Długo zapowiadane przemówienie prezesa Jarosława Kaczyńskiego okazało się powrotem do starej sprawdzonej retoryki, na dobry PiS i złą Platformę Obywatelską. Ten, kto spodziewał się, że prezes odniesie się do afery KNF, roli prezesa NBP Adama Glapińskiego czy chociażby wycofania się zapisów o kluczowej dla PiS nowelizacji o SN musiał się rozczarować. – To było najbardziej reaktywne, strachliwe i defensywne przemówienie prezesa, jakie widziałem – komentuje dla nas dr Marek Migalski. I dodaje: – Jeśli prezes musi przypominać, że “oni nie są takimi złodziejami jak poprzednicy”, to znaczy, że z wewnętrznych badań partii wynika, że tak ich zaczęli postrzegać ludzie. Gdyby było inaczej, to tego przemówienia prezesa by nie było.

Spotkanie klubu PiS

O tym, że prezes zabierze głos i wygłosi “specjalne oświadczenie”, informowała m.in. rzeczniczka PiS Beata Mazurek. Jarosław Kaczyński miał swoim przemówieniem otworzyć dwudniowe, wyjazdowe posiedzenie klubu PiS w Jachrance nad Zalewem Zegrzyńskim. Prezes zaczął z półgodzinnym opóźnieniem. Jego przemówienie podzielono na dwie części. Pierwszą mogli usłyszeć wszyscy zainteresowani, drugą już tylko członkowie klubu.

My i oni

Mimo że jeszcze w niedzielę premier Mateusz Morawiecki zapewniał, że chce zakończyć agresywny spór “dwóch plemion”, dziś prezes Jarosław Kaczyński znowu podzielił polską scenę polityczną. – Trzeba mówić o zasadniczych różnicach między naszymi formacjami. Po pierwsze, jest różnica reakcji na zło. Wynika z tego, że w każdym obozie politycznym muszą znaleźć się czarne owce. Ludzie, którzy łamią prawo. My reagujemy w zgodzie z prawem, twardo, zasadniczo. A druga strona nie reaguje w najmniejszym stopniu: “wszyscy są niewinni”. Kiedyś robiono z ludzi złapanych na gorącym uczynku wręcz bohaterów – mówił prezes PiS.

Jednym z głównych bohaterów przemówienia był Donald Tusk i rząd PO-PSL, który – przypomnijmy – nie rządzi od trzech lat.

Reklama

Drugą różnicą zdaniem prezesa jest skala afer za rządów PiS i PO. – Afera VAT to nie była afera rozproszona, tolerowana przez rząd. To była afera tego rządu. I jest kwestia odpowiedzialności tego rządu i jego szefa – mówił prezes.

“My szanujemy konstytucję”

Kaczyński stwierdził też, że to za poprzednich rządów “łamano ją bez przerwy”. – Jeśli chodzi o Trybunał Konstytucyjny, to nie my złamaliśmy konstytucję. To nasi poprzednicy ją złamali – mówił. Bronił też zmian w sądach.

– Rządy PiS są gwarancją tego, żeby praworządność była przestrzegana, żeby sądy dostrzegały fakty, żeby sędziowie nie byli politycznie zaangażowani – mówił prezes PiS.

JUSTYNA KOĆ: Dawno niesłyszany prezes zabiera głos w “bardzo ważnym przemówieniu” i zamiast fajerwerków słyszymy powrót do starej retoryki “my i oni”. O czym to może świadczyć?

DR MAREK MIGALSKI, politolog: Jeżeli chodzi o podział na dobrych i złych, to rzeczywiście mieliśmy do czynienia ze starą śpiewką PiS-u, którą dobrze znamy. Prezes potrafi narzucać taką moralną kategoryzację, czyli że nie mamy do czynienia ze sporem z politykami, którzy mają różne wizje rzeczywistości, tylko mamy spór między dobrymi i złymi ludźmi. To było banalne i dobrze znane. Natomiast to, co nowego zobaczyliśmy, to styl.

Wszyscy się spodziewali, że to będzie wystąpienie być może nawet o rekonstrukcji rządu czy wcześniejszych wyborach, być może o zmianach w koalicji rządzącej. Tymczasem okazało się, że to było wystąpienie defensywne, reaktywne, obronne, w którym Jarosław Kaczyński tłumaczył i usprawiedliwiał, a w dodatku nudne.

W moim przekonaniu to pokazuje, w jak ogromnym stresie jest PiS i jak bardzo nie jest zadowolone z obecnej sytuacji i obecnych trendów. Jeśli prezes musi przypominać, że “oni nie są takimi złodziejami jak poprzednicy i takimi aferzystami”, to znaczy, że z wewnętrznych badań partii wynika, że tak ich zaczęli postrzegać ludzie. Gdyby było inaczej, to tego przemówienia prezesa by nie było.

