Jarosław Kaczyński nakazał posłom PiS jeździć “w teren”. Ci nie mają na to ochoty, bo wyborcy coraz częściej zadają niewygodne pytania.
Na dobrą sprawę kampania wyborcza ruszyła pełną parą. Jarosław Kaczyński już w połowie maja dał sygnał politykom PiS, że pora wziąć się do pracy, bo słupki poparcia rządu wyraźnie zmalały. – Prezes przemawiał pół godziny. To było przemówienie mobilizacyjne, wręcz gonienie posłów do roboty. Jarosław Kaczyński zapowiedział też nam, że od czerwca zajmie się w stu procentach partią, szykując ją na wybory, które mają się odbyć w konstytucyjnym terminie, czyli na jesieni 2023 r. – mówił anonimowo jeden z polityków PiS.
I jego słowa się potwierdziły przed kilkoma dniami, bo Kaczyński zrezygnował z funkcji wicepremiera, by w stu procentach skupić się na zbliżających się wyborach. Jedną z najnowszych decyzji prezesa PiS jest wysłanie “w teren” swoich posłów. Oficjalnie nikt się oczywiście nie sprzeciwił swojemu szefowi, ale spotkania z wyborcami są nie na rękę politykom PiS.
Posłanka uciekała przed wyborcami
– Nastroje nie są najlepsze. Posłowie są niechętni wyjazdom w teren, boją się zarzutów dotyczących inflacji i z nią związanej drożyzny – powiedział w rozmowie z Wprost.pl jeden z polityków obozu rządzącego. Czy nas to dziwi? Ani trochę, bo zakupy i opłaty robią wszyscy bez względu na polityczne sympatie. – Podczas jednego ze spotkań w Łodzi ludzie opowiadali, że ostatnio posłanka PiS-u miała przed nimi uciekać – opowiedział Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej.
Jak więc jeździć po kraju i przekonywać do popierania PiS-u, gdy nie ma się niczego pozytywnego do przekazania? Ludziom partii rządzącej nie sprzyja również popandemiczna rzeczywistość. – Obostrzenia związane z Covidem spowodowały, że politycy rzadko wyjeżdżali na spotkania z wyborcami. Odzwyczaili się od pracy – zdradził znany polityk PiS.
Źródło: Wprost.pl