Gospodarka zwalnia, spadają nakłady na inwestycje, a pracodawcy tracą pracowników. Czy to skutki populistycznego programu 500 Plus?
Wprawdzie wzrosła konsumpcja gospodarstw domowych, ale mniej niż zakładano. Spadły natomiast, i to znacząco, inwestycje (spadek największy od 6 lat). GUS potwierdził swoje wcześniejsze przewidywania, Polska gospodarka rozwija się w tempie 2,5 proc. To najgorszy wynik od trzech lat.
– Jeden z naszych pracowników ma pięcioro dzieci. Kiedy załapał się na program 500 Plus, zwolnił się z pracy SMS-em. Był technicznym, “złotą rączką”, zarabiał ok. 3000 na rękę. Żona nie pracowała, tylko zajmowała się dziećmi – mówi wiadomo.co menedżerka jednej z warszawskich restauracji. – Teraz ma 2500 na miesiąc i nic nie robi, tylko kiedyś te pieniądze się skończą, bo dzieci dorosną. Co wtedy? – pyta.
Liczba chętnych do korzystania z zasiłków rodzinnych wzrosła z 1,9 mln miesięcznie do ponad 2,2 mln.
Dofinansowanie na drugie i kolejne dziecko to jedna z wyborczych obietnic złożonych jeszcze w kampanii wyborczej (obok obniżenia wieku emerytalnego czy pomocy “frankowiczom”). Program Rodzina 500 Plus wystartował w kwietniu. Rodzice bez względu na dochód dostają po 500 złotych miesięcznie na drugie i kolejne dziecko, a rodziny o dochodach nie wyższych niż 800 złotych na osobę w rodzinie także na pierwsze.
Ponieważ program objął rodziny wielodzietne bez względu na dochód, liczba chętnych do korzystania z zasiłków rodzinnych wzrosła z 1,9 mln miesięcznie do ponad 2,2 mln. To ćwierć miliona więcej rodzin niż zakładał rząd. Oznacza to, że przy słabych wskaźnikach gospodarczych i większej liczbie wypłacanych świadczeń rząd będzie musiał “podwójnie” się postarać, żeby znaleźć środki na finansowanie programu.
Pieniądze z programu Rodzina 500 Plus lądują na lokatach lub obligacjach, często też wydawane są na alkohol, nowy samochód czy konsole do gier, w części tylko inwestowane są w przyszłość dzieci.
W kuluarach już od dawna mówi się, że w przyszłym roku może być z tym problem. Wystarczy wspomnieć wypowiedź ministra Henryka Kowalczyka, który w sierpniu mówił o braku 5 miliardów złotych w budżecie 2017 na realizację program.
Premier Beata Szydło często podkreśla, że 500 Plus to najlepsza inwestycja w przyszłość: – Odpowiedzialni politycy powinni inwestować w rodzinę, w dzieci, bo to przyszłość Polski.
Jednak coraz bardziej popularny jest pogląd, że program miał po prostu zapewnić spokój rządzącym i w miarę stabilne poparcie. – W każdym kraju jest tak, że większość ludzi ocenia władzę przez pryzmat swojej sytuacji ekonomicznej. To naturalne. PiS odziedziczyło gospodarkę w szczycie koniunktury, co widać w ich aktualnych notowaniach – mówił w obszernym wywiadzie dla wiadomo.co prof. Leszek Balcerowicz.
– Straciliśmy 2 pracowników, załapali się na program. Jeden ma 3 dzieci, drugi 4 – opowiada przedsiębiorca z Mazowsza.
Pieniądze z programu Rodzina 500 Plus lądują na lokatach lub obligacjach, często też wydawane są na alkohol, nowy samochód czy konsole do gier, w części tylko inwestowane są w przyszłość dzieci (nauka języków, rozwijanie pasji, edukacja). Czy inwestycja, o której mówiła premier Szydło, opłaci się, będzie wiadomo dopiero za ok. 20 lat, gdy nowe pokolenie, które jest beneficjentem programu, wejdzie na rynek pracy.
