Z kilkuminutowym opóźnieniem rozpoczęło się przesłuchanie Tomasza Arabskiego, byłego szefa Kancelarii Premiera Donalda Tuska. Przesłuchanie pełne było insynuacji i pytań z tezą. Były szef KPRM często zatem nie był w stanie odpowiedzieć na pytania. Posłanka Iwona Arent z PiS pytała Arabskiego, jak ten w swoim sumieniu ocenia, że możliwe było działanie Amber Gold, z kolei poseł Jarosław Krajewski, także z partii rządzącej, dopytywał, kiedy świadek dowiedział się, że AG zamierza być jednym ze sponsorów filmu o Lechu Wałęsie.
Notatka, której nie ma
Przesłuchanie zaczęło się od blisko godzinnej rozmowy nt. notatki, której niestety nie udało się pokazać świadkowi. Chodzi o streszczenie notatki, jaką w maju 2012 r. ówczesny szef ABW Krzysztof Bondaryk wysłał do sześciu najważniejszych osób w państwie, m.in. do premiera Donalda Tuska, prezydenta Bronisława Komorowskiego oraz ministra finansów Jacka Rostowskiego. W piśmie poinformowano, że w ocenie Agencji Amber Gold to piramida finansowa, a środki klientów wyprowadzane są do należących do spółki linii lotniczych OLT Express i że w najbliższych dniach ABW złoży zawiadomienie do prokuratury.
– Nie pamiętam dokładnej daty, kiedy zapoznałem się z tą notatką. Myślę, że było to gdzieś na przełomie maja i czerwca – oświadczył Arabski.
Arabski stwierdził, że “nie pamięta, czy przekazał premierowi Donaldowi Tuskowi notatkę od szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego”.
Zdaniem szefowej komisji Małgorzata Wassermann w dokumentach z KPRM pojawiła się informacja, że Arabski zreferował sprawę Tuskowi.
– Trudno mi w to uwierzyć – skomentował były szef KPRM. Był również zaskoczony, gdy usłyszał, że jego notatka na temat rozmowy z Tuskiem miała powstać we wrześniu, a więc kilka miesięcy po spotkaniu z premierem. – Pierwszy raz słyszę o tej notatce – przekonywał Arabski. Dodał jednak, że chciałby ją zobaczyć i stwierdzić, czy jest jego autorstwa.
– Proszę nie kwestionować swoich własnych notatek, bo dojdziemy do absurdu – skwitowała Małgorzata Wassermann i dodała, że w takim razie sprawę należy skierować do grafologa, który potwierdzi autentyczność podpisu Tomasza Arabskiego.
Wątek syna Tuska
Posłów z komisji bardzo interesował również wątek syna premiera, Michała Tuska, który pracował w liniach OLT Express. – Czyli Donald Tusk rozmawiając z panem przez tyle miesięcy nie powiedział panu, że jest problem, bo w tej spółce pracuje jego syn? – pytała przewodnicząca komisji. – Jestem niemal na 100 proc. pewien, że dokładnie tak było, że dowiedziałem się z gazety – podkreślił Arabski.
Poseł Tomasz Rynkowski z Kukiz ’15 pytał Arabskiego, od kiedy ten zna Michała Tuska. Posłowie PiS pytali też m.in., kiedy Tomasz Arabski dowiedział się, że AG zamierza być jednym ze sponsorów filmu o Lechu Wałęsie. Padały też pytania o mieszkania prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i ochronę rodziny Donalda Tuska. Posłanka Arent pytała też o ocenę “według własnego sumienia”, jak to możliwe, że doszło do afery AG.
Krzysztof Brejza, jedyny członek komisji AG z Platformy Obywatelskiej, przedstawił dokumenty z 24 listopada 2011 roku. Notatka przedstawia informację nowego szefa Komisji Nadzoru Finansowego Andrzeja Jakubiaka, który wysłał pismo do prokuratury z informacją, że AG to prawdopodobnie piramida finansowa. To pismo w sekretariacie Prokuratora Generalnego “zawieruszyło się”, a sprawa została przekierowana do prokuratury, która miała na swoim koncie wiele błędów w tej sprawie.
Prokuratorzy, którzy wówczas nie dopilnowali sprawy notatki, zostali później awansowani przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę.
Niestety, nikt z pozostałych członków komisji nie był zainteresowany tym wątkiem.
