Związek Nauczycielstwa Polskiego zaczyna ogólnopolską akcję protestacyjną. Poparł działania nauczycieli, którzy udają się na zwolnienia lekarskie. – Byłoby czymś niezrozumiałym, gdybyśmy stali z boku. Ale mamy też własne propozycje innych form protestu – mówi wiadomo.co Prezes ZNP Sławomir Broniarz. Nie wyklucza strajku “w niedalekiej przyszłości”. Nauczyciele domagają się podwyżek o minimum 1000 złotych na etat, krytykują też obowiązujący od 1 września nowy system oceny pracy nauczycieli. – Wszystko zależy teraz od determinacji nauczycieli i rodziców. Pokazali minister edukacji żółtą kartkę. Pokazali, że będą walczyć o swoje – mówi w rozmowie z wiadomo.co posłanka PO Urszula Augustyn.

Broniarz: Anna Zalewska unika nauczycieli jak ognia

– Wysłaliśmy pismo do premiera Mateusza Morawieckiego, zapraszając go na spotkanie z Prezydium Zarządu Głównego ZNP 7 stycznia. Do rozmów o płacach nauczycieli i pracowników niebędących nauczycielami zapraszamy także minister edukacji narodowej. Gdyby naprawdę była wola rządzących rozwiązania konfliktu, do takich spotkań powinno dochodzić częściej. A mam wrażenie, że minister Anna Zalewska unika nauczycieli jak ognia – mówi wiadomo.co Prezes ZNP.

Minister edukacji narodowej w wysłanym kilka dni temu do nauczycieli piśmie zapewnia, że “robi wszystko, by poprawić warunki pracy i zapewnić wam optymalny rozwój zawodowy”. Przypomniała, że od stycznia 2019 roku pensje wzrosną o 5 proc. Tylko że według nauczycieli to o wiele za mało.

– Nadużyciem semantycznym jest stwierdzenie, że rząd proponuje nauczycielom podwyżki w wysokości 5 proc. W wymiarze gotówkowym to jest od 80 do 100 zł, ale połowy tej podwyżki i tak przez inflację już w grudniu nie będziemy mieli. Nie ma dialogu i chęci rozwiązania konfliktu płacowego. Pani minister mówi 5 proc. podwyżki i koniec – przyznaje Sławomir Broniarz.

Reklama

Dlaczego Związek zdecydował się poprzeć oddolny protest nauczycieli, którzy biorą zwolnienia lekarskie? – Każdy protest nauczycieli w walce o płace jest zasadny i wart poparcia związku zawodowego. Napływały do nas zapytania, co możemy w tej sprawie zrobić. Byłoby czymś niezrozumiałym, gdybyśmy stali z boku. Ale mamy też własne propozycje innych form protestu. W wymiarze procentowym najwyższe poparcie zyskał strajk. Na razie nie mówimy o terminie, bo chcemy uniknąć kontrakcji strony rządowej. Ale nie odkładamy tego na daleką przyszłość – zapowiada Broniarz.

Augustyn: Nauczyciele pokazali minister żółtą kartkę

Protest nauczycieli popierają politycy opozycji. – Każda grupa społeczna, która widzi, że z tym rządem można wynegocjować coś tylko w ten sposób, będzie ustawiać się w kolejce. Taka forma protestu jest po prostu skuteczna. Poza tym premier powtarza, że ma ogromny wór pieniędzy, więc ludzie pytają, dlaczego dla nich nie wystarcza. Wszystko zależy teraz od determinacji nauczycieli i rodziców. Pokazali minister edukacji żółtą kartkę. Pokazali, że będą walczyć o swoje – mówi w rozmowie z wiadomo.co posłanka PO Urszula Augustyn.

Minister edukacji w gabinecie cieni przyznaje, że cieszy się z poparcia ZNP dla oddolnej akcji nauczycieli, bo “to musi być ruch zdeterminowany, zorganizowany i powszechny”. – Bardzo się cieszę ze wsparcia ZNP dla oddolnej inicjatywy. Nauczyciele poczują się pewniej. Zastanawiam się, czy będzie także wsparcie “Solidarności”, która nie była zadowolona z rozmów z panią minister. Rozumiem, że ten związek ma “jakieś” relacje z rządem, ale nie można zamykać oczu na to, że jest się przez kilka lat oszukiwanym – przyznaje minister edukacji w gabinecie cieni.

Czy wierzy w dialog z minister edukacji? – Minister Anna Zalewska zaklina rzeczywistość. Tłumaczymy od dawna, że między obiecanymi podwyżkami a tym, co mają dostać nauczyciele, jest ogromna przepaść, a ona twierdzi, że przecież będą podwyżki. Cały zespół Ministerstwa Edukacji Narodowej powtarza jak mantrę wyuczone zaklęcia. Władza potrafi opowiadać niestworzone rzeczy. To jest zresztą przypadłość PiS-u. Ale kłamstwa Zalewskiej, oszustwa i manipulacje są tak ogromne, że nikt się już nie da na to nabrać – odpowiada posłanka PO. Reformę edukacji nazywa “pasmem klęsk”.

Politycy opozycji od dawna domagają się dymisji minister Anny Zalewskiej.

MEN pod lupą NIK

Od października w Ministerstwie Edukacji Narodowej trwa kontrola przeprowadzana przez NIK. Urząd sprawdzi, czy reforma szkolnictwa przeprowadzana przez resort Anny Zalewskiej nie przebiega w sposób, który mógłby zagrozić uczniom.

Chodzi przede wszystkim o skumulowanie roczników klas ósmych szkoły podstawowej i trzeciej gimnazjum, które w czerwcu skończą naukę. Oznacza to, że o miejsca w szkole będzie się ubiegać jednocześnie 722 tys. dzieci. Minister zapewnia, że wszyscy uczniowie znajdą miejsce w szkołach średnich, ale według nauczycieli mogą wystąpić poważne kłopoty. Już teraz alarmują, że szkoły są do tego nieprzygotowane.

– W Małopolsce pani kurator wydała oświadczenie, że dyrektorzy, którzy sobie nie poradzą z wprowadzeniem podwójnego rocznika nadają się do zwolnienia. Lekarstwem na łagodzenie skutków własnej głupoty ma być właśnie kontrola, zwolnienia i wyciąganie konsekwencji – oburza się posłanka PO Urszula Augustyn.


Zdjęcie główne: Anna Zalewska, Fot. Flickr/P. Tracz/KPRM

Reklama