Ciekawe, że pomysł Nicolae Ceaușescu z 1966 roku był taki sam i docelowo on zakazał całkowicie aborcji, używając podobnej argumentacji jak teraz u nas. Dziwie się, bo Kaczyński chełpi się tym, że zna historię i jest oczytany. Gdyby znał, wiedziałby, jak dyktator Rumunii skończył – mówi nam prof. Renata Mieńkowska-Norkiene z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW. – To z pewnością też ukłon w stronę Konfederacji, która nie będzie już tak ostro krytykować rządu. Wiadomo, że Kaczyńskiemu zależy tylko na władzy, zatem używa praw kobiet czy praw zwierząt wyłącznie instrumentalnie. Moim zdaniem jest zły do szpiku kości – dodaje
JUSTYNA KOĆ: Tak zwany Trybunał Konstytucyjny stwierdza, że aborcja przy trwałym uszkodzeniu płodu jest niekonstytucyjna, a protestujące przeciwko tej decyzji kobiety policja zatrzymuje, używa przeciwko nim gazu. Zrobiło się nieprzyjemnie…
RENATA MIEŃKOWSKA-NORKIENE: Kwestia aborcji ogromnie rozbudza wyobraźnię i wpływa mocno na emocje. Te są już i tak mocno pobudzone przez pandemię, jest mnóstwo obostrzeń i generalnie ludziom, a zwłaszcza kobietom nie dzieje się najlepiej. One boją się o zdrowie swoich bliskich, o pracę, bo to w sfeminizowane zawody pandemia uderzyła najmocniej – pielęgniarstwo, ale też w edukację, czyli nauczycielki.
Kobiety mają dużo więcej do zrobienia także w domu, bo dzieci nie chodzą do szkół. Zatem nie dość, że uderzyła w nie pandemia, to jeszcze teraz rząd.
Na kogo w ostatnich wyborach głosowały kobiety?
Generalnie głosowały na PiS i na Andrzeja Dudę – prawie 51 proc., zatem nieznaczna, ale jednak większość. Powodem było w dużej mierze 500 Plus, które trafiało głównie do kobiet i wsparło je, tym bardziej, że w większości polskich rodzin to kobiety są organizatorkami życia domowego. Mam jednak wrażenie, że teraz kobiety zaczynają się buntować, także te z prowincji, mniej wykształcone, bo w nie uderzyła pandemia i przede wszystkim to w nie uderzy decyzja TK. Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że zamożniejsze kobiety w sytuacji, kiedy będą w ciąży, a płód będzie ciężko i nieodwracalnie uszkodzony, wyjadą za granicę, do Czech, Słowacji, ściągną sobie środki albo pójdą do podziemia aborcyjnego. Kobiety najuboższe, których nie stać na badania prenatalne, albo będą skazane na to, że będą próbowały same usuwać ciąże, co będzie dramatycznie zagrażać ich życiu, albo będą rodzić i borykać się z konsekwencjami,
zamiast kupować łóżeczko będą kupować trumienkę i szykować się do pogrzebu.
Widzimy protesty w wielu miastach, ale te największe przed domem Kaczyńskiego na warszawskim Żoliborzu. Dlaczego tam?
To bardzo mądre, bo ten protest powinien dotrzeć właśnie tam. Dużym problemem są media publiczne, które nie informują, kto jest za to tak naprawdę odpowiedzialny. Teraz przynajmniej wiadomo, z kim należy powiązać tę straszną zmianę i protestujący pokazują, że to wiedzą.
Dlaczego Kaczyński zrobił to akurat teraz, kiedy mamy bardzo poważną sytuację pandemiczną?
To nie jest przypadkowa data – w trakcie najgorszego etapu pandemii można zasłonić nieudolność rządzących dyskusjami i emocjami dotyczącymi praw kobiet. Także sposób przeprowadzenia, nie ustawą, ale przez Trybunał Konstytucyjny, nie jest przypadkowy. Warto zauważyć, że decyzja TK została wydana przy dwóch zdaniach odrębnych: sędziego Kieresa, czyli ostatniego sędziego z nadania nie-PiS-u, i sędziego Pszczółkowskiego. Na marginesie, to też pokazuje, jak ważny jest Trybunał Konstytucyjny i dlaczego Kaczyński zaczął od jego przejęcia. Gdyby był to organ niezależny, to decyzja byłaby zapewne inna.
