.
Będziecie protestować do skutku?
Tak, ale chcę podkreślić, że jesteśmy skłonni do kompromisu. Do tej pory przedstawiliśmy trzy kompromisowe rozwiązania. Dzisiaj pani minister Rafalska powiedziała, że przyjdzie do nas na rozmowę w sprawie naszego kompromisu. Później się dowiedziałyśmy, że pani minister powiedziała, że to, co zostało dziś uchwalone, to nasz kompromis. Bzdura, brak słów i ręce opadają. Nasz kompromis zakłada rozłożenie kwoty 500 zł na 250 zł i dwa razy po 125 zł, dopiero w 2020 roku całe 500 złotych więcej.
Wkurza was to, że jest na 500 zł na drugie dziecko nawet dla najbogatszych, a nie ma dla was?
Ja nie chcę nikomu zaglądać do portfela i oceniać, komu zabrać, a komu dać. Chcę tylko, aby nasze dzieci mogły w miarę godnie żyć.
Zapowiedzieliście złożenie pozwu zbiorowego przeciwko posłowi Żalkowi, dlaczego akurat niemu?
Ja jako katoliczka wybaczam tę impertynencję temu panu, ale rodzice jednomyślnie stwierdzili, że nie mogą tej wypowiedzi zostawić, bo nie zgadzają się na obrażanie i deptanie godności, ani swojej, ani swoich dzieci.
Nie boicie się, że jeżeli protest będzie się przedłużał, to was wyniosą z Sejmu?
Absolutnie nie! Jestem pewna, że każdy będzie się bał dotknąć wózka inwalidzkiego. Zresztą cały czas też słyszymy, i z Kancelarii Sejmu, i premiera, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Zapewniają nas, że nikt tu krzywdy naszym dzieciom nie zrobi.
Zdjęcie główne: Iwona Hartwich (w środku) z protestującymi w Sejmie, Fot. Facebook/RodziceON