Jakiekolwiek wchodzenie w porozumienie z Kaczyńskim będzie dla opozycji złe i może być zgubne. Natomiast porozumienie się z tą częścią obozu rządzącego, która byłaby gotowa wspólnie z opozycją utworzyć rząd techniczny i przygotować, neutralizując media publiczne, następne wybory, byłoby wyjściem pozytywnym z obecnej zapaści. Mam tu na myśli Jarosława Gowina i jego stronników, choć nie tylko, bo podejrzewam, że wyraźne osłabienie Kaczyńskiego i skupionej wokół niego grupy skłoni niektórych członków PiS-u do zaakceptowania programu demokratycznych reform Polski – mówi nam Aleksander Smolar, były prezes Fundacji Batorego. I dodaje: – Prowokacja w stosunku do prof. Maksymowicza, byłego ministra, przypomina to, co Kaczyński robił z Lepperem, z tą różnicą, że Lepper miał wiele na sumieniu, choć niekoniecznie to, co mu PiS zarzucał. W przypadku prof. Maksymowicza nie ma najmniejszych przesłanek, aby formułować jakiekolwiek zarzuty poza jednym, że miał coraz bardziej krytyczny stosunek wobec polityki PiS-u

JUSTYNA KOĆ: Trybunał Konstytucyjny Przyłębskiej orzekł, że Adam Bodnar nie może być dłużej RPO. W ciągu 3 miesięcy nastąpi zmiana na tym stanowisku. Upada jedna z ostatnich demokratycznych instytucji w Polsce?

ALEKSANDER SMOLAR: To nie jest zaskakująca decyzja, a i sam Adam Bodnar mówił, iż właśnie takiej decyzji się spodziewa. Szczególnie wypowiedzi prokuratora stanu wojennego, który wystąpił jakby znów w tej roli, czyli pana Piotrowicza, wskazywały, że taka będzie decyzja. Drobne ustępstwo polega na tym, że na 3 miesiące odracza się ostateczne wykonanie orzeczenia. Przez te 3 miesiące prof. Bodnar będzie mógł nie tyle ochraniać polską demokrację, bo jego możliwości sprawcze, szczególnie teraz, są bardzo ograniczone, ale przynajmniej jak gęsi kapitolińskie ostrzegać przed niebezpieczeństwami z wysokości własnego autorytetu i autorytetu swojej funkcji. Bedzie też umacniał swoją pozycję w obozie obrońców demokracji.

To niesłychanie smutny fakt, że widzimy kontynuację tendencji, a w pewnym sensie dokończenie procesu niszczenia instytucji państwa prawa. To dążenie do podporządkowania kolejnej instytucji demokratycznej – po całkowitym zdominowaniu władzy wykonawczej i ustawodawczej, Trybunału Konstytucyjnego, który został doprowadzony do groteskowego stanu, po rujnowanie całego sadownictwa. Niszczone są w ten sposób kolejne ograniczenia nałożone na władzę wykonawczą, a bardziej precyzyjnie na prezesa Jarosława Kaczyńskiego, pogłębiając warunki kompletnej arbitralności i chaosu, tendencję, którą widzimy od dawna, także w walce z covidem. Patronuje jej przekonanie, iż coraz dalej idąca centralizacja sprzyja racjonalności i sprawności rządzenia. W istotnie mamy jednak na każdym kroku dowody niemocy, niezdolności zapanowania nad rzeczywistością nawet w ograniczonych dziedzinach.

Reklama

Widzimy również to, co kluczowe dla systemów autorytarno-populistycznych, czyli narastanie korupcji, o co Jarosław Kaczyński oskarżał poprzedników i przeciwników politycznych. Dziś widzimy, że korupcja u tej władzy dochodzi do rozmiarów niesłychanych,

wystarczy wspomnieć afery wrocławskie, o których piszą media, wcześniej sprawę Obajtka, to, co dzieje się w NBP, IPN i innych instytucjach państwa PiS. Powracając do decyzji w sprawie Rzecznika Praw Obywatelskich, to jest to istotny element niszczenia dorobku Polski ostatnich 30 lat.

Zastanawiam się, po co PiS tak walczy z niezależnym RPO, który de facto niewiele może władzy nabruździć, natomiast straty wizerunkowe na arenie międzynarodowej, zwłaszcza w kontekście unijnych funduszy, będą ogromne. Po co zatem to rządzącym?
Ma pani rację i można to samo pytanie postawić przy kolejnych decyzjach rządzących. Równie katastrofalna dla PiS była niewątpliwie inspirowana przez samego Kaczyńskiego decyzja TK pani Przyłębskiej z 22 października w sprawach aborcji. Widzimy od tamtej pory przyspieszony upadek PiS także w sondażach.

Przychodzi mi tu na myślę stara przypowieść o skorpionie i żabie, kiedy to żaba, mimo obietnicy, zostaje ukąszona na środku rzeki i razem ze skorpionem tonie. Żaba umierając pyta skorpiona, dlaczego to uczynił, na co ten odpowiada, że taka jest jego natura. Zatem to, co robi PiS, można by tłumaczyć naturą tej partii, bądź charakterem Jarosława Kaczyńskiego. To utopijne przekonanie, że centralizacja wszelkiej władzy, eliminacja ośrodków niezależnych zapewnia lepszą kontrolę nad rzeczywistością i większą skuteczność w dążeniu do celów zarówno własnych, partyjnych, jak i narodowych. Oczywiście to nie jest prawda, a prowadzi do chaosu i osłabienia chociażby możliwości walki z pandemią czy z niebezpieczeństwami gospodarczymi.

Jednocześnie widzę tu też niebezpieczeństwo dla samego Kaczyńskiego, którego mit charyzmatycznego przywódcy i wielkiego stratega upada na naszych oczach. Widać to też świetnie po zachowaniach jego sojuszników, którzy coraz mniej się z nim liczą.

Można by zatem powiedzieć, że próba pozbycia się RPO jest po prostu konsekwencją tego, że Adam Bodnar ich denerwował swoją niezłomnością, walką o zasady państwa prawa. PiS i Kaczyński nie mogą tego znieść i jak u skorpiona wygrywa ich natura. Nie widzę innego dobrego uzasadnienia.

Jak ocenia pan sytuację z prof. Maksymowiczem, który opuścił klub PiS-u? Czy to początek dekompozycji koalicji?
To nie początek, a kolejny etap osłabiania rządzącej koalicji i sądzę, że na dodatek ten jest  kontrolowany. Ta dekompozycja ma miejsce od nieudanych korespondencyjnych wyborów, planowanych przed rokiem, kiedy to Gowin zablokował możliwość ich przeprowadzenia. Przy wszystkich krytycznych uwagach na temat jego polityki, trzeba przyznać, że uratował istotne elementy polskiej demokracji. Od tego czasu jest sprawą oczywistą, że czas Gowina w koalicji jest policzony i nie może liczyć na Kaczyńskiego, ani na listy wyborcze PiS-u.

Potem mamy kolejne etapy, jak tzw. piątka dla zwierząt, gdzie dla szczytnych celów Kaczyński zantagonizował bardzo ważne dla niego środowiska wiejskie i konserwatywne. Trzecia wpadka to otwarta wojna z kobietami, młodzieżą i dużą częścią społeczeństwa w kwestii aborcji, a w istocie w obronie wolności, przeciwko kompletnej arbitralności tej władzy. Prowokacja w stosunku do prof. Maksymowicza, byłego ministra, przypomina to, co Kaczyński robił z Lepperem, z tą różnicą, że Lepper miał wiele na sumieniu, choć niekoniecznie to, co mu PiS zarzucał. W przypadku prof. Maksymowicza nie ma najmniejszych przesłanek, aby formułować jakiekolwiek zarzuty poza jednym, że miał coraz bardziej krytyczny stosunek wobec polityki PiS-u.

Niektórzy komentatorzy interpretują akcję obsmarowywania prof. Maksymowicza jako świadomą próbę wypchnięcia Gowina z koalicji, ponieważ i tak Kaczyński i jego ludzie spodziewają się, że Gowin wkrótce ją opuści.

Od dawna trwa również konflikt z Solidarną Polską. Czy czeka nas zatem rząd mniejszościowy i coś na kształt koalicji transakcyjnej?
Rządy PiS-u są już na pewno ograniczone w czasie, nie wiemy jeszcze tylko, kiedy ten rząd upadnie. Moim zdaniem mało prawdopodobne jest, aby wybory odbyły się jesienią, ale już na wiosnę tak. Rozumiem też pani pytanie jako dotyczące długofalowych perspektyw, czyli co później.

Nie mam intencji krytykowania tu opozycji i jej braku porozumienia się, choć różnice interesów są widoczne, także jeżeli chodzi o Fundusz Odbudowy. Stanowisko Szymona Hołowni, także Kukiza, jest takie, że można przypuszczać, że pomogą w tej kwestii PiS, być może uczyni to również cześć Lewicy. Dzięki takim działaniom PiS mógłby się przeczołgać dłużej, jeżeli chodzi o rząd mniejszościowy. Natomiast widzę tu dużo poważniejszy problem. Nawet gdyby opozycja zdobyła dziś władzę i była w stanie się porozumieć, aby utworzyć rząd, to z jakim programem przystąpiłaby do rządzenia? To są pytania, na które opozycja powinna już dziś odpowiadać, bo one są dramatycznie poważne.

