Posłowie Platformy Obywatelskiej złożyli wniosek o konstruktywne wotum nieufności dla rządu premiera Mateusza Morawieckiego. – Premier Morawiecki nie ma absolutnie moralnego prawa kierować rządem, nie tylko za to, że kłamstwo stało się symbolem tego rządu, ale dlatego, że korupcja stała się symbolem tego rządu – tłumaczył szef klubu PO Sławomir Neumann. – To konstruktywne wotum jest kontynuacją pozytywnego dla opozycji trendu – ocenia w rozmowie z nami dr Marek Migalski, politolog. – Okazało się, że to wobec własnego obozu Jarosław Kaczyński mógłby dziś krzyczeć “komuniści i złodzieje” – dodaje.
Kłamstwo na kłamstwie
PO zapowiadała wniosek jeszcze w czasie kampanii wyborczej. – Wydawało nam się, że cała kampania wyborcza, ta polityka kłamstwa, dezinformacji, populizmu, wyborczych obietnic, że to wyczerpuje uzasadnienie takiego wniosku – mówił Grzegorz Schetyna, lider PO, na konferencji poprzedzającej złożenie wniosku – jednak życie zaczęło przynosić nowe informacje, dlatego to trwało, musieliśmy zmieniać uzasadnienie, życie pisało nowe akapity uzasadnienia tego wniosku.
Klub Platformy Obywatelskiej składa wniosek o konstruktywne wotum nieufności wobec Premiera M. Morawieckiego pic.twitter.com/Jn9UzRcCrZ
— Sławek Neumann (@SlawekNeumann) 23 listopada 2018
Zły premier
Powodów do odwołania premiera Morawieckiego zdaniem opozycji jest kilka. Jednym z nich jest oczywiście afera KNF, którą posłowie nazywają skandaliczną. Ich zdaniem w rządzie Morawieckiego nie ma woli prawdziwego wyjaśnienia sprawy. – Ten brak reakcji służb widzieliśmy wszyscy. Powrót z Singapuru i dojazd do siedziby KNF zajmuje dłużej niż dojazd z siedziby CBA – wytykał Grzegorz Schetyna.
Drugą kwestią jest systemowa korupcja polityczna, do której, zdaniem lidera PO, doszło na Dolnym Śląsku, gdzie część podatku miedziowego od kopalin zagłębia miedziowego, która powinna znaleźć się w budżecie, jest przeprowadzona do budżetu jednego z miast na Dolnym Śląsku. – Dlatego że szef tego miasta jest szefem Bezpartyjnych Samorządowców i może dysponować 6 głosami w sejmiku, to jest korupcja polityczna – tłumaczył Grzegorz Schetyna.
Przypomniał też sprawę wybranego z list Koalicji Obywatelskiej samorządowca ze Śląska, który zmienił układ koalicyjny, zmieniając barwy polityczne. – Obie sprawy koordynował szef KPRM minister Dworczyk. To są powody, które w każdym cywilizowanym świecie uzasadniają wniosek o odwołanie rządu – mówił Schetyna.
– Naszym zdaniem premier Morawiecki nie ma moralnego prawa kierować rządem, nie tylko dlatego, że kłamstwo stało się symbolem tego rządu, ale także korupcja, zarówno ta polityczna, jak na Dolnym Śląsku, jak i korupcja twarda, jak w przy KNF – mówił Sławomir Neumann. – Mamy do czynienia z próbą zamiatania przez PiS afer pod dywan, a na czele tego rządu stoi premier Morawiecki – tłumaczył.
Sejmowa większość rządzących
Arytmetyka sejmowa jest nieubłagana. Partie opozycyjne nie mają głosów, aby przegłosować odwołanie Morawieckiego. Sławomir Neumann podkreślał, że ma świadomość, że głosy PO i opozycji nie wystarczą do odwołania premiera, niemniej uważają wniosek za zasadny: – Rok temu składaliśmy wniosek o odwołanie Beaty Szydło, wtedy głosów nam zabrakło, ale tego samego dnia została ona odwołana. Z tą samą nadzieją składamy wniosek o odwołanie premiera Morawieckiego – mówił Neumann.
