PiS w tempie ekspresowym chce przyjąć ustawę, która pozwoli na nakładanie kar finansowych na samorządy za finansowanie metody in vitro. Co de facto będzie oznaczać likwidację tych programów, tak jak minister zdrowia zlikwidował program rządowy. – Z całą brutalnością religijny fanatyzm wkracza w życie Polaków – komentuje była premier i minister zdrowia Ewa Kopacz. Projekt zostanie przyjęty najprawdopodobniej już w piątek.
Ważna “wrzutka” w projekcie ustawy
Prace nad projektem rozpoczęły się we wtorek wieczorem na posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia. Na alarm na Twitterze bił były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz z PO.
Uwaga! #CzarnyProtest. PIS wprowadza pilnie ustawę, w której rząd będzie miał możliwość karania samorządów za wprowadzenie in vitro!
— Bartosz Arlukowicz (@Arlukowicz) 26 września 2017
W środę zaplanowano drugie czytanie projektu, a zapewne w piątek odbędzie się głosowanie i trafi on do Senatu. Jak widać, PiS-owi, także w tej kwestii, zależy na czasie, i to bardzo.
Na czym polega niebezpieczna zmiana? Jest na pierwszy rzut oka niewielka, ale bardzo ważna. Jeżeli burmistrz lub prezydent miasta będzie chciał wprowadzić taki program, musi poprosić o opinię Agencję Oceny Technologii Medycznych. Wcześniej też taka opinia była wymagana, ale – i to jest znacząca różnica – ta opinia nie była wiążąca. Zgodnie z projektem, jeśli AOTM wyda negatywną opinię, to taki samorząd będzie oskarżony o naruszenie dyscypliny budżetowej i karany finansowo.
Ideologiczny rząd. Koniec finansowania in vitro
– Rząd nie zatrzymał się na likwidacji programu in vitro. Idzie dalej. Chce ingerować w decyzje burmistrzów i prezydentów o tym, czy w swoich miastach mogą pomagać ludziom walczącym z niepłodnością. To jest rzecz niedopuszczalna. Będziemy składać wniosek o odrzucenie tego projektu – zapowiada przewodniczący sejmowej komisji zdrowia Bartosz Arłukowicz.
Były minister zdrowia nie ma wątpliwości, jakie decyzje będzie podejmowała Agencja Oceny Technologii Medycznych, która podlega ministrowi zdrowia. – Poglądy Konstantego Radziwiłła są znane. Wielokrotnie powtarzał, że in vitro nie powinno być finansowane ze środków publicznych. Powiedział też, że nie podałby tabletki EllaOne zgwałconej 12-latce. Takiego mamy ministra zdrowia – mówi.
– Z całą brutalnością religijny fanatyzm wkracza w życie Polaków. Rząd wyklucza możliwość stosowania metody in vitro. Obiecuję, że przywrócimy finansowanie tej metody ze środków publicznych – mówi była premier i minister zdrowia Ewa Kopacz.
Niektóre samorządy z powodzeniem finansują metodę in vitro. To m.in. Poznań, Częstochowa, Gdańsk, Łódź, Warszawa. Pytanie, co stanie się z programami, które już funkcjonują. Politycy PO zapewniają, że będą o nie walczyć.
Z programu finansowanego przez rząd PO-PSL przez 3 lata urodziło się 5 tys. dzieci.
To nie wszystko
Projekt ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych to nie jest tylko kwestia in vitro, to jest zamach na samorządowców. Dlaczego? Tłumaczy posłanka PO Beata Małecka-Libera: – Dotychczas walczyliśmy o to, aby samorządowcy mieli wpływ na regionalną politykę zdrowotną i poprzez wsparcie środków NFZ mogli realizować także programy, które nie mieszczą się w usługach gwarantowanych. Ten program im tego zabrania. Nie pozwala także z własnych środków budżetowych realizować żadnych programów, które nie będą mieściły się w koszyku gwarantowanym, bo będą karani.
Według wiceprzewodniczącej komisji zdrowia, po raz kolejny mamy do czynienia z “zakazową wrzutką” do projektu ustawy. Podobnie było w przypadku tabletki EllaOne.
Co dalej?
– Ten projekt to kolejny antydemokratyczny ruch. PiS zabiera Polakom dostęp do medycyny XXI wieku – komentuje w rozmowie z wiadomo.co posłanka PO Monika Wielichowska. Ale obawia się, że to jeszcze nie koniec. Czy PiS zdecyduje się powrócić do dyskusji o zakazie aborcji?
– PiS ma dużo zobowiązań przedwyborczych. Środowiskom konserwatywnym bardzo nie podobało się to, że rząd pod presją Czarnego Protestu wycofał się z projektu zakazującego aborcji – mówi Wielichowska. Podobny projekt zapewne powróci, właśnie zbierane są pod nim podpisy. Środowiska pro-life chcą wprowadzić do polskiego prawa zakaz tzw. aborcji eugenicznej. Podpisy pod projektem liberalizującym zapisy dotyczące aborcji zbiera także lewicowa Inicjatywa Polska. Co się stanie z tym drugim projektem, łatwo przewidzieć. Pytanie, co z pierwszym. Czy PiS znowu przestraszy się kobiet na ulicach?
– Kaczyński boi się tłumu i kobiet, a my pojawimy się znowu już w najbliższy wtorek – zapowiada Monika Wielichowska.
Ogólnopolski Strajk Kobiet planuje “Czarny wtorek” na 3 października. Jak widać, powodów do protestu nie brakuje.
Zdjęcie główne: Zapłodnienie in vitro w laboratorium, Fot. Flickr/Instituto Bernabeu, licencja Creative Commons
Comments are closed.