Nie łudźmy się, mamy do czynienia już nie z autorytaryzmem, ale powoli zaczyna to wyglądać jak dyktatura. Łamane są wszystkie reguły; nie tylko konstytucja, regulamin, zasady, a wykorzystuje się do tego większość, jaką się ma – mówi nam senator Marek Borowski, były marszałek Sejmu. Pytamy o wydarzenia w Sejmie i w Senacie, o epidemię koronawirusa i jej konsekwencje, a także o scenariusze na 10 maja. – Pomysł głosowania korespondencyjnego dla wszystkich mogę skomentować tylko słowami, że Kaczyński zwariował – mówi nasz rozmówca
JUSTYNA KOĆ: W piątek Sejm zajmie się projektem korespondencyjnego głosowania dla wszystkich.
MAREK BOROWSKI: Przede wszystkim ostatnie zachowanie PiS-u w Sejmie i pani marszałek Witek pokazuje, jak wielką rację miała Koalicja Obywatelska, że nie chciała się godzić na ten system pracy Sejmu – bez debaty, dodatkowych ustaleń i uzgodnień. W efekcie mamy, jak powiedział Borys Budka, Sejm niemy. Wszyscy są w domach, dyskusji nie ma, pytań nie można zadać, wystarczy przegłosować i nawet nie do domu, bo wszyscy już w domach są. Do tej pory już mieliśmy parodię Sejmu, kiedy posłowie się zjeżdżali ze względu na przepisy, które wprowadzał PiS, praktykę stosowaną przez kolejnych marszałków itp. W tej chwili to nawet brak słów na to wszystko.
Pomysł głosowania korespondencyjnego dla wszystkich mogę skomentować tylko słowami, że Kaczyński zwariował.
Dla tego człowieka nie ma już żadnych przeszkód. Może gołębie będą według niego przenosić te listy? Teraz już wiemy, że jest gotowy napisać każdą ustawę.
Już nawet nie warto teraz narzekać, że 6 miesięcy do wyborów nie można zmieniać prawa wyborczego, bo to dla Kaczyńskiego nie ma żadnego znaczenia. Cel jest jasny. Przeprowadzić te wybory za wszelką cenę.
Dlaczego?
Bo boją się, że później nie wygrają. Czas epidemii to okres, kiedy po pierwsze ludzie w sposób naturalny skupiają się na tej kwestii, inne przestają ich interesować. Prezydent, który co chwila pokazuje się w telewizji jako ojciec narodu, zwołuje rady, spotkania z opozycją, przez telewizję poucza, jak trzeba chodzić, stać, leżeć, myć ręce. Nie ma żadnej kampanii, żadnej możliwości przedstawiania programu. Pomijam już nawet sprawy zdrowotne, bo nawet przy korespondencyjnym głosowaniu wszystkich Polaków trzeba sobie wyobrazić pocztę, kolejki, komisje wyborcze, które przecież muszą się zebrać, policzyć, to też kwestia nadzoru nad tym wszystkim.
Głosowanie korespondencyjne jest wyjątkowe, szczególe, a Kaczyński robi z tego to samo, co z Sejmem przez tablet. To jeszcze jeden krok do zrobienia wyborów niezwłocznie teraz. Osobiście uważam, że nie można się na to zgodzić, bo to jest połamanie wszelkich reguł za szelką cenę, per fas et nefas dążenie do swojego celu.
Co można zrobić, żeby się na to nie godzić?
Można nie głosować, można nie akceptować i tyle.
Jest pan za bojkotem wyborów?
Jeżeli tak zostaną przeprowadzone, to bardzo możliwe, że skończy się to bojkotem. Duda zostanie wybrany jakąś skromną liczbą głosów i tyle. Nie łudźmy się, mamy do czynienia już nie z autorytaryzmem, ale powoli zaczyna to wyglądać jak dyktatura. Łamane są wszystkie reguły, nie tylko konstytucje, regulamin, zasady, a wykorzystuje się do tego większość, jaką się ma.
Sejm odrzucił wszystkie poprawki Senatu, które przygotowała opozycja, nie tylko te dotyczące wyborów, ale też te dające większą pomoc przedsiębiorcom. O co chodzi?
To akurat proste:
PiS nie jest w stanie przyjąć niczego, co zgłasza opozycja, bo to oznaczałoby przyznanie, że nie są nieomylni, że gdzieś są luki, że opozycja się przydaje. Zresztą to jest taktyka PiS-u od początku. Opozycja była marginalizowana, a w tej chwili już nawet parlament nie jest potrzebny, bo służy tylko do przyklepywania decyzji.
My złożyliśmy z Senacie kilkadziesiąt poprawek o różnej wadze. 33 poprawki rząd zaakceptował, bo poprawiały błędy w ustawie, które znaleźliśmy. To nie były kwestie merytoryczne, ale jeśli mamy do czynienia z ustawą, gdzie w jakimś artykule ktoś się powołuje na prawo administracyjne, a pisze o prawie cywilnym, to trzeba to poprawić. 33 poprawki Sejm zaakceptował. Pozostałe kilkadziesiąt poprawek dotyczyło sposobu walki z epidemią, część miała charakter niefinansowy, tylko raczej proceduralny, organizacyjny, dający pewne uprawnienia albo zobowiązujący do pewnych działań, m.in. obowiązek dla rządu i innych władz badania co tydzień na testach personelu medycznego, zwłaszcza tego w szpitalach zakaźnych. Podejrzewam, że rząd prędzej czy później będzie to robił, ale w żadnym razie nie może przyjąć poprawki opozycji.
13 marca przyjęliśmy ustawę w Senacie w tej kwestii, którą przesłaliśmy do Sejmu. Było tam wiele przepisów, które obecnie znalazły się w uchwale dzisiaj, tylko to była uchwała Senatu, zatem pani Witek nawet nie nadała numeru druku. Przecież Sejm mógł się zebrać kilka dni później i pewne rzeczy uchwalić. Po drugie,
ten tryb głosowania pokazuje, do jakiego stopnia cynizmu doszło.
Głosowanie w blokach, które jest dopuszczalne i zgodne z regulaminem Sejmu, zostało wprowadzone w tym celu, aby móc szybko przegłosować poprawki, co do których nie ma różnic między posłami. Natomiast jeśli mamy do czynienia z poprawkami merytorycznymi, często bardzo istotnymi, gdzie są różnice poglądów i kontrowersje, to tego nie można wrzucać w blok.
Tu oczywiście tak zrobiono, aby po raz kolejny zmusić do posłuszeństwa pana Gowina, który jak to pan Gowin – nie cieszy się, ale głosuje.
On naopowiadał, że jemu się to nie podoba i wybory nie powinny być 10 maja i kto wie, co on by zrobił w sprawie tego przepisu o wyborach korespondencyjnych dla 60-latków, po czym najpierw w głosowaniu jego ludzie zagłosowali, aby poprawki głosować w blokach, a potem to już miał niewiele do gadania. To tylko po raz kolejny pokazuje jego bezwolność i uległość.
Jak zagłosuje ugrupowanie Gowina w piątek? Podobno Zjednoczona Prawica trzeszczy w szwach.
Ziobro na pewno będzie popierał zmiany. Jemu chodzi wyłącznie o to, aby poszerzyć swój krąg władzy; zresztą próbował to robić i to tak bezczelnie, że ta większość tego nie wytrzymała. Przypomnę o przepisie, że prokurator może bez sądu aresztować na 3 miesiące w domu obywatela. Wycofano się w końcu z tego pomysłu, bo nawet koalicjanci Ziobry tego nie wytrzymali.
Ziobro stale się rozpycha i chce mieć coraz więcej władzy. Może uda mu się stworzyć frakcję takich rewolucjonistów, jakobinów, na czele której stanie i będzie miał jeszcze więcej do powiedzenia. Oczywiście Duda nie jest dla niego wymarzonym prezydentem, ale nie sądzę, aby działał przeciw. Na pewno niczego uczciwego po nim nie można się spodziewać.
Pewnie po niektórych ludziach Gowina można spodziewać się uczciwości, ale cała formacja jest podporządkowana Gowinowi, który z kolei jest niebywałym pływakiem.
Co by pan zrobił na miejscu marszałek Witek? Czy zmieliłby pan regulamin, zwoływał do tego Sejm?
Przede wszystkim nie uważam, że potrzebne są zdalne posiedzenia Sejmu. Nie ma na świecie parlamentu, który zdalnie pracuje, z wyłączeniem Parlamentu Europejskiego, który musi tak pracować, bo parlamentarzyści pochodzą z 27 krajów.
Parlamenty narodowe pracują normalnie, posłowie przyjeżdżają, oczywiście są wszelkie środki ostrożności i sposoby na to, aby zapewnić sanitarne wymogi, ale są na miejscu.
Są debaty, jest dyskusja, rząd się musi stawić i odpowiadać na pytania. Podobnie jak lekarze, którzy normalnie pracują, a nie na odległość. Sejm jest organem, który powinien pracować normalnie, bo to jest też istotne dla obywateli.
Zdjęcie główne: Marek Borowski, Fot. Flickr/Kancelaria Senatu/Michał Józefaciuk, licencja Creative Commons