O tym, że rządzące Polską od siedmiu lat Prawo i Sprawiedliwość często gra nieczysto, nie trzeba specjalnie nikogo przekonywać. Jednakże ostatnio w obozie rządzącym atmosfera wydaje się być szczególnie nerwowa.
Wynika to zapewne z topniejących sondaży poparcia w związku z pogarszającą się sytuacją gospodarczą kraju galopującą inflację i kolejnymi aferami.
Obóz rządzący jak ognia boi się połączenia wyborów parlamentarnych z wyborami samorządowymi, gdyż to oznaczałoby dla niego niechybną klęskę. Popularność włodarzy samorządowych w dużych miastach byłaby dla obozu rządzącego ogromnym problemem. Dlatego też tak dużo mówi się o tym, żeby rozdzielić termin wyborów parlamentarnych i samorządowych, przenosząc te drugie na wiosnę 2024 r.
Biorąc to wszystko po uwagę, nie dziwią zatem coraz mocniejsze ataki na prezydentów miast. Pytanie, które warto sobie postawić, to takie, czy dobra zmiana woli atakować bezpośrednio? Czy też wygodniej jest się ukryć pod płaszczykiem teoretycznie bezstronnej organizacji, jaką w założeniu powinny być ruchy i stowarzyszenia miejska
W ostatnim okresie na popularnego wśród wyborców opozycji prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka serie ataków przypuściło stowarzyszenie Akcja Miasto, która sama siebie nazywa największym ruchem miejskim we Wrocławiu. Dostało się też radnym miejskim, którzy zasiadają w klubie prezydenckim, jak i szeregowi innych osób, które pracują od lat na rzecz miasta. Przedstawiciele Akcji Miasto chętnie chodzili do pisowskich mediów, gdzie opowiadali o tym, jak to miasto jest źle zarządzanie, dając tym samym pożywkę machinie medialnej Jacka Kurskiego i spółki.
Co ciekawe, według informacji portalu Oko.Press, którego nie sposób posadzić o współpracę z PiS, Akcja Miasto finansowana jest w dużej mierze ze dotacji z Narodowego Instytutu Wolności, który hojnie spiera m.in. Straż Narodową Roberta Bąkiewicza. Sam instytut został powołany do życia przez ministra kultury Piotra Glińskiego w 2017 roku. Jak powszechnie wiadomo, władza powszechnie lubuje się w powoływaniu wszelkiej maści fundacji i instytutów. Bynajmniej nie po to by wspierać organizacje sympatyzujące z opozycją. Jak zwraca uwagę dział śledczy portalu OKO.pres:
„W OKO.press wielokrotnie opisywaliśmy, do kogo trafiają pieniądze z NIW. Oprócz środowiska Kolibra, są to między innymi instytucje kościelne, organizacje powiązane z Ordo Iuris, narodowcami od Roberta Bąkiewicza, a także z poszczególnymi politykami PiS, także tymi ze szczebla lokalnego”.
Budzi to pytanie, czy działacze Akcji Miasto mają jakiś ukryty cel w swoich działaniach? Czy na pewno kieruje nimi troska o miasto? Czy też może organizacja jest w jakiś sposób powiązana lub zależna finansowo od obozu władzy?
Co więcej, wzmożony atak ruchu AM na władze Wrocławia zbiegł się w czasie z powołaniem nowego lidera miejskiego struktur Prawa i Sprawiedliwości we Wrocławiu w osobie Agnieszki Soin. Soin przymierzana jest do startu w wyborach samorządowych na fotel prezydenta Wrocławia, gdzie jej głównym konkurentem będzie urzędujący włodarz Jacek Sutryk, cieszący się poparciem szerokiej opozycji demokratycznej, począwszy od PO, przez SLD a na ruchu Hołowni skończywszy.
Jest to zaiste dziwny zbieg okoliczności, że ataki na prezydenta Wrocławia i przedstawienie przez PiS nowej liderki w mieście zbiegły się tak mocno w czasie.
Należy sobie postawić pytanie, czy to przypadek, czy też sprawa może mieć drugie dno…
Foto: Depositphoptos.com