Dlatego większość wystąpienia dotyczyła Platformy i poprzedniego rządu?
Tak, bo prezes musi podkreślić, że to PiS przestrzega demokracji, kocha Unię Europejską, ale przede wszystkim, że oni nie są takimi aferzystami jak poprzednicy pod przywództwem samego Donalda Tuska. Zresztą

to ciekawe, że wzmianka o Tusku pojawiła się przynajmniej dwa razy. Co prawda nie padło jego nazwisko, ale tylko funkcja szefa Rady Europejskiej.

Prezes mówił wprost, że za “aferę VAT” Donald Tusk odpowiada osobiście, także karnie, czyli powinien się spodziewać, że trafi do więzienia.
No właśnie i skoro Kaczyński musi aż w taki sposób tłumaczyć, że PiS to nie jest partia aferzystów, to znaczy, że muszą wiedzieć, że ludzie tak zaczynają ich postrzegać. Powtórzę: to było najbardziej reaktywne, strachliwe i defensywne przemówienie prezesa, jakie widziałem.

PiS się boi, że przegra?
Być może, na pewno dziwnie wygląda to, że prezes przywoływał przykłady z przeszłości, o których już nikt nie pamięta i które nie mają dziś większego znaczenia: przypomniał, jak Hanna Gronkiewicz-Waltz wyganiała handlowców z przed Pałacu Kultury, czy interwencję służb w sprawie strony “Antykomor”, które miały pokazać, że to PiS jest uczciwy.

My jeszcze nie mamy pewnych danych, ale na pewno PiS już je ma i dlatego prezes tak reaguje.

Prezes nie zająknął się nawet o KNF, Marku Chrzanowskim, Adamie Glapińskim, pracy dla syna Kamińskiego w
Banku Światowym. Prezes nie widzi tych spraw?

Gdyby o nich wspomniał, to by uzasadniał to, co próbował zagadać. Gdyby padły te nazwiska i instytucje, to okazałoby się, że nieprawdziwa jest pierwsza część jego wystąpienia, czyli właśnie to zapewnianie, że są inni i różnią się od poprzedników. Kaczyński świadomie unikał tych tematów.

Tylko to trochę tak, jakby udawał, że nie ma słonia w pokoju, w którym się znajduje. Wszyscy tego słonia widzą, wszyscy wiedzą, że przemówienie prezesa jest dokładnie o tym słoniu, ale on udaje, że tego słonia nie ma, bo uważa, że jak nie wypowie imienia słonia, to słoń nie będzie istniał. Właśnie dlatego nie było mowy o tym, co pani wyliczyła, bo PiS i prezes wiedzą, że w świadomości społecznej to istnieje.

Czy to przemówienie może oznaczać także zgodę na działania prokuratury i Zbigniewa Ziobry? Czy zaczną się teraz aresztowania i czas igrzysk, bo tak PiS będzie chciał poprowadzić kampanię?
To na pewno jest zapowiedź tego, że PiS się nie cofnie. Nie sądzę, żeby to było poparcie dla Zbigniewa Ziobry i jego działań, ale na pewno jest to poparcie dla polityki okrutnej, również wobec swoich. Kaczyński wie, że jeżeli pofolguje swoim, to narracja, której chce przeciwdziałać, niestety zacznie się sprawdzać.

Teraz podczas naszej rozmowy, kiedy trwa już tajne wystąpienie Kaczyńskiego, na pewno przestrzega swoich działaczy, że nie będzie dla nich litości, a Ziobro z Kamińskim przyjdą także po nich, jak będzie trzeba.

Wynik wyborów parlamentarnych w 2019 roku zależy od tego, czy opinia, z którą próbuje dziś walczyć Kaczyński, przebije się do ludzi. Pamiętajmy, że PiS szedł do władzy jako sanatorzy obyczajów politycznych. Dziś, po 3 latach, można mieć wrażenie, że hasło “komuniści i złodzieje” mogą kierować do siebie.

W tej drugiej części przemówienie na pewno też mobilizuje i tłumaczy, że aby działacze zachowali swoje ciepłe posadki, to muszą się napracować i namęczyć.

W tym przemówieniu dostało się też mediom, które do spółki z “zagranicą” walczą z PiS.
To jest jakaś obsesja Kaczyńskiego i działaczy PiS-u. Oni chyba ciągle uważają, że są w opozycji, a Jacek Kurski jest emerytowanym europosłem, a nie prezesem potężnej telewizji, a w radiu publicznym nie jest uprawiana  potężna propaganda prorządowa. Chyba nie zdają sobie do końca sprawy, że od 3 lat rządzą, również duża częścią rynku medialnego.


Zdjęcie główne: Marek Migalski, Zdjęcie główne: Marek Migalski, Fot. Wikimedia/Lestat (Jan Mehlich), licencja Creative Commons

Reklama