Polacy pięknie pomagają Ukraińcom, ale to zwykli ludzie i samorządy, natomiast rząd potrafi po 3 dniach ustami byłej premier powiedzieć, że skoro już tak ładnie pomagamy, to odblokujcie nam kasę. To szczyt bezczelności – mówi nam dr Mirosław Oczkoś, ekspert od marketingu politycznego. – To pokazuje nagość tej władzy, że nie ma żadnego systemu, a zaczęło się od specjalnego lotu Michała Dworczyka, aby zrobić sobie zdjęcie, jak przenosi paczkę z zielonym groszkiem, do czego był zaangażowany samolot, helikopter i kolumna samochodów. W mentalności PiS niewiele się zmieniło – dodaje
Dziś wojna to też przekaz, kiedyś, aby dotrzeć do społeczności, zrzucano ulotki z samolotów, dziś wszyscy niemal na bieżąco oglądamy transmisję z pola walki. Czy w sferze medialnej Ukraina już tę wojnę wygrała?
MIROSŁAW OCZKOŚ: To dobre pytanie, chociaż kontekst jest tragiczny, bo jest wojna, której w Europie po 45 roku nie było. Natomiast prawdą jest, że wojna to też działania propagandowe. Przecież II wojna światowa rozpoczęła się od propagandy, że Polacy zaatakowali w Gliwicach Niemców. Rzeczywiście wydawało się, że rosyjskie trolle i cała ta rosyjska, Putinowska propaganda wygra tę wojnę zanim się na dobrze rozpocznie, tymczasem okazało się, że coś się zacięło. Ewidentnie w przestrzeni medialnej Ukraina prowadzi, a
prezydent Zełenski wyrósł na męża stanu, jakiego w Europie drugiego nie ma.
Sytuacje wojenne pozwalają wyrosnąć bohaterom, ale też pokazują trzęsące się portki tchórzy. Rosja znowu idzie nie na jakość, tylko na ilość, a Ukraina zdobyła serca większości ludzi na świecie. Takiego zjednoczenia antyrosyjskiego, antyputinowskiego nie było nigdy, poprzez sankcje, które nigdy nie były tak dotkliwe, kończąc na sporcie, kulturze i biznesie. To jest wynik tego, że Ukraina przebiła się ze swoim przekazem. Majstersztykiem PR, jeżeli można w ogóle mówić o czymś takim w kontekście wojny, jest apel do matek rosyjskich żołnierzy, aby przyjechały po swoich synów na Ukrainę zabrać ich z niewoli.
Same wystąpienia Zełenskiego w porównaniu do zachowania Putina pokazują różnice klas?
Każde wystąpienie prezydenta Zełenskiego pokazuje, że jest tu, teraz, przytomny, wie, co robi, oczywiście za tym stoją walki i Zełenski ma się czym tu podeprzeć. Jeżeli popatrzymy na to globalnie, to Amerykanin z prowincji w Massachusetts, który ma w nosie, czy Georgia to Gruzja, czy stan w USA, zrozumiał teraz, że jest jakiś morderca Putin w Rosji, który chce zdławić niepodległe państwo. To jest niewątpliwie sukces tej narracji, że od Oceanu Spokojnego po Alaskę, przez Australię, ludzie usłyszeli, że jest takie państwo jak Ukraina, które walczy, gdzie ludność cywilna jest mordowana, że to jest wojna totalna. Sądzę, że
w najczarniejszych snach Putin czegoś takiego nie przewidywał.
Ale są też negatywne przykłady wojennej propagandy i to nie tylko w Rosji, ale i w Europie.
Jeżeli mówi pani o Węgrach, to rzeczywiście to dobry przykład po tej drugiej, ciemnej stronie, jak można było zamieszać im w głowach, jeżeli znaczna część Węgrów uważa, że to Ukraina sprowokowała atak Rosji. Czyli najwierniejszy z wiernych poddanych Putina, Orbán, poprzez to, że nie ma na Węgrzech żadnej wolnej stacji ani gazety – przypominam, że w Rosji jest jeszcze jedna – spowodował, że Węgrzy uważają, że to Ukraina sprowokowała wojnę. Mało tego, Orbán był w stanie powiedzieć, że to Polacy sprowokowali wojnę na Ukrainie. To pokazuje, jak bardzo duży filtr musimy wrzucić sobie na oczy, aby nie dać się omamić przekazom i manipulacji.
Po wybuchu wojny i sprawnych działaniach rządzących zaczęto nawet mówić o resecie. Aż po awanturze w jednym ze studiów radiowych wyproszony poseł Kowalski ze Zjednoczonej Prawicy zostawił notatki z przekazu dnia: wojna to wina Tuska. Wracamy do zwykłej rzeczywistości czy poseł Kowalski to odmieniec i mainstream PiS-owski nie pójdzie tą drogą?