Ci wszyscy, którzy nie rozumieli, jak istotny dla demokracji i ochrony obywateli jest Trybunał Konstytucyjny, mają to teraz czarno na białym.
Do wyborów są 3 lata, więc Kaczyńskiemu się wydaje, że wszyscy zapomną o tym, co się stało. Mam też wrażenie, że PiS po prostu wie, że nie będzie już normalnych, uczciwych wyborów, zresztą wszystko do tego zmierza.
Jarosław Kaczyński od zawsze lubił zarządzać poprzez kryzys. Poprzednie rządy PiS-u jednak skończyły się właśnie poprzez wywołany przez niego samego kryzys. Teraz może być podobnie?
Żyjemy w takich czasach, że wszystko jeszcze może się zmienić, może wygrać Joe Biden w Stanach Zjednoczonych, a to wywróci diametralnie sytuację. Fundusze europejskie już są powiązane z praworządnością i wystarczy, żeby Unia na poważnie pochyliła się nad sytuacją w Polsce. Nie wiemy też, jak bardzo zmieni się sytuacja ze względu na COVID.
Mimo wszystko sądzę, że to także próba pozyskania głosów na kolejne wybory dzięki wsparciu Kościoła katolickiego, a nad tym pracuje się długo, choć moim zdaniem łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Głos Kościoła jest w Polsce wciąż bardzo duży i co ciekawe, bardzo mocno odbija się wśród młodych mężczyzn. To nie tylko Konfederacja, ale też konserwatywne głosy w wydaniu Ordo Iuris. Na pewno decyzja TK to duży krok w kierunku fundamentalizmu religijnego, a o to chyba chodzi Kościołowi katolickiemu w Polsce, tym bardziej, że wymyka mu się grunt spod nóg w kontekście tego, co mówi papież Franciszek.
Jeżeli Kościół nie będzie miał siły politycznej, to może się okazać, że wpływy niektórych hierarchów mocno spadną, bo oni nie idą ramię w ramię z reformami Franciszka. Kościół Polski na pewno chce wzmocnić swoją pozycję polityczną i póki co świetnie mu to idzie.
Mimo wszystko taka decyzja wygląda na niemalże samobójczą dla władzy. Gdyby nie pandemia, to ulice byłyby pełne czarnych parasolek, przed którymi już raz Kaczyński się ugiął.
Możliwe, że Zbigniew Ziobro zagrał tą kwestią z Kaczyńskim podczas kryzysu w koalicji. Wiadomo, że Ordo Iuris i Ziobro mocno współpracują. Być może nawet ta decyzja nie przyszła Kaczyńskiemu łatwo, ale był to element niezbędny do utrzymania koalicji rządzącej i zagwarantowania sobie spokoju. To z pewnością też ukłon w stronę Konfederacji, która nie będzie już tak ostro krytykować rządu. Wiadomo, że Kaczyńskiemu zależy tylko na władzy, zatem używa praw kobiet czy praw zwierząt wyłącznie instrumentalnie. Moim zdaniem jest zły do szpiku kości.
Co powinna robić opozycja?
Kobiety uderzone przez pandemię, a teraz przez rząd, jeżeli zostaną dobrze zagospodarowane przez opozycję, mogą ją mocno wesprzeć. Widzę zatem szansę na przekucie tego na kapitał polityczny. Szczególnie widzę tu szansę Rafała Trzaskowskiego, którego żona jest bardzo aktywna po wyroku TK. Opozycja tylko musi się jednak w tej kwestii zjednoczyć, wszystkie ręce na pokład.
