PiS chce rozmawiać z przedstawicielami mediów. Jednak. Chociaż nazywać tego rozmową raczej nie powinniśmy. Na polecenie Jarosława Kaczyńskiego marszałek Senatu spotkał się wczoraj z dziennikarzami. Nie wszystkimi. Na spotkaniu pojawiła się kamera TVP. Pojawił się także poseł PO Sławomir Nitras, który w mediach społecznościowych transmitował je na żywo… I komentował:

Spotkanie zostało zwołane w trybie nadzwyczaj pilnym. Początkowo miało się odbyć w niedzielę, w ostatniej chwili zostało zwołane na sobotni wieczór – na 22. Nie wszystkim podobał się taki tryb zaproszenia i taki tryb prowadzenia rozmów, których wcześniej – dodajmy – PiS prowadzić nie chciało. List podpisany przez przedstawicieli 28 redakcji, wysłany dwa tygodnie temu został zignorowany.

Reklama

To Stanisław Karczewski zagrał rolę dobrego policjanta, złym jest cały czas marszałek Sejmu. Ten pierwszy obiecał, że porozmawia z tym drugim. Bo to przecież Marek Kuchciński ma moc  sprawczą. To on podejmuje decyzje w tej sprawie. Dlatego jedyne, co marszałek Senatu mógł obiecać to tyle, że porozmawia z marszałkiem Sejmu… aby skrócił termin zakazu wstępu do parlamentu dla dziennikarzy.

Przypomnijmy: taki zakaz, wprowadzony pierwszy raz w historii demokratycznej Polski, obowiązuje do wtorku, do godz. 10. – Mam nadzieję, że już w poniedziałek będziemy mogli rozmawiać ze wszystkimi dziennikarzami bez tego zakazu – oświadczył dobry policjant. Kolejne spotkanie odbędzie się właśnie w poniedziałek.

Według marszałka Senatu, PiS jest gotowe wycofać się z dużej części ograniczeń, które chciał wprowadzić wraz z nowymi zasadami pracy dziennikarzy w parlamencie. Zasadnicze pytanie brzmi: z jakiej części? Czy to będzie tylko mały krok w tył, wykonany teraz, żeby uspokoić nastroje? A może później PiS uderzy ze zdwojoną siłą? Jarosław Kaczyński często stosował już taką taktykę. Dlatego na bicie brawa, ogłaszanie zwycięstwa jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie.


pap-maly Zdjęcie główne: marszałek Senatu Stanisław Karczewski, PAP/Tomasz Gzell

Zapisz

Reklama