Już chyba poszedł tą drogą, bo nie da się stać na baczność, kiedy się siedzi z szpagacie. PiS wykonał właśnie taki szpagat, bo wiemy, że
wywiad amerykański poinformował rządzących w listopadzie, że będzie coś takiego się działo, a premier Morawiecki najpierw w listopadzie zorganizował spotkanie wszystkich eurosceptyków, a potem sam brał udział w takowym w styczniu w Madrycie.
Niestety, codziennie będzie coraz gorzej; Polacy pięknie pomagają Ukraińcom, ale to zwykli ludzie i samorządy, natomiast rząd potrafi po 3 dniach ustami byłej premier powiedzieć, że skoro już tak ładnie pomagamy, to odblokujcie nam kasę. To szczyt bezczelności, ale niestety widać, że jest ewidentnie pomysł na to, aby wojnę w Ukrainie potraktować jako taki płaszcz przykrywający te wszystkie niedociągnięcia. Prześledziłem te przekazy rządzących i tam jest bardzo dużo „my”. Idzie przekaz, że my, Polacy, rząd, prawica, już pomogliśmy milionowi Ukraińców, tylko że rząd nie pomógł nikomu lub bardzo małej grupie. Dziś już pojawiły się informacje, że na granicy są ludzie, których nikt już nie odbiera.
Są też apele i prośby wolontariuszy o instytucjonalną pomoc, chociażby na dworcach, gdzie nie ma punktu medycznego, a toalety są tylko płatne.
To pokazuje nagość tej władzy, że nie ma żadnego systemu, a zaczęło się od specjalnego lotu Michała Dworczyka, aby zrobić sobie zdjęcie, jak przenosi paczkę z zielonym groszkiem, do czego był zaangażowany samolot, helikopter i kolumna samochodów. Pojawiają się też już dziwne wypowiedzi, jak np. pana Legutki, atakujące Zachód.
Oznacza to, że w mentalności PiS-u niewiele się zmieniło. Sądzę, że jest już przygotowana taka narracja dla KE, że jest sytuacja ekstra i wojna wszystko przykryła. Tylko u nas nie ma wojny.
Nie musimy się bronić jak Ukraińcy, to dlaczego sędziowie z neo-KRS są mianowani po nocach przez pana prezydenta, dlaczego sędziowie właściwie wybrani są wymieniani na tych obecnej władzy, dlaczego nie są dalej wykonywane wyroki TSUE…
Sądzę, że będzie to próba upieczenia trzech pieczeni na jednym ogniu – poprawa wizerunku, odblokowanie pieniędzy i ugotowanie samorządów, szczególnie tych nie-PiS-owskich, że sobie nie poradziły. Polacy mają gorące serca, ale to, co mogli dać, już dali. Mamy już 12. dzień wojny i czas najwyższy na działania władzy. Jeżeli rząd nie uderzy się w głowę i nie zajmie się tym, co najważniejsze, czyli systemowym wsparciem, to będzie dramat.
Antony Blinken zapowiedział, że uruchomiono 3 mld dolarów na pomoc Polsce, aby zajęła się uchodźcami.
Tak, ale jeżeli zwycięży interes polityczny PiS, to ja to czarno wiedzę, bo jeżeli Amerykanie to zobaczą, to wycofają pieniądze. UE też może nie dać się oszukać. Jak myśli ten obóz rządzący, doskonale pokazują wypowiedzi właśnie takich posłów, jak Kowalski z Solidarnej Polski czy poseł Suski, czy pan Legutko.
Czyli nie wierzy pan w reset?
Prawdopodobnie pomysł będzie taki, aby raczej opozycję zdusić, tym bardziej, że ta nie może za bardzo kwękać, bo zaraz będzie, że jest przeciw. Niestety ja
nie widzę innej możliwości niż powrót do starej walki i okładania się pałkami, skoro po najważniejszym dla nas chyba wydarzeniu, czyli śmierci JPII, to trwało dwa tygodnie. Tu nie ma takiego wzniosłego i refleksyjnego wydarzenia.
PiS zapowiedział w trybie pilnym ustawę o obronie ojczyzny, którą opozycja oczywiście musi poprzeć, bo inaczej wyjdzie na zdrajców. Łatwiej zapowiedzieć wielką armię niż organizować strukturalną pomoc?
Wielką armię traktuję jako oderwane od rzeczywistości dywagacje starszego pana, który ma wielką władzę w Polsce. Gdybyśmy pokusili się o analizę, to Władimir Putin, lat 70, prowadzi właśnie wojnę w stylu II wojny światowej, czyli przewaga dwa do jednego, aby wygrać masą. Jarosław Kaczyński, lat około 70, też chciałby prowadzić wojnę ilością żołnierzy. Tymczasem drony, cyberprzestrzeń to jest dziś pole walki, a nie mięso armatnie. Z całym szacunkiem do pana prezesa, ale gada bzdury.
(INK)
Zdjęcie główne: Uchodźcy wojenni z Ukrainy w Przemyślu, Fot. Flickr/Mirek Pruchnicki, licencja Creative Commons; zdjęcie w tekście: Mirosław Oczkoś, Fot. Flickr/Fryta 73, licencja Creative Commons