Tu-154 uległ destrukcji w powietrzu z powodu eksplozji – wynika z “raportu technicznego” podkomisji Antoniego Macierewicza, na pokładzie doszło do dwóch eksplozji, ale – jak podkreślał Macierewicz – “w prezentowanym raporcie nie ma ani jednego słowa o zamachu”. – Takie wnioski mogą wyciągać śledczy. Jednocześnie unieważniony został raport Millera, który był do tej pory oficjalnym stanowiskiem państwa polskiego – dodał. Raport komentuje dr Maciej Lasek: – Oni dalej nie są pewni, ile było wybuchów, jaki to był materiał wybuchowy i w jakich miejscach. W związku z tym jest to próba dopasowywania liczby i miejsc wybuchów do założonej wcześniej tezy. Tak się nie bada wypadków lotniczych.
Macierewicz: Skupiamy się na faktach
Dzień po 8. rocznicy katastrofy smoleńskiej podkomisja Antoniego Macierewicza zaprezentowała “raport techniczny”, który ma być wstępem do raportu końcowego.
– Raport skupia się na technicznych przyczynach katastrofy – mówił Macierewicz i podkreślał, że “odmiennie niż znane państwu raporty pana Millera, raport pani Anodiny, raport zajmuje się tylko faktami”.
Raport jako pierwszy został pokazany rodzinom, do prokuratury, jak mówił Antoni Macierewicz, wysłany został dopiero po prezentacji.
Dwa wybuchy
“Samolot Tu-154M uległ destrukcji w powietrzu w wyniku eksplozji” – czytamy w “raporcie technicznym”. I dalej: “Wybuch miał miejsce w lewej części kadłuba w rejonie trzeciej salonki, gdzie fala uderzeniowa wyrwała lewe drzwi pasażerskie, wysadziła pierwszy i trzeci dźwigar lewego centropłatu, a ciała kilkunastu pasażerów trzeciej salonki zostały zniszczone i rozrzucone na przestrzeni ponad 100 metrów”.
Wskazywać mają na to zarówno zniszczenie części kadłuba i rozrzucenie elementów samolotu, jak i szczątki ciał. Jednym z ważniejszych “dowodów”, o którym wielokrotnie mówił Antoni Macierewicz, są lewe drzwi, które zostały wbite w ziemię z prędkością 10-krotnie większą niż spadający samolot.
Jak doszło do eksplozji i ile ich było, podkomisja nie ustaliła. – Trwają dyskusje, które wymagają jeszcze dalszych ekspertyz, jaki był charakter eksplozji, w którym miejscu dokładnie został umieszczony ewentualny ładunek wybuchowy. To nie są rozstrzygnięte sprawy – tłumaczył Macierewicz.
Do tych słów odniósł się dr Maciej Lasek, członek komisji Millera i ekspert ds. badania wypadków lotniczych. – Oni dalej nie są pewni, ile było wybuchów, jaki to był materiał wybuchowy i w jakich miejscach. W związku z tym jest to próba dopasowywania liczby i miejsc wybuchów do założonej wcześniej tezy. Tak się nie bada wypadków lotniczych – tłumaczył dr Maciej Lasek.
Analiza na podstawie zdjęć
Techniczny raport podkomisji Macierewicza powstał głównie na podstawie analizy zdjęć i modeli. – Jej zadaniem było zgromadzenie dziesiątków tysięcy zdjęć i filmów. Dysponujemy też materiałem dowodowym, do którego nie sięgano przedtem, to bliźniaczy samolot TU-154 – mówił Macierewicz. Przekonywał, że wykonywane zostały badania na WAT i w Instytucie Lotnictwa. – Odegrały one ważną rolę. Były też tego typy badania w instytutach zagranicznych – tłumaczył Macierewicz.
Nieprawdą jest, jakoby komisja Jerzego Millera nie prowadziła swoich badań na bliźniaczym Tu-154. Kilkukrotnie jej członkowie wyjeżdżali też do Smoleńska na miejsce katastrofy.
Członkowie podkomisji Macierewicza na miejscu katastrofy nie byli nigdy.
Raport Millera nieważny
Komisja Macierewicza unieważniła również dotychczasową klasyfikację katastrofy jako kontrolowanego lotu ku ziemi spowodowanego przez błąd pilota.