Niestety obawiam się, że inteligencja katolicka tego nie zrobi. Już słyszymy, co mówi prof. Zoll…
To wszystko też pokazuje, jak bardzo Polska jest rządzona przez „smutnych panów z wąsem”,
i to jest dramat. Wśród 119 posłów, którzy złożyli ten nieszczęsny wniosek do TK, kobiet jest od 14 do 19; nie wiadomo dokładnie, bo nie wszystkie nazwiska są czytelne. Tak czy inaczej w najlepszym razie na 119 podpisów tylko 19 jest kobiecych. Bardzo wiele z tych kobiet to tylko instrumenty, co widać po tym, co mówią. W PE błysnęła ostatnio pani Kruk, która twierdzi, że nie ma w Polsce żadnej dyskryminacji ze względu na płeć i wszystko jest super. To też jedna z kobiet w polityce, które – nawet zapytane wyraźnie – nie mają własnego zdania, tylko powielają przekazy ustalane odgórnie przez Kaczyńskiego i innych mężczyzn w wierchuszce ZP. Tymczasem kiedy się popatrzy na mapę prawa aborcyjnego, to Polska jest bardziej restrykcyjna niż Iran. Tam przerywanie ciąży z powodu trwałego, ciężkiego uszkodzenia płodu jest możliwe.
Smutne to wszystko bardzo, tym bardziej, że Polki systematycznie godzą się ze swoją dolą i z tym, że to panowie decydują o ich losie nawet w tak dramatycznych sprawach.
To efekt głęboko zakorzenionego modelu umęczonej matki Polki?
Oczywiście, która jest jeszcze z tego dumna. Zresztą to nie tylko Polki. Ostatnie badania dotyczące tego, jak zachowują się kobiety, które zarabiają więcej niż ich partnerzy, pokazują, że one, aby zrekompensować im tę niedogodność, przejmują więcej obowiązków domowych. Jakby same się karały za to, że więcej zarabiają. Wyniki badań pokazują również, że po ślubie kobiety zyskują 7 godzin więcej zajęć domowych w ciągu tygodnia, a mężczyźni je tracą. Zadania, które mężczyźni sami wykonywali przed ślubem, cudownie przechodzą na kobiety. Nawet dane są zbierane nie w oparciu o płeć, tylko o założenie, że człowiek jest mężczyzną, np. badania leków na serce są przeprowadzane na mężczyznach, potem nagle się okazuje, że na kobiety te leki działają zabójczo. Klawiatura fortepianowa jest robiona pod dłonie mężczyzn, smartfony tak samo. Zatem jest wiele rzeczy, w których kobiety są dyskryminowane już na etapie zbierania danych.
Liczę na to, że Polki się otrząsną, bo jeżeli nie, to będzie oznaczało, że tak bardzo nie rozumiemy, co się dzieje, i tak bardzo poddajemy się zbiorowemu męczeństwu, że aż trudno to sobie wyobrazić.
Taki los zafundujemy też swoim córkom. Jest to tym bardziej przykre, że dane pokazują, że niemal 90 proc. mężczyzn, u których w rodzinie rodzi się dziecko niepełnosprawne, odchodzi. Już pomijam to ogólne uniesienie – wiele razy słyszałam po tym strasznym orzeczeniu TK, że „wygrało życie” – to straszne frazesy. Niestety jak przychodzi co do czego, to trudno sobie nawet wyobrazić realne konsekwencje porodu zdeformowanego człowieka. Mam wrażenie, że ci wszyscy „obrońcy życia” brzydzą się schodzić na taki poziom w wyobraźni, oni tylko operują na poziomie abstrakcji, że „wygrało życie”. Straszne…
Zresztą tym samym operują księża. To wszystko jest dyskurs, zbiorowa wyobraźnia, to wszystko naczynia połączone. Ciekawe, że pomysł Nicolae Ceaușescu z 1966 roku był taki sam i docelowo on zakazał całkowicie aborcji, używając podobnej argumentacji jak teraz u nas. Dziwie się, bo Kaczyński chełpi się tym, że zna historię i jest oczytany. Gdyby znał, wiedziałby, jak dyktator Rumunii skończył.
Zdjęcie główne: Renata Mieńkowska-Norkiene, Fot. Twitter/INPUW (Wydział Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego)