Mateusz Morawiecki znów dał wyraz swojej obsesji na punkcie Donalda Tuska. Tym razem premier porównał lidera PO do… inflacji.
Zamiast szukać skutecznych sposobów na walkę z inflacją, politycy PiS wolą skupić się na atakach na Donalda Tuska i opozycję. Podczas wizyty w Turowie Mateusz Morawiecki zabłysnął kreatywnością i połączył te dwa tematy, porównując lidera PO do… inflacji.
– Z inflacją jest trochę tak jak z Tuskiem: przybyła do nas z zagranicy i przeszkadza tak, jak tylko potrafi – powiedział Morawiecki. – Zróbmy sobie ćwiczenie z wyobraźni „co by było gdyby”. Co by było gdyby dalej rządziła Platforma Obywatelska. Pieniądze przeciekałyby na wszystkie strony, mafie, przestępcy podatkowi dalej kradliby te pieniądze. Oni przez swoją niefrasobliwość, głupotę, nonszalancję, lekceważyliby te problemy, tak, jak rząd PO-PSL przez 8 lat – mówił dalej szef rządu. Potem dodał, że gdyby nie rząd PiS, „nie byłoby naprawy finansów publicznych” i stwierdził, że bez tego „rodziny radziłyby sobie dużo trudniej”.
– Platforma Obywatelska jest dzisiaj wściekła, że mimo tych wielkich czarnych chmur, które się nad nami zgromadziły, my je przepędzamy. Mimo kryzysu międzynarodowego, gospodarczego. Oni już widzą, że my sobie z tym poradzimy i się wściekają, bo wiedzą też, że jak my coś obiecamy, to to zrobimy – stwierdził Morawiecki.
Premier powtarza więc narrację, według której to nie działania rządu są winne inflacji, a czynniki zewnętrzne. Trzeba pamiętać, że przed mocnym wzrostem cen ostrzegano już pod koniec ubiegłego roku, wiele miesięcy przed wybuchem wojny. Oczywiście, czynniki zewnętrzne ją wywindowały na wyższy poziom, ale i tak miałaby miejsce. PiS nie ma pomysłu na walkę z drożyzną, woli więc postawić na kartę „nie nasza wina”. Do tego dochodzi druga narracja, wmawiająca elektoratowi, że może jest źle, ale za PO byłoby gorzej. A to już teoria niezweryfikowana. Równie dobrze można założyć, że byłoby znacznie lepiej.
Źródło: Onet