JUSTYNA KOĆ: Panie pośle, przez godzinę członkowie komisji z PiS wmawiają świadkowi, że w dokumentach z KPRM pojawiła się informacja, iż ten poinformował premiera o informacjach ABW, ale nie potrafią przedstawić notatki. To normalne?
KRZYSZTOF BREJZA: To komisja czysto polityczna, o nikłej wartości merytorycznej, komisja, której nie interesują fakty, tylko insynuacje. Cała sytuacja z notatką przypomniała mi scenę, w której poseł Suski pytał o rachunek, którego również nie miał przed sobą, aż w końcu powiedział, że nie wie, o jaki rachunek chodzi. Dziś posłowie PiS-u pytali o notatkę, ale nie chcieli jej świadkowi przedstawić, próbując mnie wrobić w całą sytuację, abym znalazł ją w aktach. Tylko sami nie wiedzieli, czy jest ona w jawnych materiałach, czy nie. Wreszcie, żeby wyjść z twarzą z całej sytuacji, postanowili dokonać rzeczy kuriozalnej; przegłosować ocenę grafologiczną, ale nawet to im się nie udało.
Pan też pytał na samym początku o przyczynę zmiany terminu przesłuchania Donalda Tuska, ale nie uzyskał pan odpowiedzi.
Uzyskałem informację, że to na moją prośbę, co jest kuriozalne.
Przewodnicząca Wassermann pouczała pana również, aby doczytał pan ustawę.
Tak, to charakterystyczny styl przewodniczącej; takie pouczanie, ocenianie, krytykowanie posłów, kiedy ci proszą ją o normalną rzecz, jaką jest uzasadnienie. Decyzja o zmianie terminu była nagła i miała miejsce dzień po kongresie PiS-u, zresztą niezbyt udanym, gdzie prawdopodobnie prezes Kaczyński doszedł do wniosku, że starcie z Donaldem Tuskiem nie jest PiS-owi potrzebne i lepiej dalej gonić króliczka udając, że bada się sprawę Amber Gold. Dziś znowu była pogoń za Donaldem Tuskiem, blisko 70 razy padło jego imię i nazwisko. Tego samego Tuska, którego boją się wezwać. Wolą budować teorie spiskowe, zresztą PiS tak działa nie od dziś.
Było też wiele ciekawych pytań o sponsorowanie zwierząt w zoo, mieszkania Pawła Adamowicza czy ochronę rodziny premiera. Czy te pytania cokolwiek mogą wnieść?
To kampania wyborcza i przejaw hipokryzji. Tak jak są pokazy mody, tak dziś mieliśmy pokaz hipokryzji PiS-u. Ci politycy, niczym modelki na wybiegu, próbowali się pokazać tylko na wybiegu hipokryzji. Dlaczego przesłuchiwali Arabskiego, a uciekają przed Tuskiem? Bo Tuska się boją, to zwykła kampania wyborcza.
Pan podczas swojej tury pytań przedstawił dokument, który pozostali członkowie komisji zbagatelizowali, a wnosił dużo więcej niż pytania o sumienie czy film o Lechu Wałęsie.
To pismo bardzo ważne, możemy powiedzieć, że o wartości 500 mln złotych. Donald Tusk powołał Andrzeja Jakubiaka na szefa KNF w miejsce nominowanego przez Jarosława Kaczyńskiego Stanisława Kluze, który osobiście nie zrobił nic w sprawie AG, a wiedział o problemie. Dopiero szef KNF, pan Jakubiak, człowiek PO stwierdził, że musi poinformować Prokuratora Generalnego o sprawie AG. Wysłał do niego pismo, w którym opisał całą sprawę, twierdząc, że AG to piramida finansowa i że tysiące ludzi zostanie pokrzywdzonych. To pismo w sekretariacie Prokuratora Generalnego zostało przed nim schowane i przekierowane do prokuratury, która miała na swoim koncie wiele błędów w tej sprawie. Uczynił to prokurator, który dwa lata temu został powołany do komisji egzaminacyjnej przez Zbigniewa Ziobrę. Jeżeli politycy PiS mówią o rozliczeniach AG, to są ostatnimi, którzy mają do tego moralne prawo. Zbigniew Ziobro awansował też dwie panie referent ze sprawy AG do prokuratury regionalnej. Jedna z nich była awansowana w trybie specjalnym. Przypomnę tyko, że awans jest formą nagrody za dobrą pracę.
Zdjęcie główne: Krzysztof Brejza, Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons