Przed takimi meczami mówi się, że nie mamy nic do stracenia. To nieprawda, mamy. Walczymy o fazę grupową Ligi Europy, która jest naszym celem – mówił przed czwartkowym meczem z Glasgow Rangers trener Legii, Aleksandar Vuković.
W czwartek o 20.00 przy stadionie na Łazienkowskiej nie będzie wolnego miejsca. A przyczyna jest prosta: warszawska Legia zagra swój najważniejszy mecz ostatnich lat, a jej rywalem będzie słynne Glasgow Rangers. Drużyna Aleksandara Vukovicia zagra o pucharową jesień w Europie. Dwumecz ze Szkotami to walka o pieniądze, prestiż, promocję, wizję rozwoju (lub jego ograniczenie) klubu i odzyskanie wiary z zespół i trenera przez stołecznych kibiców.
W środowe popołudnie, w zapełnionej do niemal ostatniego miejsca sali konferencyjnej, na pytania dziennikarzy odpowiadał Aleksandar Vuković.
O rywalu
Chyba musimy częściej grać z Rangersami, widzę duże zainteresowanie na sali. Oglądaliśmy mecze Szkotów, nie tylko z Midtjylland, ale również wcześniejsze. To bardzo silny i wymagający zespół, z dużą jakością. Wielu ich zawodników ma doświadczenie z Premier League. To będzie trudny dwumecz, ale również fajne wyzwanie.
Szkoci nie odbyli sesji treningowej na naszym stadionie mimo takiej możliwości? To normalne i czasami się spotykamy z takimi sytuacjami. Można powiedzieć, że wyjdą na nas z marszu, ale w meczach ligowych dzieje się podobnie. Nie jest to ani nasza przewaga ani coś, co spowoduje, że rywale będą w lepszej sytuacji.
O presji
Przed takimi meczami mówi się, że nie mamy nic do stracenia. To nieprawda, mamy. Walczymy o fazę grupową Ligi Europy, która jest naszym celem. Wiem, że będzie pełny stadion, Warszawa żyje tym meczem. Cieszę się z tego i cieszę się, że mamy takiego rywala. Mam nadzieję, że jak najczęściej będziemy mierzyć się z tak legendarnymi klubami jak Rangersi. Wiem jednak, że stadion będzie po naszej stronie i nam pomoże.
O gwizdach na Sandro Kulenovicia
Nie rozmawiałem z nim na ten temat, bo nie musiałem. Dla mnie sytuacja jest jasna i klarowna. Ja zawsze będę mówił to co myślę albo nie będę mówił wcale. Sandro nie doświadczył pierwszy raz sytuacji, gdy nasi kibice na niego gwiżdżą. To samo spotkało go po meczu z Atromitosem. Istotne jest to, że nie były to gwizdy z Żylety, warto na to zwrócić uwagę. Co do jego gry to zdania są podzielone. Cieszy mnie, że są tacy, którzy widzą, że on zostawia serce na boisku. To silny chłopak, co udowodnił ostatnim meczem z Zagłębiem, mimo że znał nastawienie wobec niego. Oczekuję, że w czwartek pokaże ten sam charakter. Nie boję się, że będzie grał inaczej, bo ktoś go nie lubi.
O posadzeniu na ławce Carlitosa
Naszym wyborem na pozycji numer dziewięć jest Kulenović. Nie dlatego, że mam jakieś dziwne upodobania. Moim zdaniem, to najlepszy wybór dla drużyny. Carlitos grał też na pozycji numer dziesięć, ale moim zdaniem najlepiej funkcjonuje tam Walerian Gwilia. Profesjonalny piłkarz musi pracować na swoją szansę. Za nami dopiero miesiąc sezonu, każdy będzie miał szansę udowodnić swoją przydatność. Carlitos nie jest skreślony. Wiem, że to piłkarz który ma jakość. Po prostu z Hiszpanem na “dziesiątce” wyglądaliśmy dobrze, a z Gwilią i Kulenoviciem wyglądamy bardzo dobrze. Carlitos trenuje, daje z siebie wszystko. Gdybym miał z nim jakiś problem to nie byłoby go w kadrze meczowej. Ławka w piłce to nie jest jeszcze tragedia.
O stylu zespołów
Rangersi dużo strzelają, Legia z kolei traci mało bramek. Gdybym wiedział, jakie to będzie miało przełożenie na mecz i gole… pewnie byłbym bogatym człowiekiem. Każde spotkanie jest inne, każde ma swoją historię. Nie będzie grała w nim statystyka, tylko piłkarze, dlatego trudno jest przewidzieć, co się wydarzy.
Fot. Konferencja trenera Legii Warszawa Aleksandara Vukovicia, Fot. Paweł Jędrusik