Prokuratura formalnie przedstawiła zarzut Sebastianowi K. Dotyczył on postawionego już wcześniej przez policję zarzutu nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, zagrożonego karą do 3 lat więzienia. Jego przesłuchanie trwało dzisiaj ponad 2 godziny. Podejrzany nie przyznaje się do winy. Chociaż w dniu wypadku podobno do winy się przyznał. O jego winie przesądził już minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak. Opozycja cały czas domaga się jego odwołania. I pyta: czy wpływał na tok śledztwa?
Prokuratura twierdzi, że 21-latek nie zachował należytej ostrożności, podczas manewru nie obserwował drogi, nie włączył kierunkowskazu i nie ustąpił pierwszeństwa samochodowi, którym jechała premier Beata Szydło. W efekcie nieumyślnie doprowadził do wypadku.
Na żadnym z dziesięciu zabezpieczonych nagrań nie widać momentu wypadku. Dzisiaj w Internecie pojawiło się nagranie z kamery umieszczonej 90 metrów przed miejscem wypadku:
Na filmie widać, z jaką prędkością poruszają się pojazdy oraz w jakiej odległości od siebie się znajdują.
Zobacz:https://t.co/2D2P8eJsi6
— tvn24 (@tvn24) 14 lutego 2017
Kierowca nie ma sobie nic do zarzucenia
Sebastian K. nie przyznał się do winy. Twierdzi, że włączył kierunkowskaz, że nie słuchał radia w samochodzie, według niego rządowa kolumna poruszała się bez sygnału dźwiękowego.
– Podejrzany oświadczył, iż nie przyznaje się do czynu, który się mu zarzuca. Jednocześnie podtrzymał wszystkie wyjaśnienia, które składał w trakcie przesłuchania przez funkcjonariusza policji późnym wieczorem w miniony piątek – powiedział dziennikarzom rzecznik Prokuratury Regionalnej w Krakowie prok. Włodzimierz Krzywicki. Sebastian K. złożył uzupełniające i “bardzo obszerne” wyjaśnienia.
Bez świadków
Do tej pory nie ustalono żadnych bezpośrednich świadków wypadku, poza funkcjonariuszami BOR. Zeznali oni m.in., że kolumna była prawidłowo oznakowana, a kierowca samochodu nie włączył kierunkowskazu. – Nie ma podstaw, by dyskredytować zeznania funkcjonariuszy BOR, tak jak wszyscy, składają oni zeznania świadomi odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań – tłumaczy prok. Krzywicki.
Przesłuchana w charakterze świadka ma zostać także premier Beata Szydło – gdy tylko zezwoli na to stan jej zdrowia.
Prokuratura uzyskała opinię biegłych lekarzy o obrażeniach premier i dwóch funkcjonariuszy BOR. Wynika z niej, że “doprowadziły do naruszenia czynności ciała na okres dłuższy niż siedem dni”.
Prokuratura: “premier Szydło zostanie przesłuchana, gdy tylko pozwoli na to jej stan zdrowia”
foto: p.Szydło w ciężkim stanie pic.twitter.com/yg8baXsJE9
— Mikołaj Wróbelek (@jedlina_olgierd) 14 lutego 2017
Linia obrony
Obrońca Sebastiana K. mec. Władysław Pociej po przesłuchaniu zapowiedział: – Będziemy weryfikować to, co ma prokuratura, i w razie potrzeby my również będziemy mieli możliwość zasięgnięcia pomocy specjalistów. Musimy ustalić charakter kolumny w sensie jej uprzywilejowania lub nie. Wydaje się to jednym z elementów kluczowych. Jest wiele kwestii dodatkowo do wyjaśniania – mówi mec. Pociej.
PO: czy minister Błaszczak wpływał na policję?
Czy policjanci otrzymywali instrukcje z Warszawy? – pytają politycy PO. Chcą wiedzieć, czy kontaktował się z policjantami w Oświęcimiu i wpływał na tok śledztwa. – Jego postawa świadczy o tym, że jej celem ma być zatuszowanie wyjaśnienia okoliczności wypadku – mówi poseł PO Jan Grabiec.
Politycy PO cały czas domagają się dymisji ministra spraw wewnętrznych. – Jest bezpośrednio odpowiedzialny za chaos w służbach, brak profesjonalizmu, brak nadzoru i nonszalancję wobec procedur. (…) Dzisiejsza policja przypomina milicję, a minister, który miał podnosić bezpieczeństwo, stawia siebie ponad prawem. Powinien jak najszybciej odejść – nie ma wątpliwości poseł Platformy Andrzej Halicki.
Według polityków opozycji, w tym wypadku doszło do naruszenia praw uczestnika tego wypadku. Jak? – Służby porządkowe nie tylko odmówiły możliwości zbadania przez lekarza pana Sebastiana. Policjanci oszukali go mówiąc, że adwokat nie jest potrzebny na tym etapie postępowania, po czym kilkanaście minut później przedstawiono mu zarzut – tłumaczy Jan Grabiec.
Zdjęcie główne: Sebastian K. po przyjeździe na przesłuchanie w krakowskiej prokuraturze; PAP/Grzegorz Momot