Powracając do problemu z przyjęciem Funduszu Odbudowy, to PiS wystąpił w paradoksalnej roli obrońcy związku Polski z UE. Natomiast mam głębokie przekonanie, że w momencie utraty władzy zacznie się, w imię obrony suwerenności, bardzo silne bombardowanie UE i obecnej opozycji, ponieważ partia Kaczyńskiego będzie chciała osłabiać za wszelką cenę przeciwników oraz zagospodarować część wyborców radykalnej prawicy, aby nie dopuścić do jej samodzielnego wzmocnienia.

Różne sondaże pokazują, że o ile jesteśmy za członkostwem Polski w UE, to już nie mamy do niej tak wielkiego zaufania jak w przeszłości. Dziś Polska jest znacznie bardziej podzielona, jeżeli chodzi o stosunek do UE, i na tym może grać PiS.

Oczywiście będzie też eksploatował trwającą pandemię oraz kryzys gospodarczy, z którymi Polska będzie musiała się zmierzyć niezależnie od błędów popełnionych przez PiS. Pojawiają się głosy, że nie jest w interesie opozycji przejmowanie od PiS w obecnych warunkach władzy. Jeżeli walczy się z PiS w imię obrony demokracji i racjonalnej polityki, to trzeba mieć odwagę nie tylko uformować rząd, ale i zaproponować program, wyjaśniając społeczeństwu jego konieczność. Pokazać prawdziwy obraz obecnej sytuacji kraju oraz jakiego typu korzyści społeczeństwo będzie czerpało z rządu utworzonego przez opozycję.

Kto mówiłby stanąć na czele takiego rządu?
Niestety nie widzę obecnie w opozycji silnych przywódców. Jest oczywiście Szymon Hołownia, który robi karierę i którego partia znajduje się na pierwszym miejscu w sondażach wśród partii opozycyjnych. Przy akceptacji wielu elementów, które Hołownia mówi, jednocześnie mam świadomość, że na razie to tylko egzamin wstępny.

Prawdziwy egzamin nastąpi, kiedy będzie musiał uczestniczyć we władzy, a mamy doświadczenie paru innych nowych partii, które robiły karierę przy kolejnych wyborach, a potem przy następnych znikały. Z kolei w PO mamy do czynienia z sytuację, gdzie pan Borys Budka, który na pewno jest przyzwoitym człowiekiem, nie sprawdza się jako przywódca. Jego wywiad w „Gazecie Wyborczej” był, przykro mówić, kompromitujący, a fakt, że pozostaje ciągle liderem Platformy, tłumaczyć można tylko brakiem alternatywy. Pan Rafał Trzaskowski, po sukcesie w wyborach prezydenckich, wyraźnie nie kwapi się do roli przywódczej, co też musi zastanawiać. Być może pewnym rozwiązaniem dla opozycji, jeśli chodzi o wzbudzenie brakującego dziś zaufania i zdobycie kapitału poparcia, byłoby jakieś porozumienie panów Hołowni, Trzaskowskiego i Kosiniaka-Kamysza w sprawie wspólnego podejmowania dyskusji o podstawowych problemach kraju i koniecznych zmianach. Opinia publiczna szybko by dostrzegła formowanie się nowego ośrodka woli i inspiracji, który poprzez regularne spotkania i podejmowanie podstawowych problemów kraju wzbudzałby nadzieje.

Te problemy będą tym większe, że stoimy nie tylko wobec problemu wyboru polityki, ale też w obliczu rozbicia wielu instytucji demokratycznego państwa, co będzie wielkim wyzwaniem dla przyszłych rządów.

Co powinna zrobić opozycja, jeżeli Jarosław Kaczyński złoży jej propozycję wcześniejszych wyborów?
Chociaż sam chwilę wcześniej mówiłem, że opozycja nie może uchylać się od obowiązku przejęcia władzy, gdy pojawi się taka możliwość, to radziłbym jej, aby jednak nie przyjmowała oferty PiS-u, która miałaby w istocie na celu rozbicie opozycji i utrzymanie się Kaczyńskiego i jego ludzi przy władzy.

Jakiekolwiek wchodzenie w porozumienie z Kaczyńskim będzie dla opozycji złe i może być zgubne.

Natomiast porozumienie się z tą częścią obozu rządzącego, która byłaby gotowa wspólnie z opozycją utworzyć rząd techniczny i przygotować, neutralizując media publiczne, następne wybory, byłoby wyjściem pozytywnym z obecnej zapaści. Mam tu na myśli Jarosława Gowina i jego stronników, choć nie tylko, bo podejrzewam, że wyraźne osłabienie Kaczyńskiego i skupionej wokół niego grupy skłoni niektórych członków PiS-u do zaakceptowania programu demokratycznych reform Polski.


Zdjęcie główne: Aleksander Smolar, Fot. Adrian Grycuk, licencja Creative Commons

Reklama