– Jeżeli pan Macierewicz twierdzi, że załoga samolotu nie popełniła żadnych błędów, a w rzeczywistości odejście na drugi krąg zostało wykonane 39 metrów nad poziomem lotniska, a niezbędne działanie powinno być podjęte zgodnie z minimum załogi na 120 metrach, to jest to tylko proszenie się o następną katastrofę – skomentował wypowiedzi członków podkomisji dr Maciej Lasek.
– Siła raportu leży w tym, jakie niesie zalecenia do poprawy bez lotu. Raport Millera wskazał 45 zaleceń profilaktycznych, zostały one w większości wdrożone, co oznacza, że polskie lotnictwo wojskowe stało się bezpieczniejsze – konkludował Michał Lasek i podkreślał, że Macierewicz, mimo że odwołał raport Millera jako oficjalne stanowisko państwowe, to wdrożonych zaleceń z raportu nie zlikwidował.
Wybuch nie znaczy zamach
Trudno doszukiwać się logiki w wywodach podkomisji Antoniego Macierewicza. – To, co pokazujemy dziś, nie stawia hipotezy, tylko odpowiada na pytanie, co się stało – mówił Macierewicz, a to, że były wybuchy, wcale nie oznacza, że był to zamach, przekonują członkowie podkomisji. – W prezentacji raportu nie ma ani jednego słowa o zamachu. Takie wnioski mogą wyciągać śledczy – tłumaczył Macierewicz.
Za nieważny uznano również raport Jerzego Millera. – Ten raport nie jest oficjalnym stanowiskiem państwa polskiego. Nie ma oficjalnego stanowiska do czasu powstania raportu końcowego. Poprzedni raport anulowano na podstawie decyzji podkomisji, ponieważ zawierał on fałszywe tezy i został skonstruowany w oparciu o presję polityczną i fałsze materiały – mówił Antoni Macierewicz.
– Po anulowaniu Millera jedynym dokumentem, na który może powoływać się polski rząd, jest raport Anodiny – zwrócił uwagę Cezary Tomczyk z PO. – Komu szkodzi pan Macierewicz, skoro jedyny oficjalny raport to ten Anodiny? – pytał retorycznie dr Lasek.
PO: Te same kłamstwa
– To powtórzenie filmu z przed roku. Co więc przez rok robiła komisja Macierewicza, na co wydane zostały przez ten rok te ogromne pieniądze? – pytał po prezentacji podkomisji Marcin Kierwiński z PO.
Posłowie opozycji podkreślali, że Macierewicz stracił poparcie prezesa Kaczyńskiego: – Macierewicz wie, że został pozostawiony sam i próbuje desperacko zaistnieć na scenie politycznej, to ostatnia szarża Macierewicza – mówił Kierwiński.
Zaledwie w poniedziałek 9 kwietnia posłowie Platformy dementowali ostanie doniesienia członków podkomisji smoleńskiej o wybuchu w centropłacie. – Podłoga nie została odkształcona, pokazywaliśmy brzozę i elementy skrzydła, to, co robi komisja, jest niepoważne – mówił Kierwiński.
Dziennikarze kontra Macierewicz
Po konferencji i prezentacji filmu przyszedł czas na pytania od dziennikarzy, jednak nie wszystkie wypowiedzi spodobały się przewodniczącemu komisji. Nie chciał odpowiadać na pytania dziennikarza TVN, a Jackowi Prusinowskiemu z Radia Plus i Nowa TV zarzucił stronniczość.
Jednym z dziennikarzy, którzy zabrali głos, był Wojciech Czuchnowski z “Gazety Wyborczej”. – Panie Macierewicz, jest pan kłamcą, przestępcą i w przyszłości odpowie pan za kłamstwa i szkody poczynione państwu polskiemu i pojedynczym ludziom. Zadawanie panu pytań nie ma żadnego sensu. Żegnam – powiedział Czuchnowski, po czym opuścił salę.
Brawo @czuchnowski! Dziennikarz nie jest podstawką pod mikrofon. Gdy polityk kłamie i od lat robi z ludzi idiotów, dziennikarz musi reagować. Wbrew oportunistom, którzy w zamian za wywiady z politykami PiS udają, że nie widzą, co się dzieje
— Renata Grochal (@renatagrochal) 11 kwietnia 2018
.@czuchnowski do Macierewicza: „Jest pan kłamcą i przestępcą”. Są jeszcze dziennikarze w Warszawie. pic.twitter.com/IyrXPb5eGg
— Przem.Szubartowicz (@PSzubartowicz) 11 kwietnia 2018
Zdjęcie główne: Antoni Macierewicz, Fot. Flickr/NATO, licencja Creative Commons