PO liczy na debatę. – Gdzie, jak nie w Sejmie, dyskutować, spierać się na poglądy i debatować? – mówił Grzegorz Schetyna. Ze względu na ograniczanie wypowiedzi posłom opozycji i ograniczanie liczby posiedzeń debata nad konstruktywnym wotum, która musi się odbyć, będzie okazją do dyskusji nad kondycją rządu.
JUSTYNA KOĆ: Platforma składa wniosek o konstruktywne wotum nieufności, wiedząc z góry, że nie ma ono szans. To marnowanie czasu?
DR MAREK MIGALSKI, politolog: Zazwyczaj wnioski o konstruktywne wotum nieufności kończą się niepowodzeniem, ale przecież nie o to chodzi tym, którzy go składają. Grzegorz Schetyna potrafi doliczyć do 231 i wie, że nie jest w stanie obalić rządu Morawieckiego, natomiast tu chodzi o coś innego. O ciągnięcie tematów niewygodnych dla PiS-u, przedstawiających rząd i Morawieckiego w złym świetle.
Chodzi o debatę, aby w przestrzeni publicznej krążyły tematy niewygodne dla rządu i żeby w dalszym ciągu narzucać agendę polityczną, nie pozwolić przejść PiS-owi do kontrofensywy.
Rzeczywiście jest tak, że od kilku tygodni PiS nie mogło narzucić żadnego tematu debaty, jest tylko reaktywne i odpowiada tylko na kolejne wewnętrzne problemy swojego obozu. To konstruktywne wotum jest kontynuacją pozytywnego dla opozycji trendu.
Rząd jest w defensywie od czasu wyborów, ale sytuacja z KNF tę sytuację jeszcze zaostrzyła. O tym też mówił Grzegorz Schetyna, uzasadniając wniosek.
Nie ma takich takich spraw, które by raz na zawsze zepchnęły jakąś partię do defensywy, natomiast sprawa KNF jest rzeczywiście problemem dla PiS.
Ta partia zdobywała władzę pod hasłami sanacji obyczajów, obiecywała, że będzie postępować inaczej niż krytykowana PO. Okazało się, że to wobec własnego obozu Jarosław Kaczyński mógłby dziś krzyczeć “komuniści i złodzieje”. To pokazuje, że PiS nie odzyskało od wyborów inicjatywy, nie jest w stanie narzucić agendy, czyli tego, co udawało się PiS-owi przez wiele lat.
Od 2015 roku, kiedy PiS przejął władzę?
Tak, w latach 2015-2018 polska polityka toczyła się wokoło tego, co zaproponował Jarosław Kaczyński bądź jego ludzie. Teraz to się ewidentnie skończyło, w PiS-ie widać napięcie i wewnętrzną wojnę, przy jednoczesnym pozbieraniu się opozycji. Ten problem PiS-u trwa od kilku tygodni i nic nie zapowiada, żeby miał się skończyć .
Sprawa zatrudnienia syna ministra Kamińskiego w Banku Światowym pogrąży PiS jeszcze bardziej?
Tego typu sytuacja jest podobnie druzgocąca jak nagranie Chrzanowskiego. Też
pokazuje PiS w “negliżu”, takim jakim on chciał, żeby wyborcy postrzegali jego przeciwników politycznych: jako partię kolesiostwa i nepotyzmu. To w połączeniu ze słynnymi ciągle premiami premier Szydło, z pozycją ministra Zielińskiego, z którym bez przerwy walczą policjanci, to buduje de facto tę druzgocącą, katastrofalną dla PiS-u narrację.
