Jesteśmy “normalsami” w życiu, bądźmy nimi także w naszym najważniejszym politycznym wyborze – pisze Cezary Michalski. “Decydujmy o oddaniu głosu jako ludzie dojrzali, a nie po to, żeby celebrować własny narcyzm i poczucie wyższości. Głosujmy na centrum, a nie na radykalizmy”. “W tych wyborach każdy głos będzie się liczył. Kilka tysięcy głosów więcej lub mniej oddanych na Koalicję Obywatelską (bo to wynik najsilniejszej formacji opozycyjnej jest kluczowy, szczególnie przy większościowej ordynacji) może rozstrzygnąć, czy PiS straci samodzielną większość. I czy straci władzę”
Żeby nie było wątpliwości, nasi celebryci zasłużyli na swoją sławę. Lech Wałęsa był odważny, kiedy było trzeba. I ostrożny, kiedy należało. Jako młody człowiek został złamany, ale się podniósł, co jest większą odwagą, niż bycie przez całe życie śliskim oportunistą – jak ludzie Kaczyńskiego. Kiedy Wałęsa był w realnej polityce, zawsze cechowała go dojrzałość. Kiedy z niej wypadł, a szczególnie od kiedy zanurkował w polskim Internecie, gdzie każdy anonimowy hejter (który jest nikim, którego życiowy dorobek jest żaden) może go prowokować, wyzywać, ośmieszać, sarkastycznie glanować – jego emocje po prostu wysiadły. Oberwała przez to Koalicja Obywatelska, oberwaliśmy wszyscy.
Żeby nie było wątpliwości, Agnieszka Holland jest najwybitniejszą polską reżyserką. Była razem z nami od „Aktorów prowincjonalnych” i „Gorączki”, które mnie i wielu moich rówieśników popchnęły do buntu, poprzez „Kobietę samotną”, która pokazywała ludzi odrzuconych przez nas w momencie, kiedy wszyscy czuliśmy się odrzuceni przez historię i brakowało nam empatii wobec słabszych od nas. Aż po „Gorejący krzew”, film o Czechosłowacji po stłumieniu Praskiej Wiosny. Najlepszy film o odwadze i dojrzałości w czasach „normalizacji”, kiedy tchórze i oportuniści tryumfują, młodzi szlachetni radykałowie gotowi są popełnić samobójstwo, a nieliczni dojrzali i odważni próbują ocalić to, co jest godne ocalenia – życie dające szansę na odrodzenie.
Jednak
trudno się z nią zgodzić, kiedy atakuje najsilniejszą opozycyjną formację i popiera typowego polskiego sarmatę, który rozwala jedność opozycji.
Zmniejsza szansę na zwycięstwo, a jeśli nie będzie zwycięstwa, zmniejsza szanse na to, że PiS-owi przeciwstawi się w polskim Senacie i Sejmie jak największy, jak najbardziej zmobilizowany opozycyjny klub Koalicji Obywatelskiej.
My – polscy „normalsi” – pozostańmy zjednoczeni. Głosujmy po to, aby polska demokracja została uratowana albo jak najmniej zdemolowana. Żebyśmy zwyciężyli Kaczyńskiego, zatrzymali go, odebrali mu samodzielną większość. A jeśli potoczy się gorzej, żebyśmy uratowali jak najsilniejsze przyczółki, bunkry, dzięki którym da się PiS odeprzeć, kiedy skończy się pisowska parodia „gierkowszczyzny” (za Gierka była propaganda, rozdawnictwo i inwestycje, choćby te chybione, za Kaczyńskiego i Morawieckiego jest tylko propaganda i rozdawnictwo, bo ci ludzie nie potrafią zbudować niczego, umieją tylko kłamać i niszczyć).
W tych wyborach każdy głos będzie się liczył. Kilka tysięcy głosów więcej lub mniej oddanych na Koalicję Obywatelską (bo to wynik najsilniejszej formacji opozycyjnej jest kluczowy, szczególnie przy większościowej ordynacji) może rozstrzygnąć, czy PiS straci samodzielną większość. I czy straci władzę.
Decydujmy o oddaniu głosu jako ludzie dojrzali, a nie po to, żeby celebrować własny narcyzm i poczucie wyższości. Głosujmy na centrum, a nie na radykalizmy.
Angażujmy się w politykę w obronie dojrzałości, a nie, żeby się zabawić.
W tych wyborach prawdopodobnie straciliśmy dzieci. 80 procent osiemnastolatków głosuje dziś na pisowską lub narodową prawicę, 10 procent na skrajną, populistyczną, antyliberalną lewicę w rodzaju Adriana Zandberga. Jednak ze wszystkich sondaży, badań opinii publicznej i realnych wyborczych decyzji wynika, że kiedy Polacy i Polki mają już 35-40 lat, większość z nas zaczyna głosować na Koalicję Obywatelską, tak jak wcześniej na Platformę Obywatelską i na Nowoczesną. Głosujemy na centrum, bo mamy już rodziny, pracę, czasem własne firmy. Coś ważnego zbudowaliśmy we własnym życiu. Mamy coś do stracenia. I dlatego wiemy, jak ważna jest wolność, demokracja, prawo, bezpieczeństwo wynikające z przynależności Polski do UE i liberalnego Zachodu – jako warunki naszego własnego życia.
Trzymajmy się swojej dojrzałości. Nie zdradźmy jej nigdy. Nie dajmy się zaszantażować, że dojrzałość jest nudna, że dojrzałość nie jest „trendy”, że teraz zapanowała moda na niedojrzałość, na głupi i niszczący radykalizm – obojętnie, prawacki czy lewacki.
Jesteśmy „normalsami” w życiu. Bądźmy nimi także w swoim najważniejszym politycznym wyborze.
Grzegorz Schetyna – raz jest podobno za ciężki, kiedy indziej za mało wyrazisty, ale zawsze jest twardy. Działał w opozycji, później budował dla Donalda Tuska struktury Kongresu Liberałów, a potem struktury Platformy Obywatelskiej. Przez całe życie robił to, co w Polsce zawsze było i jest najtrudniejsze – budował trwałe instytucje. A kiedy już sam stał się politycznym liderem, dzięki niemu Platforma Obywatelska nie została zmiażdżona po przegranej 2015 roku. Przeciwnie, to wokół niej powstały Koalicja Europejska i Koalicja Obywatelska.
Jako polityk jest przeciwieństwem naszych jednodniowych celebrytów, naszych pseudo-Macronów niesionych przez medialne „trendy” i przez medialne „trendy” grzebanych. Jest przeciwieństwem luźno trzymającego się prawdy (podobno nie wybierał się do Brukseli i podobno ocalił dziecko z płonącego samochodu), przelewającego się przez palce Roberta Biedronia. Jest przeciwieństwem wiecznego sarmaty i rewolucjonisty Pawła Kasprzaka. Umie być nieprzejednany i umie negocjować. Nie wymachuje jak cynik i nihilista Kaczyński maczugą „normalnej rodziny” w politycznych nagonkach i propagandzie, bo w przeciwieństwie do Kaczyńskiego normalną rodzinę założył i potrafił utrzymać. Jest „normalsem” w życiu i jest „normalsem” w polityce.
Małgorzata Kidawa-Błońska też jest „normalsem”, może się pochwalić konsekwencją w życiu i w polityce. Barbara Nowacka jest „normalsem”. Jej lewicowość jest lewicowością osoby dojrzałej, socjaldemokratki, zwolenniczki reform, a nie rewolucji.
Także ona jest przeciwieństwem rewolucyjnego nihilisty Andriana Zandberga okłamującego dzieci, które nic nie wiedzą. Proponującego im nowy „realny socjalizm”, bo ani on, ani one nie widziały tego „realnego socjalizmu”, który omal nas wszystkich nie zabił w latach 80., z którego musieliśmy się wyczołgiwać, odbudowywać Polskę z jego ruin.
Liderzy Koalicji Obywatelskiej w polityce pracują, a nie polityką się bawią. Są odpowiedzialni, a nie celebryccy. Niech nasza wyborcza decyzja też będzie odpowiedzialnym wyborem, a nie zabawą czy odreagowywaniem wszystkich złych emocji, które się w nas kłębią. Weźmy odpowiedzialność za polską politykę, tak jak bierzemy odpowiedzialność za własne życie i własną pracę. Pozostańmy w naszych politycznych wyborach ludźmi dojrzałymi, choćby spotykała nas za to szydera i hejt.
Cezary Michalski
Autor jest publicystą tygodnika “Newsweek”
Zdjęcie główne: Fot. Flickr/PO