Dlaczego historycy milczą, gdy profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego rozpowszechnia faszystowskie brednie? – pyta Ryszard Holzer

W powodzi rozmaitych primaaprilisowych wiadomości (z pewnością najlepszym żartem był ten z możliwością zapisywania się, potem niezapisywania, a wreszcie znowu zapisywania się na szczepienie) uwadze Państwa mogła umknąć wiadomość o faktycznym potwierdzeniu przez Katolicki Uniwersytet Lubelski prawdziwości oskarżeń Żydów o mordy rytualne.

Dla szybkiego przypomnienia – niejaki ks. Guz, profesor KUL, stwierdził, że mordy rytualne popełniane przez Żydów faktycznie miały miejsce, czego dowodzą „prawomocne wyroki po mordach rytualnych”. A

Komisja Dyscyplinarna uczelni, zamiast go potępić i wywalić na zbity pysk, stwierdziła, że „nie były to oszczerstwa czy kłamstwa, lecz wiedza zdobyta w wyniku analiz naukowych w oparciu o dostępne materiały źródłowe”.

To wszystko ma swoje oczywiste konsekwencje.

Reklama

Pierwsza jest taka – skoro przez stulecia Żydzi mordowali niewinne chrześcijańskie dzieci, aby chłeptać ich krew, to kto zaręczy, że nie czynią tego nadal?

I druga – a co z czarownicami? Procesów o mordy rytualne, o których mówi profesor KUL, było na ziemiach polskich – zdaniem historyków – przez stulecia kilkadziesiąt. Według prof. Janusza Tazbira (p r a w d z i w e g o  profesora historii) ich ofiarami padło w sumie 200-300 Żydów. Natomiast procesów o czary było więcej – historycy nie są tu zgodni, ale mówią o setkach, nawet tysiącach takich imprez, w efekcie których zginęły setki, może tysiące osób, głównie kobiet i dziewczynek.

Jeśli więc procesy – i wyroki – dowodzą, że były mordy rytualne, a szacowny Katolicki Uniwersytet Lubelski ogranicza się do stwierdzenia, że „szczegółowa weryfikacja przedmiotowego zagadnienia […] jest możliwa w proponowanej przez ks. prof. Guza merytorycznej debacie naukowej”, to oczywistym jest, że także kwestia czarownic powinna stać się przedmiotem takiej debaty.

Sprawa jest tym ważniejsza, że Żydów dziś w Polsce (prawie) nie ma, a czarownice (zapewne) są, co potwierdził choćby Tadeusz Rydzyk, zwracając się w ten sposób w 2007 roku do prezydentowej Marii Kaczyńskiej.

Ale niezależnie od tych niebagatelnych konsekwencji wypowiedzi ks. Guza, mnie bardziej interesuje kwestia możliwości wywarcia presji na jego chlebodawców.

W ramach unijnych dotacji KUL w bieżącej perspektywie budżetowej  otrzymał ok 60 mln złotych. Wierzę, że polscy demokratyczni europosłowie zadbają o to, aby w kolejnym unijnym budżecie nie dostał już ani jednego euro. Czy jednak ma to być kolejna sytuacja, w której to Unia musi rozwiązywać polskie problemy?

Jako syn historyka niemalże wychowałem się wśród profesorów historii. I pamiętam, jak mocne intelektualnie, jak zwarte i jak pełne poczucia odpowiedzialności było to środowisko. I dlatego nie mogę pojąć,

czemu rady wydziałów historycznych polskich uniwersytetów nie ogłosiły jeszcze, że zrywają wszelkie kontakty z lubelską uczelnią.

Czy naprawdę historykom ta sprawa jest obojętna? Czy demoralizacja wspieranej IPN-owskimi pieniędzmi polityki historycznej PiS tak głęboko przeorała morale tego środowiska?

Ryszard Holzer


Zdjęcie główne: Obraz płonących Żydów (około 1353); Żydzi byli obwiniani za epidemię dżumy w Europie i oskarżani o trucie studni, tu: źródło ilustracji

Reklama