– Zdobyliśmy wiedzę, która zmusza nas do tego, żeby reagować – mówi poseł PO Marcin Kierwiński. Wcześniej politycy PO dali ministrowi sprawiedliwości 48 godzin na działanie, nic się nie zmieniło, dlatego działa opozycja. Chociaż MON zapowiedziało, że jeżeli takie zawiadomienie złożą, to będą przez prokuraturę ścigani. – Groźby nas nie przestraszą, ta sprawa musi zostać wyjaśniona do końca – deklarują politycy Platformy.

– Daliśmy czas, aby minister Ziobro zareagował. Tak się nie stało. Mimo gróźb zdecydowaliśmy się w imię odpowiedzialności za to, co robimy jako posłowie, skierować zawiadomienie do prokuratury związane z przetargiem na śmigłowce wielozadaniowe – tłumaczy Kierwiński.

“Największa afera w historii polskiego wojska”

Wszystko zaczęło się od wywiadu dr. Wacława Berczyńskiego, w którym sam stwierdził, że “wykończył” caracale. – Antoni Macierewicz powierzył mu największe tajemnice MON, mówiąc, że to jest osoba zaufana, a on sam w wywiadzie mówi, że z dużym prawdopodobieństwem nielegalnie wpływał na największy przetarg w historii polskiej armii – tłumaczy Kierwiński.

Reklama

Politycy PO chcą, aby prokuratura zbadała, czy w postępowaniu dotyczącym zakupu śmigłowców dla polskiej armii nie doszło do złamania prawa. – Czy Antoni Macierewicz działał w porozumieniu z Wacławem Berczyńskim? Czy doszło do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych? Czy nie doszło do naruszenia tajemnicy państwowej? – wylicza poseł Mariusz Witczak.

Dostęp do dokumentacji przetargowej miał m.in. Wacław Berczyński (ale także Kazimierz Nowaczyk i Bartłomiej Misiewicz), przechowywał ją nawet przez 8 miesięcy. Tak wynika z dokumentów, do których podczas wizyty w MON dostęp mięli posłowie PO. Nie wiadomo, z kim dr Berczyński się w tym czasie spotykał i z kim rozmawiał. Nie miał w tym czasie certyfikatu bezpieczeństwa (otrzymał go dopiero później), działał tylko na podstawie upoważnienia ministra Macierewicza, według posłów Platformy wydanego niezgodnie z prawem.

– Chcemy postawić mocną hipotezę. Na zdrowym organizmie przetargów wyrósł rak w MON, który doprowadził do stworzenia stanowiska, które “wykańczyło” caracale. Zadajemy też pytanie, gdzie jest pani premier i pan prezydent, czyli zwierzchnik sił zbrojnych. Tu potrzeba natychmiastowych kroków i dymisji ministra obrony narodowej, żeby prokuratura mogła w spokoju zająć się sprawą – tłumaczy poseł Cezary Tomczyk.

Konferencji polityków PO przysłuchiwał się wiceminister obrony narodowej Michał Dworczyk. Reakcja była natychmiastowa i do przewidzenia.

MON: politycy PO kłamią, będziemy działać

– Jeżeli to zawiadomienie zawiera nieprawdę, którą można skonfrontować w sposób prosty z dokumentami udostępnionym parlamentarzystom PO, podejmiemy stosowne działania – zapowiedział Dworczyk. Chodzi o złożenie zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez posłów PO.

Przypomnijmy, politycy PiS-u łącznie z Antonim Macierewiczem twierdzą, że Wacław Berczyński nie miał dostępu do dokumentacji offsetowej, tylko archiwalnej, i że nie miał żadnego wpływu na unieważnienie przetargu na zakup caracali.

– Koledzy z PO twierdzili, że Antoni Macierewicz bezprawnie udostępnił klauzulowane dokumenty dr. Berczyńskiemu. To nie jest prawda. (…) Berczyński nie miał żadnego kontaktu z dokumentacją i negocjacjami offsetowymi, natomiast PO w ostatnich dniach wprowadzała w błąd i obywateli, i widzów, media, mówiąc, że Macierewicz bezprawnie udostępnił dokumenty – tyle Dworczyk.

Minister Macierewicz do tej pory oficjalnie nie odniósł się do tej sprawy. Wacław Berczyński też nie.


Zdjęcie główne: Cezary Grabarczyk, Mariusz Witczak, Marcin Kierwiński, Cezary Tomczyk, Joanna Kluzik-Rostkowska; Fot. Aleksandra Ryba

Reklama