– Straciliśmy 2 pracowników, załapali się na program. Jeden ma 3 dzieci, drugi 4 – opowiada przedsiębiorca z Mazowsza. Prowadzi firmę usługową w Błoniach. – Gdybym ja dostał ekstra 1500 co miesiąc, to odkładałbym na przyszłość dzieciaków, przynajmniej część. Później miałbym z czego dorzucić im do mieszkania czy na studia – dodaje.
Efektywna polityka prorodzinna nie ma nic wspólnego z rozdawaniem pieniędzy, a z rozsądnym systemem opieki.
Gospodarka hamuje, a co z demografią? Eksperci wskazują, że również na tym polu 500 Plus nie przyniesie spektakularnego efektu.
– W naszym kraju Polka statystycznie rodzi 1,3 dziecka, a w Anglii troje dzieci – mówi ekspert Centrum im. Adama Smitha, mecenas Paweł Budrewicz. – Polacy emigrują za granicę, ponieważ tam mogą znaleźć pracę i utrzymać rodziny. Jeżeli w Polsce będzie praca, ludzie będą zakładać rodziny i będą się rodzić dzieci – dodaje.
Efektywna polityka prorodzinna nie ma nic wspólnego z rozdawaniem pieniędzy, a z rozsądnym systemem opieki. Kraj, który często stawiany jest jako pozytywny przykład, to Norwegia. Państwo bogate może więc pozwolić sobie na “rozdawanie”, mimo to Norwegowie stawiają na opiekę i pomoc państwa. Liczba urodzeń na kobietę w 2012 roku wynosiła aż 1,85 (w Polsce 1,3).
To kierunek, w którym szedł poprzedni rząd, wydłużając urlopy macierzyńskie i tacierzyńskie, a także dając możliwość urlopów osobom, które nie są zatrudnione na etacie.
Norwegom udaje się godzić życie prywatne z zawodowym, ponieważ mają zapewniony płatny urlop rodzicielski, trwający 49 tygodni (w tym 14 tygodni przysługuje ojcu dziecka i nie może przekazać go partnerce – niewykorzystany przepada). Powszechnie dostępne są przedszkola, rozwinięty jest system żłobków. Młodzi rodzice nie boją się o powrót do pracy, gdzie mają prawo do bardziej elastycznego czasu bądź zatrudnienia na pół etatu.
To kierunek, w którym szedł poprzedni rząd, wydłużając urlopy macierzyńskie i tacierzyńskie, a także dając możliwość urlopów osobom, które nie są zatrudnione na etacie. Gdy spojrzymy na społeczną i gospodarczą historię ostatnich dwóch wieków, wyraźnie widać, że w miarę bogacenia się społeczeństwa dzietność maleje. Wiąże się to ze świadomością społeczeństwa, co z kolei wynika z większego dostępu do edukacji i kultury, planowania rodziny. Jeszcze w latach 50. XX w. na jedna Europejkę przypadało średnio 2,7 potomstwa, dziś 1,6. Dla porównania 70 lat temu mieszkanki Afryki rodziły średnio 6,6 – teraz mniej niż 5.
– Ja w ogóle nie dostaje pieniędzy z programu „500 Plus”, chociaż sama wychowuje córkę. Zarabiam za dużo – mówi 32-letnia Olga, która pracuje w salonie kosmetycznym.
Przez ostatnie lata na Starym Kontynencie ten proces najmniej dotknął Finlandię, Danię, Szwecję, Holandię i właśnie Norwegię. W tych krajach po spadku dzietności w latach 50. ubiegłego wieku wdrożono państwowe programy m.in. dające kobietom gwarancje zatrudnienia, możliwość negocjacji z pracodawcą elastycznych godzin pracy, dostęp do żłobków i przedszkoli, a także wsparcie finansowe.
– Ja w ogóle nie dostaje pieniędzy z programu „500 Plus”, chociaż sama wychowuje córkę. Zarabiam za dużo – mówi 32-letnia Olga, która pracuje w salonie kosmetycznym. Zarabia 1500 zł. Czasem jak jest większy utarg, „pod stołem” dodatkowe 300-400 złotych. – Teraz przed świętami i sylwestrem może coś dodatkowo wpadnie, panie na święta zawsze chcą ładnie wyglądać – dodaje.
Zdjęcie główne: minister Elżbieta Rafalska, autor P. Tracz/KPRM, źródło filckr.com
Comments are closed.