Uderza w to, co PiS, zdawało się, ma najsilniejsze: surowość obyczajów, patriotyzm, poświęcenie dla kraju. Nie wygląda to na specjalnie przemyślaną strategię opozycji, ale można doszukać się w tym elementów uderzania w najsilniejszy punkt przeciwnika. Jest taka koncepcja Karla Rove, amerykańskiego spin doktora, która mówi o ataku przeciwnika w najsilniejsze miejsca, bo po pierwsze się nie spodziewa, po drugie wprowadza to w konfuzję wyborców przeciwnika.
Tu chyba PiS sam się uderza.
Tak, ale opozycja jak na razie dobrze to wykorzystuje.
Przez pierwsze dwa lata PiS zajmował stanowiska, teraz już jest etap cieszenia się nimi i władzą. Działa tu też mechanizm, który często gubi partię rządzącą: skoro uszło nam już tyle na sucho, to dlaczego ma się nie udać i tym razem.
Długo, niezależnie od tego, co robił PiS, sondaże ani drgnęły, prasa i media, poza opozycyjnymi, wszystko wybaczały, wyborcy byli ciągle łaskawi, zatem “hulaj dusza, piekła nie ma”. To takie degenerowanie się władzy, u PiS-u przyszło po 2-3 latach.
Jakie znaczenie w tym wszystkim ma wycofanie się PiS-u ze zmian w SN?
W moim przekonaniu dotknęła pani kluczowej sprawy dla poparcia dla PiS-u.
Stawiam tezę, że PiS jest do pokonania wtedy, kiedy wszyscy widzą, że nie jest wszechmocny, omnipotentny; przykład to 27:1 podczas głosowania w Europie. Wtedy po raz pierwszy i na razie ostatni PO wyprzedziła PiS, właśnie dlatego, że wyborcy zobaczyli, że PiS jest ośmieszony, nieporadny.
Kaczyński świetnie o tym wiedział i próbował ratować sytuację, wręczając kwiaty na lotnisku i dziękując Beacie Szydło. Wiedział, że gdy Europa powiedziała sprawdzam, to okazało się, że PiS jest bezsilny. PiS zwyżkuje, kiedy wszyscy myślą, że jest nie do pokonania, także przeciwnicy, że Kaczyński jest genialnym strategiem, nawet jeśli potworem.
Kiedy to jest zdekodowane, obnażone jako nieprawdziwe, PiS przegrywa.
Dlaczego sprawa z SN jest moim zdaniem kluczowa? Jeśli opozycji uda się przekonać wyborców, że PiS rakiem, pospiesznie w trzy godziny i 27 minut wycofuje się z tego, czego broniło przez rok, i to pod wpływem tej “wyimaginowanej wspólnoty”, to będzie to dla PiS-u mordercze.
Tym bardziej, że Kaczyński zrejterował przed tymi, których wyśmiewał i upokarzał. Tymczasem okazało się, że kilku sędziów w Luksemburgu może rzucić Jarosława Kaczyńskiego na łopatki. Oczywiste jest, że PiS będzie robił wszystko, żeby ukryć ten stan rzeczy i pokazywać swoją wszechmoc.
Opozycja mówi o politycznej korupcji na Śląsku, sprawa jest tym bardziej pikantna, że wszystko organizował minister w KPRM Michał Dworczyk. Czy to spodoba się wyborcom PiS?
Moim zdaniem to przekabacenie posła Kałuży zaszkodzi PiS-owi, ponieważ znowu pokazuje tę partię tak, jak nie chce być widziana, jako kogoś, kto korumpuje, mafię, która przekupuje biednego radnego.
Dla mnie to jest pyrrusowe zwycięstwo. Minister Dworczyk i PiS ogłosili zwycięstwo i oczywiście ono tym jest, bo zyskali władzę nad drugim co do wielkości województwem, tylko jeżeli opozycja to wykorzysta, to możemy mieć do czynienia z reinkarnacją Misiewicza,
a sam pan Kałuża stanie się symbolem, słusznie czy nie, przekupstwa.
Zdjęcie główne: Marek Migalski, Fot. Wikimedia/Lestat (Jan Mehlich), licencja Creative Commons
Comments are closed.